13

1.9K 151 101
                                        

Weszłam do rezydencji nie zwracając na nikogo uwagi czego pożałowałam, ponieważ wpadłam na kogoś. Mało brakowało bym się przewróciła. Na szczęście szybko odzyskałam równowagę i uniknęłam kompromitującego upadku. Spojrzałam na osobę, z którą się zderzyłam by ją zbesztać. Gdy zobaczyłam kto przede mną stoi zabrakło mi języka w buzi.

- Pan jest ojcem Seijūro? - wydukałam. Idiotko, przecież to oczywiste.  Mężczyzna potwierdzająco skinął głową.

- Przepraszam - powiedziałam cicho nie patrząc mu w oczy.

- Nic się nie stało - machnął lekceważąco ręką. Speszona już miałam iść dalej, ale zatrzymał mnie jego głos.

- Jesteś Alisa, tak? - zapytał, a ja z zaskoczenia prawie upuściłam torbę.

- Tak - mruknęłam pod nosem.

- Hmm... jesteś lepszą partią dla mojego syna - powiedział i zanim zdążyłam się odezwać wyminął mnie idąc w głąb korytarza. Przez chwilę stałam w miejscu zastanawiając się co tu się wydarzyło, a potem poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku rozpinając kilka guzików mojej koszuli od mundurka. Przymknęłam oczy próbując zrozumieć dlaczego Akashi mnie pocałował. Przecież ma narzeczoną. Mimo wszystko na mojej twarzy zawitał lekki uśmiech. Pocałował mnie, nie Mei. Miałam powód do dumy. Usłyszałam ciche kroki, a potem dźwięk otwierania drzwi. Nie chciało mi się wstawać.

- Kimkolwiek jesteś, wyjdź.

- Gdybym wiedział, że czekają mnie takie widoki to przyszedł bym wcześniej. - cichy chichot dobiegał z prawej strony łóżka. Podniosłam się i zobaczyłam Akashiego, który uważnie mi się przyglądał.

- Co? - zmarszczyłam brwi. Mój wzrok powędrował w dół wprost do odpiętych guzików koszuli. Pisnęłam i szybko zasłoniłam się dłońmi. Śmiech Seijūro rozniósł się po pomieszczeniu.

- Zboczeniec - mruknęłam pod nosem, ale chłopak mnie usłyszał. Spojrzał na mnie, a po chwili byłam przyciśnięta do łóżka.

- Co powiedziałaś? Powtórz. - powiedział uśmiechając się arogancko. Tak jakby miał nade mną przewagę. A nie miał, prawda?

- Powiedziałam: "zboczeniec". Masz problem ze słuchem? - odparłam kpiąco. Akashi zamiast mi odpowiedzieć, chwycił w jedną dłoń moje nadgarstki, a drugą przesunął po moim boku. Jego dotyk jest taki przyjemny...

- Dlaczego uciekłaś? - zapytał nagle dezorientując mnie.

- Huh?

- Szkoła. Ty, ja zamknięci w klasie. - odparł, gdy tylko to powiedział poczerwieniałam z zażenowania i odwróciłam głowę.

- Nie ważne - mruknęłam cicho.

- Skoro tak twierdzisz - puścił mnie. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na czerwonowłosego. Chłopak podszedł do drzwi, po czym otworzył je i wyszedł. Siedziałam zdezorientowana wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Seijūro. Czy on zawsze musi mi mieszać w głowie? Westchnęłam cicho.

Akashi POV:
Dlaczego nie chciała mi powiedzieć czemu uciekła? Chyba nie było źle, prawda? Przetarłem zmęczone oczy dłonią. Staram się jak mogę. O co tej dziewczynie chodzi? Chciałbym móc tak po prostu do niej podejść i powiedzieć: "Oszalałem na twoim punkcie. To prawdopodobnie najrozsądniejsza rzecz jaką zrobiłem w całym swoim życiu." Ha. Robię się ckliwy. Już nie jestem tym samym człowiekiem, zmieniłem się. A zrobiłem to dla jednej małej osóbki, której nie potrafię wyznać uczuć. Nienawidzę tego jaki zrobiłem się słaby. Wstałem z krzesła po czym podeszłem do łóżka na którym się położyłem zamykając oczy. Niedługo potem zasnąłem.

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz