LAST little thirty

1.3K 47 22
                                    

-Ale będzie fajnie jak nie dojedziemy na czas- powiedziałam z sarkazmem, bo wcale nie było by fajnie.

Teraz jednak w wielkim skrocie opisze dlaczego.

Pod wieczór drugiego dnia świąt zaczął tak padać śnieg, jak tylko mogłam sobie życzyć. Już dwudziestego siódmego śniegu usypało aż po pas.

Było zabawne wyjść i robić aniołki na śniegu, jak małe dziecko, albo wrzucić Bradowi lodowatą kulkę za kurtkę, ale gdy dalej zacinało, a z nieba leciały tak wielkie i gęste płatki, że raziły w oczy, gdy tylko się choćby uchyliło drzwi, stwierdziłam, że co za dużo to niezdrowo.

Śnieg jednak padał dzień i noc, to raz mocniej, to słabiej, ale nigdy nie przestawał.

Temperatura utrzymywała się blisko dziesięciu stopniom poniżej zera, że zaspy całkowicie stwardniały i sięgały mi niemal do pasa. Chodniki i ulice były oblodzone, a przewody elektryczne z przeciążenia się pozrywały i dwa dni nie było prądu. Miasto w końcu odpaliło agregaty, ale polecili nam używać prądu tylko tyle ile potrzeba i oszczędzać włączanie wszelkich świątecznych zdobień. Prawdopodobnie naprawianie przewodów zajmie jeszcze trochę...

-Świetnie będzie- uśmiechnął się Bradley z poważną miną- Nie wiem, kto będzie szczęśliwszy, Joe, czy ten zespół?

-Oboje byli by zajebiście szczęśliwy, ale najbardziej boję się Jamesa- stwierdził Tristan, który siedział za kółkiem.

Support miał rozpocząć się planowo o ósmej, ale wszyscy wiedzieli, że lekki poślizg jest możliwy.

Gorszą sprawą było to, że póki co poślizg znajdował się jedynie na drodze, więc pomimo tego, że do przejechania mieliśmy tylko jakieś osiem kilometrów, a w dalszym ciągu staliśmy na skręcie przy mojej ulicy.

Tristan nerwowo zaczął wciskać pedał gazu i uderzać w kierownice, ale koła ślizgały się po drodze i sunęliśmy tylko o kilka centymetrów do przodu.

-Główna droga jest odśnieżona, musimy tylko dojechać do centrum- oznajmił Connor, ale chyba niewiele to pomogło.

-Jasne, to wyjdzie z Bradem i popchajcie auto, a ja będę trzymał wartę przy kierownicy

-Tylko cię motywuję

Mieliśmy jeszcze godzinę, w której teoretycznie moglibyśmy trzy razy dojechać pod klub i wrócić, ale tym razem los nie był po naszej stronie.

Za oknem się ściemniało,a temperatura na desce rozdzielczej wskazywała dokładnie minus dziewięć stopni. Śnieg, co prawda sypał nieco słabiej, ale białe maleńkie płatki dalej opadały w dół.

-O masakra- stwierdziłam- Nawet gdybyśmy chcieli iść teraz na piechotę to nie zdążymy. - wyjrzałam za okno- Ale wiecie... Pomysł Tristana wcale nie jest taki zły, gdybyście lekko pchnęli auto nabrałoby odpowiedniej prędkości i może dalibyśmy rade dojechać do następnego skrzyżowania a potem już do centrum.

Wszyscy spojrzeli w moją stronę, a ja tylko wzruszyłam ramionami i spytałam, czy mam im to rozrysować i podstawić pod odpowiedni wzór fizyczny.

-Dobra, Holls jest jedyną dziewczyną w tym aucie, mam zamiar jej zaufać- stwierdził Brad

-Jest tylko jeden mały problem, zakochany kundlu- wtrącił Tris- Jeśli popchniemy auto i wprawimy je w ruch to jak potem znajdziemy się w środku?

-Fakt, dobrze, że myślisz Tris- potwierdziłam i przygryzłam wargę- Potrzebujemy kogoś z zewnątrz

-Ruchy, mamy jeszcze tylko pięćdziesiąt minut- poganiał nas Connor.

Siedzieliśmy więc na środku drogi w aucie, patrząc się na siebie i zastanawiając się jak wyjść z tej głupiej sytuacji. Czas mijał nieubłaganie, a my nie mieliśmy innego wyjścia.

Christmas Boyfriend || Bradley SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz