4

716 61 62
                                    

- Czyli to jest ten twój były chłopak, po którym tak długo nie mogłaś się pozbierać? - zapytała Isabelle po wysłuchaniu mojej opowieści. Nigdy wcześniej nie mówiłam jej o moim życiu podczas związku z Andym ani po związku z nim, ani nawet o tym, że ktoś taki kiedykolwiek był w moim życiu, a ponieważ zapytała, dokąd się wybierałam, że byłam tak zestresowana, postanowiłam o wszystkim jej opowiedzieć. - Ten, który tak nagle cię zostawił, całkowicie zerwał kontakt?

- Tak.

- I wczoraj wpadliście na siebie dwa razy?

- Tak.

- I ty zgodziłaś się na spotkanie z nim, chociaż to przez niego przechodziłaś przez tak ciężki czas? - Izzy zadała kolejne pytanie. Brzmiała na naprawdę zaskoczoną, zmartwioną albo załamaną moją decyzją.

- Tak.

- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że nie wyniknie tego nic dobrego? I właściwie sama sobie kopiesz grób?

- Tak. - powtórzyłam, odwracając się od lustra.

Zerknęłam na rudowłosą, która patrzyła na mnie jak na szaleńca. Szczerze mówiąc, od wczorajszego wieczoru sama siebie postrzegałam jako szaleńca.

- Czy ty już do reszty zgłupiałaś? - pokręciła głową.

Z naszej dwójki to Isabelle pełniła rolę tej odpowiedzialnej, konsekwentnej i rozważnej. Ja, chociaż przez ostatnie cztery lata spoważniałam, nadal byłam zbyt lekkomyślna i najpierw robiłam, a dopiero później myślałam. Fakt, że rok ode mnie młodsza i wyglądająca na piętnastolatkę Lindberg była bardziej odpowiedzialna, niż ja zawsze sprawiał, że czułam się dziwnie.

- Możliwe. - skinęłam głową, na co ruda klepnęła się w czoło. - Nie oceniaj mnie, to moja pierwsza miłość, fajnie będzie trochę powspominać nastoletnie lata i dowiedzieć się, co się zmieniło przez ostatni czas. - dodałam powoli, nie do końca wierząc w swoje słowa.

- Z twoimi zdolnościami do pakowania się w kłopoty nie potrafię się o ciebie nie martwić, wybacz. Umówiłaś się z nim na spotkanie, wiedząc, że to nie skończy się dobrze. Jesteś kompletnie szalona, ale podziwiam cię za odwagę. - przyznała, przechylając głowę w prawo. Zerknęła na zegarek z białą tarczą i czarnym paskiem na jej nadgarstku. - Czas już na ciebie. Baw się dobrze, postaraj się się nie robić niczego głupiego i skrajnie nieodpowiedzialnego.

- Nigdy nie robię niczego skrajnie nieodpowiedzialnego. - obruszyłam się, na co Isabelle spojrzała na mnie kpiąco. - Prawie nigdy. - poprawiłam się, jednak ta nadal ze mnie kpiła. - No dobrze, prawie cały czas robię coś skrajnie nieodpowiedzialnego. - burknęłam z niezadowoleniem. Naprawdę tak było, ale wolałam się do tego nie przyznawać. - Idę. - poinformowałam dziewczynę, opuszczając jej pokój. - I tym razem nie zrobię niczego skrajnie nieodpowiedzialnego!

- Ciężko mi w to uwierzyć! - krzyknęła za mną.

Nie odwracając się, wystawiłam środkowy palec w stronę pokoju dziewczyny. To nic, że nie mogła tego zobaczyć przez drzwi. Ubrałam kurtkę i założyłam torbę na ramię, po czym wyszłam z mieszkania. Bez pośpiechu schodziłam po schodach, a nawet lekko się ociągałam. Nie spieszyłam się na kawę z Andym, ba, przeciwnie. Nie chciałam przyznać się do tego Isabelle, ale troszeczkę żałowałam swojej decyzji. Przede wszystkim bałam się tego, co wydarzy się tego popołudnia i tego, jak będę się czuła po kolejnym spotkaniu z brunetem. Od wczoraj żyłam w obawie, że widywanie się z nim zburzy mój nieidealnie idealny porządek. I bałam się, że znów stracę dla niego głowę, co pewnie nie byłoby takie trudne. Co prawda najwidoczniej znów mieszkał w Portland, więc nie było już żadnej odległości, która mogłaby wszystko zniszczyć, ale teraz wszystko było już inne. Ja byłam inna. I nie mogłam pozwolić, by Andy znów stał się częścią mojego życia.

Are you happy? - Forbidden sequel | A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz