MAYA'S POV
- Zostań... - szepnęłam, a Niall uśmiechnął się i usiadł z powrotem na krzesło. Słyszałam słowo w słowo jego monolog. Chciałam się odezwać, ale jego głos był tak kojący, a wypowiedź tak interesująca, że wolałam odezwać się na koniec.
- Słyszałaś wszystko? - spytał, ale już nie trzymał swojej ręki na mojej.
- Teoretycznie tak - zaśmiałam się, a on strzelił sobie z otwartej dłoni w czoło. Zaczęłam się śmiać, a on zrobił to samo. Jego śmiech był najlepszą rzeczą, kiedy byłam smutna.
Nagle na salę wszedł lekarz i kilka pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy nieśli na rękach Jack'a. Położyli go na łóżku i zasłonili mnie, i Nialla zasłoną. Przestraszyłam się, więc od razu wstałam i wyjrzałam za kotarę. Lekarz pokarał mnie wzrokiem i wróciłam na łóżko.
- Co z nim? - spytał blondyn, a ja pokręciłam przecząco głową i wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że nic mu nie będzie... - westchnęłam i przytuliłam się do Horana. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po prostu potrzebowałam czyjegoś ciepła, a on był jedną z osób, które potrafiły mi to zafundować. Chłopak jeździł w tą i z powrotem po moich plecach, a ja byłam mu bardzo wdzięczna, że nie muszę spędzać czasu w szpitalu sama, a widocznie Blair nie raczyła się zjawić.
- To dla ciebie ktoś ważny? - zapytał, po czym odkleił się ode mnie.
- Nie, ale jednak martwię się o osoby, które poznaje. Zawsze. Nieważne, czy znam ją kilka godzin czy parę lat. Nie umiem zatroszczyć się od siebie. Wolę przejmować się losem innych, niż swoim własnym. Po prostu... nie potrafię, Niall - łza spłynęła mi po policzku. Nie mówiłam o tym nikomu, nigdy. Nawet moja mama o tym nie wiedziała. Zawsze to było tajemnicą. Choć Niall nie był osobą, godną mojego zaufania w stu procentach, to cieszyłam się, że wreszcie to komuś powiedziałam i nie musiałam dalej ukrywać tego co czuję.
- Będę się troszczył o ciebie, a wtedy zaczniesz sama dostrzegać jaka jesteś cudowna - uśmiechnął się i otarł moją łzę. - Po wyjściu chciałbym cię zabrać na lody, jeżeli lekarz pozwoli.
- Chyba chciałeś powiedzieć, jeżeli ja się zgodzę.
- Też - prychnął śmiechem, a ja spojrzałam się na kotarę, która nadal była zasłonięta, a po drugiej stronie nie było nic słychać. Miałam najciemniejsze myśli. Czy on żyje? Czy oni go uratowali? Nigdy nie przeżyłam śmierci bliskiej osoby (chociaż Jack nie jest mi bliski), to nie chciałabym przeżyć śmierci znanej mi osoby, z którą normalnie rozmawiałam. Poczułam rękę na moim ramieniu. Był to oczywiście Niall, który nie chciał, żebym była smutna. Podziękowałam mu małym uśmiechem i oparłam głowę na jego ramieniu.
- Zależy ci na mnie? - spytałam nie wiedząc czemu, a Horan zrobił dziwną minę. - Przepraszam, niepotrzebnie pytałam.
- Tak - odpowiedział nagle.
- Co tak?
- Zależy mi na tobie, dlatego tu jestem.
Nagle kotara przesunęła się i zobaczyłam Jacka, który był okryty kołdrą. Uśmiechnęłam się do siebie na jego widok i spojrzałam się na Nialla. Ten również się uśmiechnął. Szatyn otworzył szeroko oczy i spojrzał się na nas. Lekarz i reszta załogi zdążyli wyjść, więc spokojnie mogłam obserwować chłopaka.
- A, um, to jest Niall - przerwałam tą niezręczną ciszę i przedstawiłam Niallera. - No, a to Jack.
Chłopcy pomachali do siebie, a Horan wstał i pożegnał się ze mną. Do sali po chwili weszła Blair z Louisem. A ja głupia pomyślałam, że ma mnie w dupie. Podbiegła do mnie i mocno się we mnie wtuliła, a Lou usiadł na krzesełku, na którym chciała usiąść moja przyjaciółka, ale nie miała jak, więc usiadła na kolanie szatyna.
CZYTASZ
Don't forget about me || N.H.
FanficNowe miasto, nowa szkoła, drużyna piłkarska i cheerliderki. Imprezy, alkohol i narkotyki. To coś, co kręci Nialla Horana, kapitana drużyny piłkarskiej. To jest też coś, co kręci jego dziewczynę Bethany - kapitankę drużyny cheerliderek. Kompletne prz...