Droga powrotna była dłuższa - i to o wiele. Na ulicy, którą wracaliśmy, doszło do kolizji, przez co powstał całkiem długi korek, kierowcy, zamiast jak najszybciej rozwiązać problem i odblokować jezdnię, zrobili zamieszanie, kłócąc się, czyją winą była stłuczka. Całą sprawę rozwiązała dopiero policja, przybyła jednak z lekkim opóźnieniem, w wyniku czego spędziliśmy dobre czterdzieści minut, czekając na możliwość ruszenia w dalszą drogę. Koniec końców dotarcie na parking przy moim mieszkaniu zajęło nam, co najmniej, półtorej godziny. I gdybym powiedziała, że ten czas minął mi bez stresu, byłoby to kłamstwo. Nie wiedzieć dlaczego, czułam się dziwnie, uderzały we mnie dziesiątki całkowicie różnych emocji oraz uczuć jednocześnie, lecz starałam się tego nie okazywać. Chciałam wyluzować i po prostu skupić się na chwilach, nie myśleć o wszystkim, czego się dziś dowiedziałam, ale nie potrafiłam. Ciągle analizowałam rzeczy, o których powiedział mi Andy oraz te, które miałam zamiar zrobić. Nabrałam wątpliwości co do całej tej sprawy z Tylerem.
Stop, Skyler.
Tak będzie najlepiej. Zarówno dla mnie, jak i dla Tylera - a przynajmniej to cały czas sobie powtarzałam.
Może jednak powinnam przemyśleć to raz jeszcze? Przede wszystkim powinnam wysiąść wreszcie z samochodu Andy'ego i wrócić do domu. Minęły już ze dwie piosenki - tak naprawdę nie miałam pojęcia, ile dokładnie ich było; byłam zbyt zamyślona, by skupić się na muzyce - odkąd zaparkowaliśmy na maleńkim parkingu, a ja nadal siedziałam w bezruchu na siedzeniu pasażera. Nie spieszyłam się z opuszczeniem pojazdu, po części dlatego, że nie potrafiłam zebrać się w sobie i wyjść, ale i dlatego, że Andy mnie nie popędzał. Miałam wrażenie, jakby czuł się tak samo niezręcznie i dziwnie jak ja. Odpowiadał na moje pytania, co kilkanaście minut zaczynał rozmowę na jakiś temat, jednak szybko rezygnował, milknął i przygłaszał muzykę. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ byłam zajęta braniem pod uwagę każdej możliwości, zadawaniem sobie pytań typu: "co byłoby, gdyby..." oraz analizowaniem błędów z przeszłości, zastanawianiem się, co mogłam zrobić teraz, by je naprawić. Boże, tak bardzo chciałam przytulić się do mamy i usłyszeć od niej, że wkrótce ułożę cały ten bajzel.
- Andy? - zapytałam półgłosem, brzmiąc jak duch. Obróciłam głowę w jego stronę, by sprawdzić, czy mnie słyszał. Muzyka grała całkiem głośno, dlatego nie byłabym zaskoczona, jeżeli musiałabym odezwać się raz jeszcze.
Usłyszał, powolnie, leniwie odwrócił się twarzą do mnie. Tym razem miałam na niego lepszy widok, gdyż nie więcej niż trzy metry naprzeciw od przedniej szyby stała latarnia uliczna, a jej żółto-pomarańczowe światło padało wprost na ponad pół twarzy mojego przyjaciela. Przez chwilę patrzył na mnie wyraźnie zmęczonymi oczami, przyciszył muzykę niemal do zera.
- Mogę... mogę posiedzieć z tobą jeszcze przez chwilę?
- Donikąd się nie spieszę, możemy tutaj być tak długo, jak tylko chcesz. - Lekko wzruszył ramionami. Prawdę powiedziawszy, spodziewałam się raczej, że będzie chciał jak najprędzej wrócić do domu i zająć się planowaniem oświadczyn. Może już wszystko zaplanował. Może chciał już wracać, ale nie chciał zabrzmieć na niemiłego. Może jednak chciał zerwać ze mną kontakt, jednak koniec końców spanikował, więc tego nie zrobił? Skyler, przestań.
Skinęłam, niezbyt interesowało mnie, czy Andy to zauważył. Chciałam tylko przez jeszcze chwilę posiedzieć tutaj, uspokoić się chociaż trochę, przestać myśleć. Na mój język pchały się dziesiątki pytań i rzeczy, które chciałabym powiedzieć, nie planowałam jednak niczego już mówić. Przy Andym nawet milcząc, czułam się komfortowo, dlatego odpowiadała mi cisza. Cisza, spokój, brak chaosu, czyli właśnie to, czego potrzebowałam.
CZYTASZ
Are you happy? - Forbidden sequel | A. Biersack
Hayran KurguPrzed przeczytaniem Are You Happy zalecam przeczytać Forbidden. "Wyjeżdżasz, czas się pożegnać, silnik już włączony. Jestem zagubiona, zawsze wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, teraz jest to bardziej przerażające niż kiedykolwiek. Oddalamy się o...