21. Dobra jesteś w te klocki, skarbie.

371 21 4
                                    

- Jasne - odpowiedział i obrócił swoją głowę w moją stronę. Nie wierzę...

- Jack, co ty tutaj robisz? - przytuliłam chłopaka, a ten podał mi papierosa. 

- Miłe powitanie, ale jestem u dziadków - uśmiechnął się. - A ty co tutaj robisz?

- Jestem na wycieczce szkolnej. Kurwa, już myślałam, że nigdy cię nie zobaczę.

- Bez przesady. Czemu jesteś sama?

- W sumie to... nieważne. Nie będę ci zaprzątać głowy moimi problemami. 

- Ja chętnie ich posłucham.

- Pokłóciłam się z Niallem i tyle.

- To ten chłopak, który był u ciebie w szpitalu?

- Tak.

- O co poszło?

- Myślałam, że już nie sypia z każdą lepszą dziewczyną, ale myliłam się.

- Huh, dupek. Nie martw się - objął mnie ramieniem, a mi poleciała łza. Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się. 

- W ogóle to nie powinnaś palić.

- W tym momencie to mnie nie obchodzi. Poza tym sam mnie poczęstowałeś.

- Ah, moja wina - powiedział i wyrwał mi z dłoni mój poprawiacz humoru. Położył na chodnik i zagniótł nogą. Wywróciłam oczami, a chłopak prychnął śmiechem. Walnęłam go lekko w ramię, a ten złapał się za to miejsce i udawał rannego. 

Jaki ten świat jest mały. Nie wierzę, że spotkałam tutaj chłopaka, którego spotkałam w szpitalu. Myślałam, że już nigdy się nie zobaczymy, a tu taka niespodzianka. Nie wiem jak on to zrobił, ale od razu poprawił mi się humor i na mojej twarzy zawitał uśmiech. 

- Idziemy na kawę? - zaproponował, a ja przytaknęłam. Wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się do kawiarenki. Właściwie to jeszcze nie ogarniałam okolicy, więc cieszyłam się, że ze mną jest Jack i się nie zgubimy. Weszliśmy do małego pomieszczenia. Usiedliśmy przy stoliku na końcu 'sali' i zamówiliśmy dwie kawy latte, a do tego dwa donuty. Ja wzięłam z polewą truskawkową i z posypką, a blondyn z polewą czekoladową. Dostaliśmy zamówienie w ciągu dziesięciu minut, a przez te minuty przewinęło nam się kilka bezsensownych tematów. Rozmawialiśmy szczególnie o nauce i naszych rodzinach. 

- Co czujesz do Nialla? - zapytał nagle. Nie spodziewałam się takiego pytania z jego ust.

- Um, właściwie to sama nie wiem. Jest kochany, przyjazny i troszczy się o mnie, ale po tym co zrobił to sama nie wiem co czuję do jego osoby - odpowiedziałam, a Jack zacisnął usta i pokręcił głową. 

- On taki jest.

- Przecież go nie znasz.

- Nieważne.

- Nie no, powiedz o co chodzi. 

- Znałem go w czasach gimnazjalnych, ale kompletnie się zmieniłem, dlatego mnie nie poznał.

- Nie wiedziałam...

- Tylko ty o tym wiesz i mam nadzieję, że mu nie powiesz.

- A co to za tajemnica?

- Po prostu się nienawidziliśmy i byliśmy wrogami, a teraz nie chcę mieć nikogo na karku, okej?

- Jasne. 

Dokończyliśmy donuty i naszą kawę. Jack zaproponował odprowadzenie mnie do hotelu, na co chętnie się zgodziłam, ponieważ bałam się, że zgubię drogę. Chłopak w ciągu drogi objął mnie ramieniem. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, ale czułam się trochę niepewnie bo tak naprawdę go zbyt dobrze nie znam. Zatrzymaliśmy się pod wejściem do hotelu i rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś pięć minut. W ostatniej chwili wyszedł Niall, który zmierzył mnie wzrokiem, a ja próbowałam nie zwracać na niego większej uwagi. Blondyn usiadł na pobliskim murku i przyglądał nam się w tym samym czasie paląc papierosa. Chcąc czy nie chcąc (a raczej, że chcąc) pocałowałam Jacka w policzek na pożegnanie, a wzrok Horana stał się jeszcze bardziej przepełniony nienawiścią niż wcześniej. Weszłam pospiesznie do środka, żeby Niall nie poszedł za mną. Wbiegłam do windy i wcisnęłam guzik naszego piętra. W czasie wjazdu napawałam się pięknym widokiem miasta, próbując nie patrzeć się w dół, chociaż to było trudne. Winda zatrzymała się na szóstym piętrze, nie wiedzieć czemu. A kto do niej wsiadł? Oczywiście, że Niall. Nie wiem jakim cudem, skoro chwilę temu był na dole, ale postanowiłam na niego nie reagować. 

Don't forget about me || N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz