Z jękiem obróciłam się na prawy bok, naciągając przy tym na siebie koc. Zaklęłam pod nosem przez panujące wokół mnie duchotę i ciasnotę, po czym jeszcze z zamkniętymi oczami wyciągnęłam ręce do góry, by rozprostować plecy. Zamiast oczekiwanej przeze mnie ulgi poczułam uniemożliwiającą mi rozciągnięcie się przeszkodę. Wymamrotałam jeszcze kilka przekleństw właściwie bez większego celu, a następnie przetarłam oczy i rozejrzałam się po moim pokoju.
Obok szafki nocnej leżała pomarańczowa miska, niemal wszędzie rozsypany był popcorn, otworzony laptop stał na podłodze naprzeciw łóżka, a tuż przy moich nogach leżał ciasno opatulony kocem i zwinięty w kulkę Andy, co jakiś czas cicho pochrapując. Pierwszą moją myślą było to, że wyglądał jak kot, zaraz jednak zganiłam się za to. Powinnam raczej myśleć o tym, dlaczego doprowadziłam do takiej sytuacji. Jego nocowanie w moim domu było czymś, co nie powinno mieć miejsca i doskonale o tym wiedziałam, jednak nie mogłam już cofnąć się kilkanaście godzin wstecz, by grzecznie odprowadzić Biersacka do wyjścia zamiast proponować mu zostanie jeszcze na chwilę. Ta "chwila" trwała już zdecydowanie zbyt długo. Znowu uległam, znowu się na sobie zawiodłam, znowu straciłam kontrolę. Znowu wszystko popsułam.
Starając się nie obudzić bruneta, na palcach wyszłam najpierw z łóżka, później z pokoju. Skoro już tu nocował, bez różnicy mi było, czy wyjdzie teraz, czy dopiero za kilka godzin. Owszem, jego obecność tutaj o tej porze trochę mnie irytowała, a nawet przerażała, jednak wolałam poczekać, aż się wyśpi i sam pójdzie. Nie chciałam być tak niemiła i wyrzucać stąd Andy'ego, a prawdopodobnie nic złego by się nie stało, gdyby pospał jeszcze chwilę.
W elektrycznym czajniku wstawiłam wodę i czekając, aż się zagotuje, a ja będę mogła wypić kawę, usiadłam na blacie z jasnego drewna. Isabelle podejmowała wszystkie decyzje o wyglądzie mieszkania, więc w każdym pomieszczeniu panowała jasna, głównie neutralna kolorystyka i typowo skandynawski wystrój. Zdjęłam z nadgarstka czarną gumkę do włosów, następnie niedbale związując moje kołtuny w coś na kształt koka. Prawdę powiedziawszy, zapewne nie wyglądałam zbyt dobrze, ale co najważniejsze, tak było mi wygodniej. Przymrużyłam oczy, starając się odkryć, dlaczego Andy został tu na noc i dlaczego nie pamiętałam, że podjął taką decyzję. Naprawdę nie wiedziałam, w którym momencie postanowił zostać. Może tego nie planował i wyszło to zupełnie przypadkiem? Cóż, mogłam się dowiedzieć tego tylko i wyłącznie od Biersacka.
Zeskoczywszy z blatu, pokręciłam energicznie głową, jakby chcąc wyzbyć się z pamięci myśli o brunecie - szczerze powiedziawszy, ostatnio niemal cały czas tak robiłam - i z szafki nad kuchenką wyjęłam słoik z kawą, a ze zmywarki wzięłam czysty kubek. Wsypałam czubatą łyżeczkę brązowego proszku do naczynia, zalałam kawę gorącą wodą, po czym wymieszałam dokładnie i zasiadłam przy blacie, lewą ręką zgarniając z szafki obok wczorajszą gazetę. Wcześniej nie miałam okazji jej przeczytać, a teraz miałam wolną chwilę. Szybko przerzuciłam strony dotyczące polityki oraz te z modowymi poradami, poszukując mojej od dawna ulubionej części prasy - krzyżówek. Simon zaraził mnie swoją krzyżówkową miłością, za co uwielbiałam go jeszcze bardziej. Kiedy wreszcie odnalazłam to, czego szukałam, z mojej wiszącej na oparciu krzesła torby wyjęłam długopis i z entuzjazmem zaczęłam czytać hasła. Może i rozwiązywanie krzyżówek o godzinie ósmej rano w niedzielę nie było wymarzonym zajęciem dwudziestojednolatki, ale ja to lubiłam. Krzyżówki pomagały mi zebrać myśli lub uwolnić się od nich, a teraz właśnie tego potrzebowałam. Uwolnienia się od myśli o śpiącym w pokoju obok brunecie, naszej wczorajszej rozmowie, naszej przeszłości, naszej dawnej relacji.
Pół godziny później, kiedy wpisywałam jedno z ostatnich słów, z mojej sypialni wyszedł zaspany Andy, rozciągając się. Spojrzałam na niego przelotnie, następnie wracając do krzyżówki. Andy mozolnym krokiem, przy okazji szurając stopami po podłodze, dotarł do blatu, wysunął jedno z krzeseł i opadł na nie z głośnym westchnięciem. Zerknęłam w jego stronę jeszcze raz, unosząc z zaskoczeniem lewą brew. Wyglądał i zachowywał się, jakby był naprawdę zmęczony. Przypominał mi siebie z ostatniej klasy liceum, kiedy przez prawie cały rok był ledwo żywy. Ciągle się uczył, rysował, spotykał z całą naszą dawną paczką i jeszcze więcej uczył. Był wiecznie wykończony lub przynajmniej zmęczony, bo całe noce siedział i zakuwał kolejne działy angielskiego i historii, z którą miał dość spore problemy. Gdyby nie kawa, prawdopodobnie nie byłby w stanie funkcjonować. Pomimo nalegania ze strony jego rodziców oraz mnie nie chciał odpuścić i argumentował to tym, że postawił sobie cel, którego miał zamiar się trzymać za wszelką cenę. Martwiło mnie jego zachowanie, a fakt, że niejednokrotnie zasypiał podczas rozmów ze mną lub całkowicie odpływał, denerwował mnie, bo w tamtym okresie strasznie się przemęczał i zaniedbywał swoje zdrowie, jednak przez cały czas podziwiałam tą jego wytrwałość. Byłam przekonana, że ja nigdy nie potrafiłabym spędzać całych dni na nauce, zarywać nocy, by setki razy czytać notatki i żyć szkołą, jednak kiedy sama zaczęłam ostatni rok liceum, również zamieniłam się w zombie, któremu zależało tylko na szkole. Jednak o ile Andy miał zamiar zdać egzaminy końcowe z najlepszymi możliwymi wynikami, o tyle ja na początku nie dbałam o to aż tak. Nie miałam w planach studiowania, ale uczyłam się całymi dniami, bo to pomagało mi uciec od myślenia o byłym chłopaku, a później żyłam nauką, by spełnić moje wygórowane oczekiwania względem samej siebie. Niestety, podręczniki były moją odskocznią tylko w ciągu dnia. Kiedy zapadała noc, a ja kładłam się do łóżka, jeszcze przez długie godziny nie mogłam spać, bo Biersack skutecznie odciągał mnie od snu. Noc w noc zastanawiałam się, jak sobie radził i inne tego typu sprawy - od najdrobniejszych błahostek po poważne rzeczy - a zasypiałam dopiero wtedy, kiedy byłam już wykończona łzami i myślami.
CZYTASZ
Are you happy? - Forbidden sequel | A. Biersack
FanficPrzed przeczytaniem Are You Happy zalecam przeczytać Forbidden. "Wyjeżdżasz, czas się pożegnać, silnik już włączony. Jestem zagubiona, zawsze wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, teraz jest to bardziej przerażające niż kiedykolwiek. Oddalamy się o...