little twenty

759 42 2
                                    

-Sparks, uważaj! - krzyknęła moja przyjaciółka Carrie, zanim nawet zdążyłam ją zauważyć, a po chwili poczułam, że od tyłu zaatakowała mnie kula ze śniegu.

-Underground! -wrzasnęłam natychmiast, puszczając dłoń Brada i gwałtownie się odwróciłam.

Po tej dziwnej sytuacji, w jakiej zastała nas moja mama, zadecydowaliśmy zadzwonić do naszych przyjaciół i wyjść z nimi na miasto, bo chyba nie wiedzieliśmy co mamy sobie powiedzieć. Oczywiście musiałam zaproponować wyjście także Julie, a na moją niekorzyść ta się zgodziła.

Tym samym postawiła nas w jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji, bo dalej musieliśmy udawać szczęśliwą parę. Dlatego też, Bradley trzymał moją dłoń całą drogę do centrum. Poza tym nie mieliśmy pojęcia co robić, ani co sobie powiedzieć. 

Po chwili jednak brunetka o kręconych włosach, które rozwiewał jej wiatr, podbiegła do mnie i zamknęła w niedźwiedzim uścisku. 

-Tak się cieszę za.....- zaczęła mówić, ale szybko jej przerwałam, bo wiedziałam do czego zmierza

-Shhhh, Carrie nie teraz

Odsunęłam się i rzuciłam jej znaczące spojrzenie, na co dziewczyna tylko kiwnęła głową. 

Przywitałam się z Jamesem, a potem przedstawiłam im Julie, której teoretycznie jeszcze nie zdążyli poznać. Praktycznie wiedzieli o niej całkiem sporo. 

-Chodźmy na jakąś czekoladę- zaproponowałam- Trochę zimno - stwierdziłam pocierając ręce

Poprawiłam mój czarny komin i szczelniej się opatuliłam, ale zanim zdążyłam to zrobić dokładnie, przy moim boku już pojawił się Brad, obejmując mnie w pasie. 

Westchnęłam. Robienie tego przed Julie to było jedno, ale odstawianie tej całej szopki przed dwójką naszych najlepszych przyjaciół to już zaawansowany poziom kretynizmu. 

-Mało ci słodyczy?- zapytał, a ja go od razu trzepnęłam

-Mam ci wypomnieć twoje?

-Z bitą śmietaną?

-Nie zmieniaj tematu

-Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo - skwitował James


Christmas Boyfriend || Bradley SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz