- Do zobaczenia na kolejnej sesji! - Pożegnałam wychodzącego z mojej pracowni klienta. Z Jayem znałam się dość dobrze, ponieważ właśnie kończyliśmy jego drugi rękaw. Po raz pierwszy tatuowałam go dawno, dawno temu, na samym początku mojej pracy u Jake'a. Zdjęłam z dłoni i wyrzuciłam do kosza błękitne lateksowe rękawiczki, pozbyłam się jednorazowej igły, którą kilkanaście minut wcześniej robiłam tatuaż Jaya, a maszynkę oczyściłam płynem dezynfekującym.
Mężczyzna był ostatnią osobą, z którą miałam dzisiaj pracować, a skoro sesja była już skończona, mogłam się już zbierać do wyjścia. Trochę się spieszyłam, dlatego, chcąc uwinąć się jak najszybciej, od razu po wyjściu klienta odhaczyłam jego nazwisko w notesie, który następnie razem z telefonem włożyłam do torby, przeciągnęłam przez głowę sweter z wełny w kolorze brudnego różu, grubym czarnym markerem przekreśliłam w wiszącym nad biurkiem kalendarzu dzisiejszy dzień, papierowy kubek po kawie wyrzuciłam do śmietnika i rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniu w celu upewnienia się, że wszystko było zrobione, a ja mogłam już opuścić salon. Ubrałam parkę i czapkę, założyłam torbę na ramię. Wyszłam z pracowni, podeszłam do lady, do Inny. Nie planowałam picia kawy ani żadnych dłuższych pogaduszek, chciałam tylko się pożegnać.
- Już wychodzisz? - Blondynka odezwała się pierwsza. - Myślałam, że zostaniesz jeszcze chwilę z nami.
- Chętnie zostałabym, ale mam coś do załatwienia. - rzuciłam smętnie.
Na dzisiejszy wieczór zaplanowałam rozmowę z Tylerem. I mogłam przysiąc, że skręcało mnie wewnątrz na każdą myśl o tym, co miało się wydarzyć. Wczoraj jasno nakreśliłam, czego chciałam i co powinnam zrobić, nie miałam żadnych wątpliwości, po prostu nie potrafiłam nawet wyobrazić sobie siebie mówiącej Tylerowi, że to już był koniec. Definitywny, absolutny koniec wszystkiego, co nas łączyło.
- Och, rozumiem. - Skinęła. - Poczekaj, jutro... - Gdy dobiegł nas dźwięk dzwonka zawieszonego ponad drzwiami, Inna urwała, spoglądając w stronę drzwi wyjściowych, a ja skierowałam wzrok w tę samą stronę, po kilku sekundach wzdychając ze zrezygnowaniem.
- Cześć.
Andy Biersack postanowił zjawić się tutaj w niewiadomym celu, a ja naprawdę, naprawdę nie miałam ochoty na rozmowę z nim akurat teraz, kiedy wybierałam się do Tylera. Z doświadczenia wiedziałam, że spotykanie się z obojgiem tego samego dnia nie było dobrym pomysłem i wręcz doprowadzało mnie do szału.
Poprzedniej nocy ułożyłam sobie w głowie wszystko, miałam już plan na to, jak rozwiązać wszystkie skomplikowane sytuacje. Wiedziałam, w jakim kierunku pociągnąć znajomość z Tylerem, co zrobić z Andym, w jaki sposób wyjaśnić i przeprosić Isabelle za wszystkie kłamstwa oraz jak oczyścić moje sumienie, by spokojnie móc spojrzeć w oczy Juliet... No dobrze, tego ostatniego nie zaplanowałam do końca, ale ciągle nad tym pracowałam i może nawet byłam na dobrej drodze do rozwiązania problemu. Wracając, ponieważ oczyściłam mój umysł, czułam się o wiele lepiej i przede wszystkim spokojniej, jednak kiedy na mojej drodze stanął wysoki, chudy brunet od stóp po głowę ubrany na czarno i zmierzył mnie długim spojrzeniem lodowatych niebieskich oczu, odniosłam wrażenie, że wewnętrzny spokój uleciał z mojego ciała. Zrobiło mi się gorąco, moje serce z przerażeniem zabiło szybciej, a przez chwilę nawet było mi niedobrze. Nie chodziło o to, że przeszkadzała mi obecność przyjaciela, bo wcale tak nie było. Po prostu wybrał zły moment na przyjście tutaj, najpewniej do mnie. Oczywiście istniała też możliwość, że umówił się z Jakiem na tatuaż, w co jednak wątpiłam. Gdyby tak było, wiedziałabym.
- A ty co tutaj robisz? - zapytałam, próbując nie brzmieć niemiło.
Andy wzruszył ramionami. Na sekundę zerknęłam w kierunku Inny, czułabym się swobodniej, gdyby nie jej obecność.
![](https://img.wattpad.com/cover/84841854-288-k212829.jpg)
CZYTASZ
Are you happy? - Forbidden sequel | A. Biersack
FanfictionPrzed przeczytaniem Are You Happy zalecam przeczytać Forbidden. "Wyjeżdżasz, czas się pożegnać, silnik już włączony. Jestem zagubiona, zawsze wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, teraz jest to bardziej przerażające niż kiedykolwiek. Oddalamy się o...