21

468 47 14
                                    

Kiedy usłyszałam wołającego mnie ojca, wygładziłam czarną wiskozową koszulę, naprostowałam kołnierzyk i zeszłam na parter, by następnie dołączyć do stojących w salonie jego i wujka. Liam za pomocą brata poprawiał krawat, uśmiechając się przy tym do mnie nerwowo.

- Nie denerwuj się, na pewno będzie dobrze. - poklepałam tatę po ramieniu i odwzajemniłam jego uśmiech.

- No właśnie, ona na pewno nas pokocha. A jeśli będzie miała już dość ciebie, zostanie z tobą ze względu na nas. - wtrącił Simon. - Widzisz, ratujemy twój związek. Gdyby nie my, żadna kobieta nie zwróciłaby na ciebie uwagi, więc nas doceniaj i kochaj.

Ojciec spojrzał na młodszego brata z rozbawieniem i uniósł brwi.

- A na ciebie kiedy jakaś kobieta zwróci uwagę? - odparował, zakładając ramiona na klatce piersiowej i zadzierając głowę, dzięki czemu mógł spojrzeć na Simona z góry.

- Nad tym pracuję ja i uwierz, że idzie mi bardzo dobrze, więc możesz być zacząć się szykować na wielkie i spektakularne simonowe wesele. Jeszcze nie mogę powiedzieć ci, kto jest przyszłą wybranką serca Simona, ale uwierz, że kiedy mój plan dobiegnie końca i poznasz tę szczęściarę, padniesz z wrażenia. - rzuciłam z zadowoleniem, a następnie wystawiłam w stronę wuja język.

- Braciszku, nie mam zamiaru zwierzać ci się z mojego życia miłosnego... - zaczął Simon.

- Bo ono nie istnieje. - dokończył za niego brat. - Wiem o tym.

- Nie. - zaprzeczył zdecydowanie. - To nie jest twoja sprawa i jeszcze jedno pytanie na ten temat, a wspomnę twojej dziewczynie o niektórych żenujących sytuacjach z tobą w roli głównej. Ku twojemu nieszczęściu, mam wybitnie dobrą pamięć. - zagroził, po czym odwrócił się do mnie, próbując groźnie zmarszczyć brwi. - Ciebie tyczy to samo i wcale nie będzie żadnego wesela. - pomachał przed moją twarzą palcem wskazującym. - A przynajmniej nie w najbliższym czasie. - poprawił się po chwili namysłu.

- Nie słuchaj go, będzie wesele. - zapewniłam ojca, ignorując ciężkie westchnięcie Simona.

- Już mniejsza z tobą, baranie. - Liam machnął ręką, patrząc na brata. - Teraz najbardziej mnie interesuje z kim ty jesteś i dlaczego o niczym mi nie powiedziałaś. - zwrócił się do mnie.

- No... - urwałam, słysząc dzwonek do drzwi. - Leć otworzyć. - wypchnęłam mężczyznę do przedpokoju, po czym wróciłam do stojącego przy kanapie Simona.

Byłam niezmiernie wdzięczna Melissie, że zjawiła się tutaj właśnie w tym momencie. Zaczynanie z ojcem rozmowy o Tylerze - którego znał i lubił - nie było dobrym pomysłem. Nie chciałam teraz o nim mówić ani nawet myśleć, bo wiedziałam, że to od razu zniszczyłoby mój na tę chwilę zaskakująco dobry humor. Po rozmowie z Simonem odrobinę się uspokoiłam i postanowiłam nie przejmować się niczym związanym zarówno z Tylerem, jak i z Andym, a zamiast tego się wyciszyć i uspokoić przed powrotem do codzienności i cieszyć się spotkaniem z ojcem, poznaniem jego nowej partnerki.

- Zestresowana? - zapytał Simon, trącając mnie łokciem. - Myślisz, że Liam mnie znienawidzi, jeśli naprawdę opowiem parę historyjek z pradawnej ery jego młodości?

Wzruszyłam ramionami. Usłyszałam fragment rozmowy taty z Melissą, jednak przez Simona nie mogłam zrozumieć, o czym mówili.

- ...chodź, chodź. - rzucił wesoło najstarszy z nas, następnie wchodząc do pokoju razem z naszym gościem.

I jak się, niestety, okazało, nie z Melissą.

Z Andym. Z cholernym Andym Dennisem Biersackiem, który musiał wprosić się nawet teraz i tutaj, chociaż doskonale wiedział o moich, taty i Simona planach na ten dzień.

Are you happy? - Forbidden sequel | A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz