34. ↠ DZIEŃ 2: NIE WIEM CZY POTRAFIĘ WYBACZAĆ.

1.6K 88 29
                                    

MAMY 5K WYŚWIETLEŃ 💕
Dodaje wcześniej, bo mam wolne i niektórzy pewnie jadą na Justina

Środa.

Ja: Luke.

Ja: Odezwij się, proszę.

Ja: Nie chciałam żeby tak wyszło.

Ja: Daj mi to wytłumaczyć.

Ja: Tak cholernie się bałam.

Ja: Luke?

Ja: Misiu?
Twoja wiadomość nie została wysłana.

Ja: To fajnie:)))))))))))))))))
Twoja wiadomość nie została wysłana.

Rzuciłam telefonem o poduszkę, nie zwracając uwagi na to, że właśnie się od niej odbił i wylądował na ziemi.

Byłam zła sama na siebie, dlaczego nie posłuchałam Dylan'a? Dlaczego po prostu mu tego nie powiedziałam? Może wtedy inaczej by się to potoczyło, bez zbędnych kłótni i słów. Nasze pierwsze spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej, on by się cieszył i ja też bym się cieszyła. Jestem skończoną idiotką.

- Nienawidzę siebie, chcę wrócić do domu. - Powiedziałam, na co brunetka odwróciła się od lustra i podnosząc moją własność przysiadła się koło mnie.

- Zapomniałaś po co tu przyleciałaś? Chciałaś poznać Australię, zobaczyć jak to wszystko wygląda z naszej strony, a nie żeby uganiać się za jakimś dupkiem.

- Dupkiem? - Powtórzyłam marszcząc przy tym czoło.

- Nie chcesz wiedzieć ile dziewczyn przez niego płakało. - Złapała mnie za ramię.

- Co masz na myśli? - Dziewczyna jedynie westchnęła, chyba nie chciała mi o tym opowiadać, ale postanowiła kontynuować.

- Luke jest kapitanem, szaleje za nim multum dziewczyn, a on to perfidnie wykorzystuję, wiesz, jak nie ta, to będzie inna, on się po prostu bawi, on nie umie kochać.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Bo dałam się na to nabrać? - Odparła powracając do lustra żeby skończyć swój makijaż.

- Byłaś z Hemmings'em?

- Jeśli można to tak nazwać. - Na chwilę się odwróciła żeby spojrzeć na moją zdziwioną minę. - Tak właściwie, to jak go poznałaś?

- Skoro z nim byłaś, to pewnie wiesz, że mają te swoje głupie zakłady. Któregoś dnia założyli się z Dylan'em o mój numer i samo tak jakoś wyszło. - Wstałam z łóżka podchodząc do niej bliżej. - Broniłam się rękoma i nogami żeby tylko mu nie powiedzieć, że przylatuję, z jednej strony chciałam, z drugiej nie. Bałam się, że za bardzo go polubię jak zacznę z nim spędzać czas.

- Jego nie da się lubić, kawał chama.

- Nie wydawał się taki.

- Rosse, spójrz prawdzie w oczy, tylko z nim pisałaś, człowiek przez internet nie zawsze jest taki jak na żywo.

Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć, może miała rację? Może powinnam odpuścić?

Zrezygnowana odeszłam od niej sięgając z szafy swoje czarne ubrania, po czym skierowałam się do łazienki wykonać poranne czynności.

SMS/21 days | luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz