odpowiedzcie na pytanie pod rozdziałem, prooooszę. PS. komentujcie! XX
W poniedziałek po skończeniu pracy od razu pobiegłam do kamienicy, w której mieszkał Tyler. Zanim poprzedniego dnia zasnęłam, długo nad wszystkim myślałam, ale wreszcie udało mi się dotrzeć do tego, co tak naprawdę czułam i czego potrzebowałam, a czego nie. Z tego powodu od samego rana ledwo mogłam usiedzieć w miejscu, ponieważ nie mogłam się doczekać chwili, w której w końcu będę mogła spotkać się z Addamsem.
Wróćmy do moich przemyśleń. Trwały one ponad trzy godziny, w ciągu których zdążyłam wypić z litr ultrasłodkiego kakao, przesłuchać połowę dyskografii Alice Coopera oraz napisać kilka wiadomości do Biersacka z przeprosinami i zapytaniem, czy chciałby się jeszcze kiedyś ze mną spotkać, jednak ostatecznie żadnej z nich nie wysłałam. Spisałam całą listę pytań, które siedziały mi w głowie, po czym - jak polecił mi wujek - "zajrzałam wgłąb siebie" i odpowiadałam sobie na każde kolejne zapytanie. Podziałało, bo już kilka godzin później w spokoju zasnęłam, mając świadomość, że jednak od początku miałam rację, a teorie mącącego mi w głowie Simona nie miały nic wspólnego z prawdą. Byłam już stuprocentowo pewna, że Andy nie był mi potrzebny do szczęścia i już dawno temu pogodziłam się z jego odejściem, ruszyłam do przodu. Uświadomiłam też sobie, że nie chciałam już dłużej czekać, aż moja relacja z Tylerem sama wskoczy na wyższy poziom. Chciałam czegoś więcej niż samej przyjaźni i nie miałam zamiaru już dłużej czekać. Nie miałam gwarancji kolejnego dnia, więc chciałam, by jak najprędzej dowiedział się o tym, co do niego czułam.
Właśnie dlatego stałam teraz pod drzwiami jego mieszkania, ze zniecierpliwieniem czekając, aż Addams wreszcie ruszy się i wpuści mnie do środka. Po niedługiej, jednak ciągnącej się dla mnie w nieskończoność, chwili drzwi wreszcie się otworzyły, a ja ujrzałam nieco zaskoczonego moją niespodziewaną wizytą, ale uśmiechniętego Tylera. Zanim zdążył się ze mną przywitać, zrobiłam kilka kroków w przód i mocno wtuliłam się w tors chłopaka, jednocześnie zaciągając się przyjemnym zapachem jego perfum. Ty oparł policzek o moją skroń i objął moje ramiona, przy czym zaśmiał się uroczo.
- Aż tak się stęskniłaś? - zapytał, na co ja trochę nieudolnie, ponieważ nadal byłam ciasno do niego przytulona, skinęłam głową. - Spokojnie, nie było mnie na miejscu tylko przez trzy dni, przecież to niedużo.
- I tak tęskniłam. - uśmiechnęłam się, po czym cofnęłam się o krok. Moja dłonie nadal obejmowały Addamsa w pasie. - I chcę ci o czymś powiedzieć.
- Ja też tęskniłem. I również chciałbym, żebyś o czymś wiedziała. - Ty odwzajemnił uśmiech. - Ale najpierw zrobię ci herbatę, bo jesteś zimna jak lód.
Pokiwałam głową i zdjęłam kurtkę oraz szal, po czym odwiesiłam ubranie razem z moją torbą na drewniany wieszak stojący przy drzwiach. Tyler poszedł do kuchni, ja natomiast rozsiadłam się wygodnie na granatowej kanapie w niedużym salonie. Wbiłam wzrok w leżące na szklanej ławie zdjęcie maleńkiego dziecka i uśmiechnęłam się lekko. Mieszkająca kilkanaście kilometrów na południe od Portland siostra Tylera, Carolyn, urodziła kilka tygodni temu, a w zeszły weekend chłopak był u niej w odwiedziny, by poznać swoją siostrzenicę.
Już po kilku minutach szatyn wrócił do pomieszczenia z dwoma kubkami w rękach, usiadł obok mnie i podał mi jedną z herbat. Skinęłam w podziękowaniu i nie czekając, aż napój wystygnie, wzięłam duży łyk. Od razu poczułam, jak ciepła ciecz rozgrzała moje ciało i westchnęłam cicho z zadowoleniem. Tyler natomiast swoją herbatę odstawił na ławę i wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt na kremowym kudłatym dywanie. Za każdym razem, gdy głęboko się nad czymś zastanawiał, coś go trapiło lub po prostu potrzebował o czym porozmawiać, stawał się nieobecny i ciągle wgapiał się w pustą przestrzeń.
CZYTASZ
Are you happy? - Forbidden sequel | A. Biersack
FanficPrzed przeczytaniem Are You Happy zalecam przeczytać Forbidden. "Wyjeżdżasz, czas się pożegnać, silnik już włączony. Jestem zagubiona, zawsze wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, teraz jest to bardziej przerażające niż kiedykolwiek. Oddalamy się o...