-Cholera, Holly! Jakim cudem zaszłaś tak daleko w tych butach?- zapytał Bradley, gdy znalazł się w pobliżu naszej dwójki- Evans ręce z mojej dziewczyny- zastrzegł od razu palcem
Odsunęliśmy się, a ja spojrzałam na chłopaka, wzrokiem mówiącym, żeby nie dolewał oliwy do ognia.
Faktycznie nie zdawalam sobie sprawy, jak szybko pokonalam te odleglosc bedac w botkach na obcasie. W normalnych przypadkach szlam najwolniej jak moglam, zeby przypadkiem nie stracic rownowagi-Przepraszam, zapomniałem, że mnie zdradzasz- mruknął Tristan- Co się stało?
-Julie zaczęła się przypieprzać do Jamesa i robić aluzje, więc w końcu nie wytrzymałam i spytałam jej, czy jest tak głupia, czy zdesperowana, a ta oczywiście zgrywała niewinną i zarzuciła mi, że to ja mam jakiś problem. Przypomniałam jej o Jake'u, a ona tylko stwierdziła, że jestem zazdrosna i to pewnie dlatego, że nikt nie chce się ze mną przespać. Oh i przepowiedziała mi, że zostanę dziewicą do końca życia- dodałam z rozgoryczonym uśmiechem.
Na pewno wspominałabym te święta swoim dzieciom... O ile takie będę miała, skoro Julie wywróżyła mi taką przyszłość a nie inną.
-Co ona w ogóle mówi?!- wrzasnął Tristan, a ja kiwnęłam głową potwierdzając moje wcześniejsze słowa- Ja bym się z tobą przespał!
-Evans!- krzyknal Brad na przyjaciela
-To idź i jej to powiedz- mruknęłam zrezygnowana- Ona jest bardziej pusta niż kartkówka Brada z trygonometrii...- stwierdziłam zrozpaczona.
Bradley był niesamowicie uzdolniony artystycznie od grania na gitarze czy pianinie, przez pisanie własnych tekstów, aż po komponowanie muzyki. Poza tym był nieźle wysportowany i całkiem dobrze znał język francuski i hiszpański. Ale jeśli chodziło o matmę, a zwłaszcza o wyżej wspomniane funkcje trygonometryczne był całkowitą cegłą. Mniej więcej taką samą jak ja do gry na gitarze. Przynajmniej się uzupełnialiśmy. Oboje zbudowalibysmy idealny dom.
-Pójdę...- oznajmił i zaczął iść w stronę kawiarni, ale szybko go złapałam za ramię
-Nie pójdziesz. Nie musimy robić z tego większej afery.
- Zwłaszcza po tym, jak Carrie powiedziała, że ty byłaś jej kuzynką, ale ona kompletnie nie jest z nią spokrewniona i sprzedała jej policzek. Zrobiła to z taką klasą, że myślałem, że zacznę jej bić brawo. - opowiedzial Brad z usmiechem na ustach- Zalujcie, ze nie widzieliscie.
Właśnie o tym mówiłam, gdy opowiadałam o Carrie. Potrafiła w dosadny sposób zadbać o swoich przyjaciół, a to był jeden z dowodów.
-Moja dziewczyna
Tristan się uśmiechnął i zacisnął pięśc, a Brad tylko spojrzał na niego karcącym wzrokiem.
-Właściwie to Jamesa, ale już zdążyliśmy zauważyć, że lubisz zajęte dziewczyny.
-Czyli wy jednak....?- Tristan wygladal na zdezorientowanego zachowaniem przyjaciela, ale nie ma sie co dziwic- ja tez bylam.
Blondyn wskazał naszą dwójkę, tym samym stawiając nas w jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji niż kiedykolwiek. Pocalunek oraz to jak zachowywal sie Bradley wzgledem mnie faktycznie wygladaly jednoznacznie. Przez głowę szybko przeleciały mi słowa Carrie i wiedziałam, że szybko musiałam podjąć decyzje.
I to jedna z trudniejszych w moim zyciuZerknęłam na drugą stronę ulicy, którą przejeżdżało czerwone auto z zaparowanymi szybami. W środku musiało być ciepło, tak samo jak we mnie.
-Tak- odpowiedziałam i złapałam Brada za rękę
Cholera dziewczyno, ale się wkopałaś, będziesz tego żałować, pomyślałam sama do siebie.
-Woho,gratuluję stary, wreszcie wyrwałes się z tego friendzone'u!
Czyli Carrie mówiła prawdę...
CZYTASZ
Christmas Boyfriend || Bradley Simpson
FanfictionGdzieś głęboko, wszystko czego Holly chce na święta to jej najlepszy przyjaciel.