- Czyli to jest ten twój były chłopak, po którym tak długo nie mogłaś się pozbierać? - zapytała Isabelle po wysłuchaniu mojej opowieści. Nigdy wcześniej nie mówiłam jej o moim życiu podczas związku z Andym ani po związku z nim, ani nawet o tym, że ktoś taki kiedykolwiek był w moim życiu, a ponieważ zapytała, dokąd się wybierałam, że byłam tak zestresowana, postanowiłam o wszystkim jej opowiedzieć. - Ten, który tak nagle cię zostawił, całkowicie zerwał kontakt?
- Tak.
- I wczoraj wpadliście na siebie dwa razy?
- Tak.
- I ty zgodziłaś się na spotkanie z nim, chociaż to przez niego przechodziłaś przez tak ciężki czas? - Izzy zadała kolejne pytanie. Brzmiała na naprawdę zaskoczoną, zmartwioną albo załamaną moją decyzją.
- Tak.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że nie wyniknie tego nic dobrego? I właściwie sama sobie kopiesz grób?
- Tak. - powtórzyłam, odwracając się od lustra.
Zerknęłam na rudowłosą, która patrzyła na mnie jak na szaleńca. Szczerze mówiąc, od wczorajszego wieczoru sama siebie postrzegałam jako szaleńca.
- Czy ty już do reszty zgłupiałaś? - pokręciła głową.
Z naszej dwójki to Isabelle pełniła rolę tej odpowiedzialnej, konsekwentnej i rozważnej. Ja, chociaż przez ostatnie cztery lata spoważniałam, nadal byłam zbyt lekkomyślna i najpierw robiłam, a dopiero później myślałam. Fakt, że rok ode mnie młodsza i wyglądająca na piętnastolatkę Lindberg była bardziej odpowiedzialna, niż ja zawsze sprawiał, że czułam się dziwnie.
- Możliwe. - skinęłam głową, na co ruda klepnęła się w czoło. - Nie oceniaj mnie, to moja pierwsza miłość, fajnie będzie trochę powspominać nastoletnie lata i dowiedzieć się, co się zmieniło przez ostatni czas. - dodałam powoli, nie do końca wierząc w swoje słowa.
- Z twoimi zdolnościami do pakowania się w kłopoty nie potrafię się o ciebie nie martwić, wybacz. Umówiłaś się z nim na spotkanie, wiedząc, że to nie skończy się dobrze. Jesteś kompletnie szalona, ale podziwiam cię za odwagę. - przyznała, przechylając głowę w prawo. Zerknęła na zegarek z białą tarczą i czarnym paskiem na jej nadgarstku. - Czas już na ciebie. Baw się dobrze, postaraj się się nie robić niczego głupiego i skrajnie nieodpowiedzialnego.
- Nigdy nie robię niczego skrajnie nieodpowiedzialnego. - obruszyłam się, na co Isabelle spojrzała na mnie kpiąco. - Prawie nigdy. - poprawiłam się, jednak ta nadal ze mnie kpiła. - No dobrze, prawie cały czas robię coś skrajnie nieodpowiedzialnego. - burknęłam z niezadowoleniem. Naprawdę tak było, ale wolałam się do tego nie przyznawać. - Idę. - poinformowałam dziewczynę, opuszczając jej pokój. - I tym razem nie zrobię niczego skrajnie nieodpowiedzialnego!
- Ciężko mi w to uwierzyć! - krzyknęła za mną.
Nie odwracając się, wystawiłam środkowy palec w stronę pokoju dziewczyny. To nic, że nie mogła tego zobaczyć przez drzwi. Ubrałam kurtkę i założyłam torbę na ramię, po czym wyszłam z mieszkania. Bez pośpiechu schodziłam po schodach, a nawet lekko się ociągałam. Nie spieszyłam się na kawę z Andym, ba, przeciwnie. Nie chciałam przyznać się do tego Isabelle, ale troszeczkę żałowałam swojej decyzji. Przede wszystkim bałam się tego, co wydarzy się tego popołudnia i tego, jak będę się czuła po kolejnym spotkaniu z brunetem. Od wczoraj żyłam w obawie, że widywanie się z nim zburzy mój nieidealnie idealny porządek. I bałam się, że znów stracę dla niego głowę, co pewnie nie byłoby takie trudne. Co prawda najwidoczniej znów mieszkał w Portland, więc nie było już żadnej odległości, która mogłaby wszystko zniszczyć, ale teraz wszystko było już inne. Ja byłam inna. I nie mogłam pozwolić, by Andy znów stał się częścią mojego życia.
CZYTASZ
Are you happy? - Forbidden sequel | A. Biersack
Fiksi PenggemarPrzed przeczytaniem Are You Happy zalecam przeczytać Forbidden. "Wyjeżdżasz, czas się pożegnać, silnik już włączony. Jestem zagubiona, zawsze wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, teraz jest to bardziej przerażające niż kiedykolwiek. Oddalamy się o...