Obudziłam się słysząc jakieś przytłumione głosy nade mną. Przez chwilę odzyskiwałam świadomość, a potem powoli zaczynałam sobie przypominać wszystko co się wydarzyło.
Przypomniałam sobie, że usnęłam leżąc wtulona w Brada i słuchając świątecznych piosenek.
O rany, pomyślałam,powiedziałam mamie, że będę niedługo....
Niechętnie otworzyłam oczy i wiedziałam, że będę musiała się zbierać do domu.
Okazało się jednak,że przytłumione głosy należały do Anne i mojej mamy. Lepiej być nie mogło..
-Wybacz skarbie, nie chciałyśmy was obudzić - powiedziała słodko Anne- ale twoja mama się o ciebie martwiła.
-No dobra...Po prostu miałam już dość Anette. Tamci wybrali się na spacer, więc też postanowiłam wyjść, do domu naprzeciw.
Uśmiechnęłam się sennie i próbowałam się podnieść, ale ciężar ręki Brada usilnie przyciskał mnie do łóżka. Szturchnęłam go, próbując go obudzić, ale chłopak tylko jęknął nie chcąc wstawać.
-Jeszcze pięć minut pingwinku
-Wstawaj... Która jest godzina? - spytałam mamy i Anne, które w dalszym ciągu uśmiechały się i wesoło ćwierkały między sobą.
-Dziewiąta- odpowiedziała moja mama- W domu miałaś być o 5, taki szczegół...
-I Anette wyszła teraz na spacer?
-Z godzinę temu, ale co za różnica
-Mamo?
Bradley w końcu się obudził i w końcu uwolnił mnie od uścisku, w którym trzymał mnie do tej pory. Momentalnie podniosłam się i usiadłam, opierając się o ścianę przy oknie.
Białe, ciepłe światełka w dalszym ciągu mrugały powoli, odbijając się od naszych twarzy, to zapalając się to gasząc.
-Miałem tak dobry sen- stwierdził przecierając oczy
-Na to wyglądało- stwierdziła Anne siadając na krawędzi łóżka
-Mamoooo- jęknął przeciągle Brad, a ja się uśmiechnęłam
-Jeju, nigdy święta nie były takie męczące- powiedziała moja mama- Nie macie pojęcia ile bym dała, żebyśmy spędzili tak te święta, i jeszcze z Natalie i Samem. Nie musiałabym udawać perfekcyjnej pani domu i naprawdę moglibyście sobie sami robić herbatę
Na ostatnią uwagę wszyscy się uśmiechnęliśmy.
Miała racje, wszyscy znaliśmy się już bardzo dobrze i mogliśmy sami decydować co robimy, zamiast sztywno siedzieć w sztywnych ubraniach przy stole i prowadzić sztywne rozmowy.
Im dłużej o tym rozmyślałam, tym dłużej uświadamiałam sobie, że takie święta byłyby zbyt idealne i pewnie niemożliwe do spełnienia. Jeśli plan jest doskonały pod każdym względem, nawet najmniejsza przeszkoda potrafi zniszczyć cały nastrój.
-Może za rok- podpowiedziała Anne- Tym razem u nas
-Przekup ją- moja mama skinęła na mnie głową- Ta zaczyna dekorować dom już w listopadzie i nie ma przeproś. Zresztą widziałaś..
-Dzięki, mamo...
-Nikt ci nie broni dekorowac u nas- stwierdziła mama Brada- Ten leniwiec jakoś nie przykłada do tego większej wagi
-Jak nie? Holly kupuje to wszystko, a ja mówię jej kiedy przekracza granice kiczu
-Nasze dzieci uzupełniają się idealnie- uśmiechnęła się Anne
-No właśnie... Chcecie nam coś powiedzieć?
-Noooo....- oboje zaczęliśmy w tym samym czasie, ale nie wiedzieliśmy co dalej powiedzieć.
-Nie mogę uwierzyć, że zajęło ci to trzy lata synu
-Mamo?!
-Chodź Anne, zostawimy ich jeszcze na chwilę samych. Poza tym, dobrze obstawiałyśmy...
-Mamo?!- krzyknęłam, ale obie kobiety wyszły z pokoju Brada i w dobrym humorze skierowały się na dół
-Muszę się zbierać- stwierdziłam
-Nie ma mowy
Zanim zdążyłam się zwinąć z łózka, Brad przykrył mnie całym ciężarem swojego ciała, blokując tym samym jakikolwiek ruch.
-Dobra, posiedzę jeszcze trochę, ale złaź ze mnie...
-Zostań dzisiaj na noc - powiedział podnosząc się na łokciach i spoglądając na mnie- Chcę spać dzisiaj z tobą
-Szybko - uśmiechnęłam się
-Wczoraj już spaliśmy razem. I te wszystkie inne razy przez ostatnie parę lat
-Zastanowię się nad tą propozycją
CZYTASZ
Christmas Boyfriend || Bradley Simpson
FanfictionGdzieś głęboko, wszystko czego Holly chce na święta to jej najlepszy przyjaciel.