Za mną od razu wybiegła Blair i złapała mnie za rękę. Zatrzymałam się niechętnie, a łzy spływały mi po policzkach.
- To nie miało tak być... - powiedziała dziewczyna i spojrzała się w dół. Widziałam ją rozmazaną. Obydwie usiadłyśmy na pobliskiej ławce.
- O co chodzi? - zapytałam po chwili milczenia.
- Kate spytała się mnie jak zemścić się na dziewczynie, która odbija ci chłopaka... Podałam jej ten pomysł, ale nie wiedziałam, że chodzi o ciebie. Przepraszam, May. To nie miało tak wyjść, przysięgam.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Widocznie byłam w błędzie. - powiedziałam i pobiegłam zapłakana do domu, do którego miałam dłuższy kawałek drogi. W drodze postanowiłam się odwrócić. Na ławce siedziała już dwójka staruszków popijających kawę.
--------------------------------------------------------------------------------------
Dojechałam do domu i pobiegłam prosto do swojego pokoju. Minutę później weszła moja mama, ale nawet jej nie usłyszałam, ponieważ byłam zbyt zajęta płakaniem i waleniem w poduszkę. Usiadła na łóżku i położyła dłoń na moją głowę. Momentalnie się odwróciłam i usiadłam wycierając mokre policzki rękawami od płaszcza.
- Słońce, co się stało? Od kiedy zaczęłaś chodzić do tej szkoły to wiecznie płaczesz... Boję się o ciebie - powiedziała i objęła mnie ramieniem. Zakryłam twarz kolanami i szlochałam.
- Myślałam, że ja i Blair jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, a ona mnie tak po prostu wykorzystała - odpowiedziałam.
- Podnieś głowę, wytrzyj nos i policzki i powiedz to normalnie, a nie do kolan - powiedziała moja rodzicielka i podała mi chusteczki. Wzięłam jedną i zrobiłam to, co powiedziała kobieta.
- Blair mnie wykorzystała. Myślałam, że to będzie długa przyjaźń.
- Każda przyjaźń się kiedyś kończy, ale nigdy nie wiadomo kiedy. Nie jest powiedziane, że rozstałyście się na zawsze.
- Ale ty nawet nie wiesz co się stało, cholera! Nie masz o niczym pojęcia! - krzyknęłam, a ta wstała i wyszła z pokoju. - Mamo, przepraszam!
Odwróciłam się do tej samej pozycji, w której byłam wcześniej i płakałam jeszcze bardziej. W końcu czy to moja wina, że pomogła Katie? Nie, ale sama jest sobie winna. Zauważyłam żyletkę, która leżała pod moją szafką nocną, żeby nikt jej nie zobaczył. Sięgnęłam po nią i podciągnęłam jeden z rękawów do góry. Przecięłam swoją skórę parę razy, a krew polała się na podłogę. Rzuciłam żyletką w drugi kąt pokoju i łzy zleciały mi na nowe rany. Nigdy nie miałam problemów z cięciem się, ale teraz nie wytrzymałam psychicznie. Wytarłam krew chusteczką, która natychmiastowo nasiąknęła czerwoną mazią. Usłyszałam dźwięk sms-a w kieszeni płaszcza. Sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadomość, która była od Harry'ego.
Harry: Czy wszystko jest z tobą okej, kochanie? x :(
Ja: Dlaczego miałoby być coś nie tak? :)
Harry: Dawno cię nie widziałem, stęskniłem się po prostu. Już zapomniałem jak wyglądasz :(
Ja: Może kiedyś sobie przypomnisz. Nie jestem w stanie się spotkać, robię pracę z francuskiego.
Harry: Będziesz się cały czas tłumaczyć jakąś głupią pracą?
Ja: Owszem.
Harry: Stoję przy twoim domu, mogłabyś zejść?
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam loczka, który stoi przy domu. Zasunęłam rękaw i zeszłam powolnie po schodach. Opuściłam środek mieszkania i podbiegłam do chłopaka. Ten rozłożył ręce i podszedł się przytulić. Zrobiłam to samo. Poczułam mocny uścisk, uwielbiam go przytulać. Odczepiliśmy się od siebie po paru minutach. Wziął moją rękę i pokazał ślad krwi na materiale płaszcza. Podwinął rękaw i spojrzał się na mnie groźnym wzrokiem.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał, opuszczając moją rękę w dół.
- Ja już nie daję rady, rozumiesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Chłopak przytulił mnie jeszcze raz, tym razem mocniej. Kiedy już przestał, złapał mnie za rękę i zaprowadził do kawiarni, z której wyszłam. W środku siedziała Blair z Katie, które śmiały się na cały głos.
- Nie chcę tu iść. Tu jest Blair - powiedziałam, a ten podszedł do stolika, przy którym były dziewczyny. Westchnęłam i oparłam się o ścianę.
Nie usłyszałam ani kawałka rozmowy. Czułam na sobie wzrok całej trójki i poczułam się bardzo niezręcznie. Po paru minutach Harry wrócił do mnie i usiedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy gorącą czekoladę i zapadła cisza. Pierwsza odezwałam się ja.
- O czym z nimi gadałeś? - zapytałam.
- O tobie - odpowiedział.
- Musiałeś? Czemu w ogóle do nich podszedłeś?
- Bo widzę co ze sobą zrobiłaś. Nie może tak być.
- Życie to gówno.
- Nieprawda, nie mów tak. To, że one cię wykorzystały, to nie znaczy, że każdy to zrobi. Niall jest w porządku.
- Oskarża mnie o coś, czego nigdy bym nie zrobiła! Myślisz, że napisałabym o sobie takie bzdury, żeby cała szkoła miała ze mnie polew i żeby trzymali swoich chłopaków z daleka? Nie, nikt by tak nie zrobił, oprócz tej dziwki Katie.
- Nie mów tak na nią. Da się to załatwić.
- Nic się nie da załatwić. Ona nigdy się nie przyzna. Zwali całą winę na Blair, w końcu to jej pomysł.
- Ona nie miała pojęcia, że chodzi o ciebie.
- Gdyby wiedziała, zrobiłaby to samo.
- Znasz ją dobrze, wiesz, że taka nie jest.
- Pieprzę to, wiesz? Twoją pomoc też pieprzę. Pieprzę całe swoje życie, nie dzwoń, ani nie pisz do mnie nigdy więcej!
Już drugi raz wstałam z miejsca i wyszłam ze środka. Harry nie ruszył się za mną. Tym razem poszłam na przystanek autobusowy i czekałam na środek transportu, którym dostanę się do domu. Szłam z Harrym za rękę, nie wierzę. Czemu się w ogóle tym przejmuję...
Nagle podszedł do mnie Louis z Zaynem i usiedli otaczając mnie.
- Wiemy, że to nie twoja wina. Jesteśmy oficjalnie po twojej stronie, Maycia - powiedział Louis i obydwoje obieli mnie ramionami. Poczułam się nie tyle co bezpiecznie, ale było mi cieplej na sercu.
- Przecież Blair to twoja dziewczyna, powinieneś jej bronić - odpowiedziałam.
- Nie jest moją dziewczyną, poza tym zrobiła źle, a to ty jesteś ofiarą w tym wszystkim. Tak jakby zabójca zabił złotą rybkę, a mówiliby, że złota rybka zabiła zabójcę, chociaż on nadal żyje, rozumiesz?
- Tak...
- Odprowadzimy cię do domu, chodź. Autobusy dzisiaj nie jeżdżą - powiedział Lou i pomógł mi wstać z ławki.
--------------------------------------------------------------------------------
Kiedy doszłam do domu, środek był pusty. Zaprosiłam chłopaków do środka i zdjęłam płaszcz, i buty. Chłopcy powtórzyli moje ruchy i zrobili to samo. Usiedli na kanapie w salonie i włączyli telewizor, a ja poszłam do pokoju, żeby ubrać bluzę i nie dać pokazać swoich śladów. Wybrałam najcieplejszą, szarą bluzę i założyłam ją na siebie. Podeszłam do lusterka i przeglądałam się. Wyglądałam blado i smutno, nie miałam na nic siły. Zdjęłam też spodnie i założyłam wygodne legginsy. Otworzyłam z powrotem drzwi i zobaczyłam przed nimi...
CZYTASZ
Don't forget about me || N.H.
FanfictionNowe miasto, nowa szkoła, drużyna piłkarska i cheerliderki. Imprezy, alkohol i narkotyki. To coś, co kręci Nialla Horana, kapitana drużyny piłkarskiej. To jest też coś, co kręci jego dziewczynę Bethany - kapitankę drużyny cheerliderek. Kompletne prz...