3

798 67 59
                                    

Z jękiem naciągnęłam na siebie kołdrę i przykryłam się po same uszy. Razem z październikiem zaczęły nadchodzić te okropne zimne poranki, kiedy miałam ochotę tylko i wyłącznie na bycie owiniętą ciepłą kołdrą i leżenie w łóżku z kubkiem ciepłej herbaty z cytryną. Niestety, moje marzenie było możliwe do spełnienia tylko w weekendy. Uświadomiwszy sobie, że upragniona sobota będzie dopiero jutro, a przede mną jeszcze jeden dzień spędzony w pracy, jak oparzona wyskoczyłam z łóżka i sprawdziłam godzinę. Z przerażeniem odkryłam, że była już siódma czterdzieści cztery i zostało mi zaledwie dwadzieścia sześć minut na znalezienie się w miejscu pracy, więc czym prędzej podbiegłam do szafy, z której następnie wyjęłam bieliznę, mój ulubiony ciepły czarny sweter oraz tego samego koloru jeansy. W pośpiechu zastąpiłam piżamę naszykowanymi rzeczami, po czym wybiegłam z pokoju do łazienki. Rozczesałam włosy, pomalowałam rzęsy, umyłam zęby i wróciłam do sypialni po telefon, klucze i kieszonkowy kalendarz. Chwyciłam wiszącą na oparciu krzesła torbę listonoszkę i w drodze do wyjścia spakowałam do jednej z kieszeni telefon oraz kalendarzyk. Szybko ubrałam buty, czarną ramoneskę i wyszłam z mieszkania, po czym zamknęłam drzwi na klucz, który następnie wrzuciłam do torby. Upewniwszy się, że zakluczyłam drzwi, zaczęłam codzienny trening - bieg po schodach z trzeciego piętra. Rzecz, która zajmowała mi najwięcej czasu każdego ranka.

Dzisiejszego dnia miałam przed sobą posprzątanie mojego miejsca pracy, co miałam zrobić wczoraj zaraz po pożegnaniu ostatniego na tamten dzień klienta, jednak nie chciało mi się i uznałam, że zrobię to dzisiaj, kilka osób umówionych na tatuaże, chwilę wolnego czasu i kolejne wyjście z domu, tym razem z Simonem na jego wieczorny występ w niedawno otwartym pubie kilka ulic dalej. Nigdy wcześniej tam nie grał, a ponieważ było to miejsce dość popularne, wujek był niesamowicie zestresowany, dlatego postanowiłam pójść tam z nim w ramach wsparcia. Poza tym naprawdę lubiłam słuchać jego muzyki. Jego głos był jedyny w swoim rodzaju, świetnie wychodziły mu wysokie dźwięki, ale miał też w sobie pazura i potrafił dać czadu. Dodatkowo los obdarzył go talentem do pisania niesamowitych - według mnie - piosenek, więc korzystałam z każdej możliwej okazji posłuchania wujka, z którego swoją drogą byłam niezwykle dumna. Nie potrzebował półnagich tancerek, choreografii, sztucznych ogni ani żadnych innych efektów, bo sam jego głos i gitara wystarczały do powalającego na kolana występu. I nie mówiłam tak dlatego, że Simon był moim najlepszym przyjacielem i krewnym, a dlatego, że to była sama prawda.

Przyspieszyłam kroku, mając świadomość, że zostawało mi coraz mniej czasu, a Jake na pewno nie będzie zadowolony z kolejnego mojego spóźnienia w tym miesiącu. W ostatnim czasie zdarzało mi się to dość często, ponieważ jesień i niska temperatura powietrza na zewnątrz zawsze sprawiały, że byłam bardziej rozleniwiona niż wiosną i latem. Koniecznie będę musiała zrobić coś, by się tego lenistwa i zmęczenia pozbyć, bo gdy nadejdzie zima, a z moim wstawaniem rano będzie tak samo, o ile nawet nie gorzej, zostanę wyrzucona na bruk. Miałam już tylko niecałe piętnaście minut do umówionej sesji z klientem i ponad czterysta metrów do pokonania oraz przygotowanie się do tatuowania. Dodatkowo czerwone światło na przejściu dla pieszych nie poprawiało mojej sytuacji. Zacisnęłam mocniej palce na pasku torby i przestąpiła z nogi na nogę, ze zdenerwowaniem czekając, aż na sygnalizatorze pojawi się zielony człowieczek. Los jednak postanowił być dla mnie wredny tego dnia i upragniona zmiana światła nie nadchodziła. Chociaż na co dzień starałam się przestrzegać prawa, w akcie desperacji uznałam, że nie stanie się nic złego, jeśli raz przejdę przez ulicę na czerwonym świetle. Ruch był niewielki, więc nie widziałam problemu. Kilka minut przed ósmą większość ludzi była już w pracach, a nie na ulicach. Przelotnie i w pośpiechu zerknęłam w obie strony, po czym wkroczyłam na jezdnię. Dosłownie sekundę później usłyszałam trąbienie oraz pisk opon, dlatego spojrzałam w lewo i zamarłam, widząc jadące prosto na mnie auto. Odskoczyłam w tył, przy okazji tracąc równowagę, w wyniku czego wylądowałam tyłkiem na ulicy. Kierowca zdążył wyhamować i zatrzymał się niecały metr od mojej twarzy, a następnie wysiadł z samochodu i podbiegł do mnie. Moje serce biło jak oszalałe i nie byłam już pewna czy to dlatego, że już nie miałam szans dotrzeć do pracy na czas, co mocno mnie zestresowało, czy też dlatego, że przed chwilą prawie wpadłam pod auto, a to mogło skończyć się bardzo źle. Uznajmy więc, że na mój nadmiernie wysoki poziom stresu złożyły się obydwie z tych możliwości.

Are you happy? - Forbidden sequel | A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz