Rozdział 10

1K 75 16
                                    

Weszliśmy przez drzwi, a przed nami rozciągnął się fioletowy korytarz. Sans po chwili pokazał byśmy poszli za nim. Szliśmy tak przez moment, po czym zobaczyłam przed nami schody prowadzące w górę. Zaczęliśmy wchodzić po schodach co środka niewielkiego domu. Wewnątrz panowała przyjemna atmosfera, a po całym pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo upieczonego ciasta. Zaczęłam się rozglądać i podziwiać każdy obraz czy kwiat w doniczce. Po chwili z prawego pomieszczenia wyszła Toriel.

-Och, przyszliście już! To dobrze, wszyscy już tu są- powiedziała po czym dodała szybko- chodźcie

Poszliśmy razem za nią jak się po chwili okazało do salonu. Zobaczyłam tam Alphys, Undyne, tego dziwnego robota i fioletową pajęczycę którą widzę po raz pierwszy.

-Hejka dzieciaku- przywitała się Undyne

-He-ej Frisk- powiedziała tuż po niej Alphys

-Witaj kochanieńka- powiedział Mettaton

-Ahuhuhuhuhu~ witaj Frisk- powiedziała po chwili czarnowłosa- Jestem Muffet

-Ja jestem Frisk i cześć wszystkim- odpowiedziałam i nagle z kuchni wyszła kozica trzymając ciasto

-Drogie dziecko, mam nadzieję że lubisz cynamon i karmel- powiedziała, kładąc ciasto na stole- zapraszam do stołu

Wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęły się rozmowy. Co jakiś czas padały do mnie pytana, na które odpowiadałam a później siedziałam znowu cicho. Nagle padło jedno z pytań za którymi nie przepadałam

-Frisk, kiedy ty masz urodziny?- spytała Toriel

-W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia- odpowiedziałam przestając na moment mięntolić widelcem ciasto- czyli za niedługo

Padło jeszcze kilka pytań odnośnie moich urodzin i tym podobne, a następnie znowu wszyscy zaczęli rozmawiać oś swoich sprawach. W pewnym momencie Alphys spytała o moje ulubione anime/mangę, a ja następnie zaczęłam opowiadać co się działo w różnych odcinkach. Żółto skóra słuchała mnie z wielkim skupieniem, a Undyne co jakiś czas pytała o szczegóły. Po wysłuchaniu tego wszystkiego, powiedziała że chyba ma kilka odcinków tego anime. Tym razem zaczęłam bardziej rozmawiać z innymi. Przy okazji dowiedziałam się czegoś nowego o potworach. Po zjedzeniu całego ciasta, siedzieliśmy tak przez 2 godziny i dalej rozmawialiśmy. Kiedy wszyscy uznali że jest już bardzo późno, postanowiona by rozejść się już do domów. Razem ze szkieletami wracaliśmy fioletowym korytarzem, a następnie wyszliśmy przez te same drzwi. Przez moment kłóciliśmy się o to jak wracamy, ale koniec końców i tak Sans musiał nas teleportować nas do domu. Od razu po zdjęciu z siebie kurtki i butów, poszłam przebrać się w swoją piżamę. Weszłam do pokoju, zgasiłam światło i ruszyłam w stronę łóżka, by następnie zasnąć pod ciepłą kołdrą.

----
A oto rozdział z zaskoczenia, tak jak w sumie każdy, ale mniejsza.

Jest on niestety krótki, ale nie mam siły się za bardzo rozpisywać o obiado-kolacji u Toriel.

Dobrej nocy/dnia :)

Undertale | DeterminacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz