little twenty two

761 40 4
                                    

Dziewczyna zza lady, jakby wyczuła, że zbiera nam się na rozmowę i szybko zmyła się na zaplecze. Przypuszczałam, że trochę jej zejdzie, bo do tej pory zdążyłam zauważyć tylko jej obecność. 

-Coś się stało? - spytałam nie bardzo wiedząc, czego mam się spodziewać.

Carrie szybko przeskoczyła z jednego ważnego tematu na drugi, co oznaczało, że coś leży na rzeczy. Brunetka jak już zaczynała gadać o jej związku z Jamesem, nie dało się jej powstrzymać. Było to jednak miłe dla ucha, bo przynajmniej Carrie nie mówiła tego wszystkiego, żeby się pochwalić. 

Podparłam się jedną ręką o blat i spojrzałam na nią.

-Mam na myśli ciebie i Brada...- zaczęła i chyba liczyła, że do kończę, ale nawet nie wiedziałabym co powiedzieć.

Wiedziałam jak to wszystko wyglądało, ale nie miałam pojęcia jak to skomentować. 

Po tym pocałunku coś się zmieniło i pomimo tego, że bardzo próbowaliśmy zachowywać się normalnie, coś było nie tak. Znaliśmy się już mnóstwo czasu, potrafiłam to wyczuć. 

Z drugiej strony sama nie miałam pojęcia co o tym myśleć. Nie zaprotestowałam, gdy mnie całował i chyba nawet mi się to podobało. 

-Chyba nie mam tu nic do dodania. Mówiłam wam jak to wygląda.

-Tak, wiem, że to miał być układ, ale jesteś pewna, że dalej jest? 

-Sugerujesz mi coś?

Carrie chwyciła swoje poskręcane włosy i przerzuciła je za ramiona. Ona zawsze nienawidziła tej "świątecznej szopy", ale ja jej bardzo zazdrościłam. Moje włosy kręciły się tylko po spaniu, a potem się same prostowały.

-Sugeruje, ze Brad jak na osobę, która nie potrafi skłamać swojej mamie, ile kawałków czekolady zjadł, całkiem dobrze udaje zakochanego w tobie po uszy

-Po prostu się stara- odparłam z automatu

-Według mnie to coś innego - stwierdziła zerkając w stronę naszego stolika. -Kundelek jest w tobie zakochany jak nic - uśmiechnęła się

- Carrie, mówimy o Bradzie- przypomniałam jej

-No właśnie, Holly. Mówimy o Bradzie, który drugiego dnia świąt, pewnego pięknego roku, pojawił się w twoich drzwiach z ciastem, mając nadzieję, ze ta ładna sąsiadka stanie mu się trochę bliższa. A ta wredna cholera wpuściła go do zaawansowanego friendzone.- wywróciła oczami

-Carrie, zapędzasz się chyba trochę...

-Holly- powiedziała powoli z westchnięciem- Przyjaźnimy się od czwartego roku życia, trochę już cię znam i znam ludzi, którzy wokół ciebie się kręcą. Poza tym... Kto mnie zeswatał z Jamesem? Twoi przyjaciele zawsze zauważają coś, zanim ty to zrobisz

Westchnęłam, zastanawiając się nad słowami Carrie. 

Sama powiedziałam do niej kiedyś coś podobnego, ale tym razem sprawa wyglądała zupełnie inaczej. A może tak samo? Może Carrie miała racje, a ja nie? 

Spojrzałam na świąteczne ornamenty  wymalowane kredą na ścianie obok nazw kaw, czekolad i ciast. Ktoś narysował bardzo ładną, dużą choinkę z charakterystycznym łańcuchem i bombkami. 

Dzwonek nad drzwiami zaplecza zadzwonił, a z środka wyszła kelnerka i od razu podała Carrie ciasto. Mojej przyjaciółce zaświeciły się oczy i wielki uśmiech zawitał na jej twarzy.

Chciałam zmierzyć w stronę stolika, ale  dziewczyna złapała mnie za rękę i przytrzymała w miejscu jeszcze na chwilę.

-A tak przy okazji, to wyświadczyłabyś zespołowi dużą przysługę. James zawsze po powrocie z próby narzeka, że znów się nie wyrobili, bo Brad o tobie gadał. Tak tylko mówię...- zaśmiała się

-Nie mogłaś mi powiedzieć wcześniej?- szturchnęłam ją 

-Uh, myśleliśmy, że się sama domyślisz...

-Carrie!

Christmas Boyfriend || Bradley SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz