39. ↠ DZIEŃ 7: NIE CHCĘ ŻEBYŚ WRACAŁA.

1.7K 89 51
                                    

Krótko wstępem. Zaczynając pisać te opowiadanie nie pomyślałabym, że będę musiała je w pewnym sensie porzucić? Nadmiar godzin pracy, szkoła i brak wolnego czasu po prostu mnie zabił. Jak widzicie ostatni rozdział był w listopadzie. Koniec książki planowałam na koniec lutego, ale nie wyszło, gdyż to dopiero tydzień pobytu Rosse w Australii, a przed nią jeszcze dwa tygodnie. Ten rozdział, który właśnie będziecie czytać pisałam trzy miesiące. Tak, trzy miesiące.
Dziś znalazłam czas by go dokończyć, ALE. Tak jest ALE. Nie obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się w najbliższym czasie, stay tuned.
Co do niespodzianki, o której pisałam w pierwszych rozdziałach, dalej jest w realizacji i mam ogromną nadzieję, że do tego dojdę.

A teraz, życzę miłego czytania.

Poniedziałek.

Luke: Rosse.

Luke: Gniewasz się?

Luke: Oh no przestań.

Luke: Przecież nic się nie stało.

Luke: Wiem, że odczytujesz.

Luke: Rooooooosse.

Niewzruszona tym co pisze odłożyłam telefon na szafkę. Od wczorajszego dnia, ani słowem nie odezwałam się do niego, nie odbierałam połączeń, ani nie odpisywałam na SMS. Miałam mu za złe, że zostawił mnie w środku lasku samą. Niby wróciłam cała do domu, ale Danielle nie była z tego powodu zadowolona. Jak zwykle, prawienie morałów mnie nie ominęło.

- Jak tylko go zobaczę, to urwę mu łeb. - Mówiła nerwowo chodząc po pokoju w poszukiwaniu rzeczy. - Jak on mógł Ci coś takiego zrobić? - Sięgnęła z półki książkę rzucając nią do torby.

- Ej uspokój się, ta książka nic Ci nie zrobiła. - Podniosłam się do pozycji siedzącej spoglądając na nią.

- Masz racje. - Usiadła tuż koło mnie odgarniając pościel w tył. - Ale jestem na niego wściekła. Co jeśli coś by Ci się stało? Przecież zabiłabym go.

- Całe szczęście nic się nie stało, więc przestań już panikować. - Przewróciłam oczami. Miałam ogromną nadzieje, że przestanie o tym mówić. Jasne, sama zrobiłam sobie tę krzywdę, bo przecież kto by jej powiedział jak nie ja?
Mogłam tego uniknąć.

Brunetka wstała i skierowała się w stronę otwartych drzwi prowadzących na korytarz. Czyżby moje prośby zostały wysłuchane?
Zerkając na telefon dostrzegłam siódmą dwadzieścia sześć i kolejne osiem SMS od Luke'a, których nie miałam zamiaru nawet odczytywać. Zatem wstałam z łóżka i chwytając ubrania z szafy, skierowałam się w stronę łazienki.

***

Idąc korytarzem trzymałam dziewczynę kurczowo pod ramię. Obawiałam się, że gdy tylko zobaczy blondyna, od razu się na niego rzuci. Może i nie znałam jej aż tak dobrze żeby to wiedzieć, ale lepiej dmuchać na zimne, czyż nie?

- Uspokoiłaś się już? - Zapytałam mając nadzieje, że potwierdzi moje pytanie, ona natomiast spojrzała na mnie zaciskając usta. - Czyli nie?

- Rosse! - Brunetka wyszarpała swoje ramię po czym zatrzymała się przede mną. - Czy Ty naprawdę niczego nie rozumiesz? Jesteś pod naszą opieką, do końca pobytu jesteś w naszej rodzinie, nie możemy tak po prostu pozwolić Ci chodzić gdzie tylko chcesz samej, jesteśmy za Ciebie odpowiedzialni, czy to tak trudno pojąć?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SMS/21 days | luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz