Prolog

1.3K 41 7
                                    

Jest jeszcze równy tydzień do 1 września - zaczęcia nowego roku szkolnego. Czeka mnie pierwsza klasa collegu i poznanie zupełnie nowych ludzi. Mam z tym wielki kłopot, nienawidzę zawierać nowych znajomości. A raczej sama je zaczynać, zazwyczaj czekam, aż ktoś odezwie się pierwszy. Jestem Maya, mam 16 lat i dzisiaj wyjeżdżam z rodziną do Londynu, prawdopodobnie na stałe.

- Mam nadzieję, że jesteś już spakowana. Za dwie godziny mamy lot, więc za godzinę powinniśmy być na lotnisku, żeby zrobić odprawę... - zaczęła moja mama. Była bardzo zdenerwowana, to jej pierwszy wyjazd, w którym będzie lecieć samolotem. Jest uzależniona na punkcie dokładności i boi się wysokości.

- Mamo, jestem spakowana od wczoraj. Nie musisz mi ciągle wchodzić do pokoju i przypominać. - odpowiedziałam zbyt bardzo zajęta swoim telefonem i pisaniem z Patty.

Patty to moja przyjaciółka, z którą niestety muszę się pożegnać. W sumie wiemy, że istnieje coś takiego jak skype, czy cokolwiek innego, ale zawsze wolałyśmy dogadywać się ze sobą na żywo. Przyjaźnimy się od podstawówki, kiedy byłam wyzywana od brzydkich i grubych. Makijaż, ćwiczenia i zdrowa dieta robią swoje, co?

Zaraz, przecież nie ogarnęłam jeszcze jednej szuflady... Tamtej, w której wszystkie wspomnienia powracają. Oglądam zdjęcia, ze swoim byłym chłopakiem i grupką znajomych. Niestety połowa z nich, zginęła w wyniku pożaru, na jednej z imprez. Jako że mam młodsze rodzeństwo, musiałam się nimi zaopiekować i nie poszłam na ten melanż. Nie żałuję.

Ah, już wspomniałam o moim rodzeństwie. Moja mama dokładnie 10 lat temu, kiedy miałam 6 lat, urodziła bliźniaków. Moja siostra ma na imię Lilly, a brat Luke.

Bynajmniej, na zdjęciu wyżej znajduję się ja z moim ex. Kochałam go nad życie, a on zdradził mnie z moją byłą psiapsiółą. Teraz nienawidzę ich obojgu i pewnie Twoje pytanie brzmi "dlaczego nie spaliłaś zdjęć z nimi?", no cóż. Nie chcę marnować papieru i wydanych pieniędzy, nah.

Spakowałam zdjęcia do pustego miejsca w walizce i zamknęłam ją. Nawet nie zauważyłam, kiedy moja mama wyszła z pokoju. Wróciłam na łóżko i kontynuowałam rozmowę z Patty.

Pat: Będę za Tobą na maxa tęsknić bby xx

Ja: Ja za tobą też. Będę przyjeżdżać w każde wakacje, obiecuję.

Pat: Mam nadzieję. A tymczasem idę na lotnisko, muszę Cię uściskać i się wypłakać :'(

Ja: Nie pozwolę ci płakać! To nie jest koniec x

- Kochanie, wychodzimy! - zawołała mama z dołu. Czas się pożegnać ze starym mieszkaniem. Próbowałam nie myśleć o tym, że jakieś dziecko zajmie mój pokój, w którym mieszkałam przez tyle lat.

Wzięłam w rękę walizkę i rozejrzałam się. Na ścianach pozostały ślady po plastelinie, na którą przyklejałam plakaty z Justinem Bieberem. Zeszłam na dół po schodach, ciągnąc za sobą bagaż i poszłam wprost do samochodu.

- A co zrobisz z samochodem tatusiu? Zabiorą Ci go źli ludzie. - powiedziała Lilly. No tak, przecież samochód trzeba będzie zostawić na parkingu.

- Dziadkowie go wezmą, nie musisz się martwić myszko. - odpowiedział muskularny mężczyzna, pakujący wszystkie walizki do bagażnika. Podziwiałam go za te muskuły na jego rękach. I sześciopak na brzuchu. Tak, to zasługa spędzania całych dni na siłowni.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Przeszliśmy odprawę i mieliśmy pół godziny wolnego czasu, zanim będą prosić do odlotu. Postanowiłam znaleźć Patty, która została gdzieś w tłumie po naszym pożegnaniu. Nie obyło się bez łez, chociaż miałyśmy nie płakać.

- Co jeśli nie poznam żadnych ludzi? - zapytałam mamy, która siedziała obok mnie przeglądając gazetę Vouge. Wzrok miałam opuszczony na swoje paznokcie, które swoją drogą wyglądały tragicznie od grania w siatkówkę z Pat i jej chłopakiem Mattem.

- Musisz kogoś poznać. Jesteś cudowną osobą i na pewno znajdzie się ktoś odpowiedni. Nie martw się skarbie. - odpowiedziała z uśmiechem. Jej uśmiech jest taki szczery, zawsze dodaje mi otuchy.

- Zapraszamy wszystkich pasażerów na pokład samolotu, kierujący się do Londynu. - powiedziała stewardessa przez głośny megafon.

Westchnęłam i podeszliśmy całą grupą do kobiety. Po 10 minutach, zajmowaliśmy już swoje miejsca.

- Mogę siedzieć przy oknie?! Proszę! - krzyczała Lilly.

- Ja siedzę przy oknie, idź stąd. - kłócił się z nią Luke. Na szczęście nie miałam z nimi problemu, ponieważ siedziałam w rzędzie za nimi. Kiedy już wszyscy zajęli odpowiednie siedzenia, wysłuchaliśmy stewardessy, która przedstawiła swoją załogę i powiedziała nam o wszystkich wejściach ewakuacyjnych.

- Zapewniamy naszym pasażerom komfort i życzymy miłej podróży. - powiedziała wysoka blondynka z załogi i zniknęła za czerwoną kotarą, gdzie znajdowali się piloci.


Hej, hej! To jest dość długi prolog do mojej nowej opowieści. Będzie trochę jak w amerykańskich filmach, jednak nie do końca. Mam nadzieję, że Wam się spodoba bo mam bardzo fajny pomysł na tego fanfika :D XOXO WSZYSTKICH

Don't forget about me || N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz