14

541 45 28
                                    

ZMIENIAMY ZASADY.
15 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ.

Zaraz po powrocie do mieszkania, nawet nie zawracając sobie głowy uprzednim zdjęciem kurtki czy butów, wparowałam do sypialni Isabelle, jednak zamiast dziewczyny zastałam pusty, idealnie wysprzątany pokój. Westchnąwszy, obróciłam się i leniwie zaczęłam stawiać kroki w kierunku kuchni. Po drodze zdjęłam kurtkę, odwiesiłam ją na wieszaku, a buty niedbale zostawiłam obok szafki na niej przeznaczonej. Izzy zabiłaby mnie za ten, według niej, bałagan, ale trudno - i tak jej tu nie było, więc mogłam posprzątać to później... ewentualnie wcale. Jutro rano będę musiała ubrać te buty, dlatego nie widziałam sensu w układaniu ich na półce z dokładnością do jednego milimetra równości. Niestety, moja współlokatorka nie podzielała moich przekonań, a ponieważ ona była właścicielką mieszkania, musiałam się przystosować do jej wymagań i tak dalej.

Z blatu chwyciłam półlitrową butelkę wody, przy okazji z zaciekawieniem zerkając na leżącą obok kartkę, która - czego się dowiedziałam po przeczytaniu kilku napisanych na niej zdań - miała poinformować mnie, że rudowłosa znów planowała nocować u swojego chłopaka. Okej, nie miałam nic przeciwko ich miłości, lubiłam go, ale już trochę denerwowało mnie to, że Isabelle spędzała z nim trzy czwarte swojego czasu, podczas gdy pozostałą jedną czwartą poświęcała na naukę i uczelnię. Naprawdę rozumiałam to, jak dużo wspólnego czasu potrzebują zakochani, rozumiałam również, że studia to niełatwa sprawa, ale na litość boską, ja również potrzebowałam chociaż malutkiej ilości uwagi ze strony Isabelle.

- Trudno, będę musiała poradzić sobie sama. - wymamrotałam sama do siebie, odkładając karteczkę na bok, po czym poszłam do mojego pokoju, by tam w spokoju pomyśleć, ochłonąć i wrócić do formy.

Cóż, skoro Izzy nie miała zamiaru wracać do domu aż do jutra, nie musiałam dzisiaj przejmować się ustawieniem moich butów na szafce.

Usiadłam na łóżku, wypiłam kilka łyków wody, a następnie odłożyłam butelkę na szafkę nocną i położyłam się, szczelnie zawijając się w flanelową pościel. Zamrugałam kilka razy, przetarłam oczy dłońmi. Byłam zmęczona i czułam się źle, jednak pomimo tego, że przez całą drogę do domu byłam na skraju łez, teraz już nie miałam ochoty ani sił płakać.

Charlotte zdenerwowała mnie swoją propozycją, chociaż po części rozumiałam, dlaczego chciała zaaranżować takie spotkanie. Jako jedna z niewielu - a dokładniej jako jedna z dwóch osób, druga to Simon - wiedziała, że posiadałam tak zwane pudełko wspomnień, w którym trzymałam setki zdjęć oraz innych pamiątek, wiedziała również, że stosunkowo często sięgałam po te fotografie, a co za tym szło, zdawała sobie sprawę z tego, że zdarzało mi się tęsknić za bliźniętami, Joe, Andym i naszymi nastoletnimi latami. Oczywiście sama nigdy się przed nią do tego nie przyznałam, ponieważ to zdradziłoby, że wcale nie zapomniałam o tamtym czasie, wcale się po tym nie pozbierałam i wcale nie uważałam, że teraz moje życie nie było o milion razy lepsze, wiedziałam jednak, że Charlie jakoś sama na to wpadła. Doskonale wiedziała, że w najsłabszych momentach wyciągałam to pudełko i przeglądałam każde zdjęcie z osobna. I o tym, jak bardzo tęskniłam za tamtymi latami, chociaż nigdy nie chciałam się do tego przyznać, też wiedziała. Znała każdą moją słabość - szczególnie tę największą - a ja, chociaż o tym wiedziałam, nadal udawałam tę twardą dziewczynę, którą ani trochę nie obchodziła przeszłość. Niestety, ta skorupa twardzielki była tylko i wyłącznie maską, za którą chowały się wszystkie moje obawy i słabości. A ponieważ Charlie o tym wszystkim wiedziała, uznała, że zaaranżowanie spotkania w starym składzie byłoby świetne. Możliwe, że myślała nad tym wcześniej, ale dopiero teraz, kiedy dowiedziała, że "pogodziłam się" z Andym i nie miałam mu już niczego za złe, była możliwość spotkania się w kompletnym składzie. I prawdopodobnie ja jeszcze zaledwie dzień temu również uznałabym to za dobry pomysł, jednak po tym, jak Andy zeszłej nocy spał w moim mieszkaniu, ba, w moim łóżku, coś w mojej głowie się odmieniło. Może to dlatego, że sam przyznał, że szybko o mnie zapomniał, a może nie. Nie wiedziałam, po prostu nie chciałam się z nim spotykać już nigdy więcej i tyle, koniec, kropka.

Are you happy? - Forbidden sequel | A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz