Wyjęłam z lodówki ciasto, które przygotowałam dwa dni wcześniej. W tym roku dokładnie przeczytałam przepis, w którym wyraźnie mówiono, że ciasto na pierniki miało dwie lub trzy doby stać w lodówce.
-Myślisz, że to wyjdzie?- zapytał Bradley
-Nie wiem, w tym roku dokładnie przeczytałam przepis, ale mogłam coś pomieszać w składzie- oznajmiłam kładąc ciasto na podkładce na stole
Brad westchnął,a ja zdziwiona spojrzałam na niego. Okej, wiem, że rok temu były beznadziejne, ale w tym roku byłam lepsza o tamto doświadczenie
-Mam na myśli twój plan
Z tym było chyba o wiele trudniej niż z piernikami..
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami- Może ją to nie obchodzić, ale nie chcę znów się czuć mniejsza od niej. To drobne kłamstwo, ale mnie to pomoże, pewnie to brzmi egoistycznie, ale przebywanie z nią przez święta i słuchanie jaka to ona jest wspaniała jest nie na moje siły
-Nie jesteś egoistką, Holly. Jesteś szalona, ale nie egoistyczna - stwierdził, a ja się lekko uśmiechnęłam
-Jestem ci naprawdę wdzięczna- przypomniałam- Wyjmij wałek
Chłopak odnajdywał się całkiem nieźle w całym moim domu, więc nawet nie pytał gdzie się co znajduje, tylko wysunął odpowiednią szufladę i podał mi przedmiot.
Zaczęłam wałkować ciasto, żałując, że nie mam miarki w oczach i nie widziałam ile to było 1-2 centymetra.
-Foremki - skinęłam do niego głową- I nastaw piekarnik jeśli możesz...
-Chodzimy od godziny, a ty mnie już wykorzystujesz - mruknął
Zaśmiałam się, patrząc na ciasto, które wydało mi się już idealnie cienkie i równe.
- Powiedziałabym: widziały gały co brały, ale nie miałes wyjścia
Usłyszałam pikanie piekarnika, co oznaczało, że ustawiał temperaturę. Chwyciłam foremki i rzuciłam kolejne spojrzenie na ulice znajdującą się za oknem. Wyglądało na to, że w tym roku nie będzie śniegu na święta. Nie bardzo podobała mi się ta wizja, ale miałam jeszcze nadzieję, że prognozy się spełnią i po południu trochę sypnie.
-Miałem, ale jestem dobrym przyjacielem i wierzę w świąteczne cuda - stwierdził
-Bogu dzięki za Bradleya Simpsona w moim życiu - uniosłam wzrok do góry - Chcesz mi pomóc?
Chłopak szybko chwycił foremkę w kształcie choinki i przyłożył ją do ciasta mocno dociskając. Po chwili całą blaszkę pokryły bałwanki, choinki, gwiazdki, śnieżynki, renifery i jeden zając wielkanocny. Bradley nie mógł przepuścić takiej okazji.
Wsadziłam je do nagrzanego piekarnika i ustawiłam odpowiednią temperaturę.
-Czy to takie złe, że wolałabym spędzić te święta bez nich? - westchnęłam, zmęczona zaczynaniem ciągle tego samego tematu, ale ciągle o tym myślałam.
Jakby nie patrzeć to nadal bolała mnie myśl o tym, jak Jake mnie zdradził. To było okropne, a fakt, że zrobił to z moją kuzynką to już był szczyt wszystkiego. Chociaż Julie mogłaby się jakoś zachować. Niestety, ma monety zamiast mózgu, jakkolwiek zle i banalnie to brzmi.
-Daj spokój, Holls- chłopak machnął ręką- Zrobiła ci okropne świństwo. Co prawda twój pomysł jest trochę szalony, ale cię znam i rozumiem.
Odetchnęłam i z lekkim uśmiechem na twarzy podeszłam do niego.
Przytuliłam się do niego, a on w tym samym czasie objął mnie rękami, zaciskając mnie w jeszcze mocniejszym uścisku. Miał dzisiaj na sobie miękką, szarą bluzę, która przesiąkała jego zapachem.
-A tak przy okazji to wesołych świąt- mruknęłam
-Wesołych świąt- odpowiedział z lekkim rozbawieniem
-O widzę, że już ćwiczycie- charakterystyczny dźwięk obcasów rozniósł się po domu, a mama weszła do środka z gałązką jemioły.
CZYTASZ
Christmas Boyfriend || Bradley Simpson
FanfictionGdzieś głęboko, wszystko czego Holly chce na święta to jej najlepszy przyjaciel.