Minął tydzień od tamtej rozmowy. Nasze stosunki z Seijūro wróciły do normy. Znowu sobie dokuczaliśmy i żartowaliśmy, mogłabym powiedzieć, że to najlepszy czas w moim życiu, ale wszystko ma swój koniec, prawda?
Zapukałam i weszłam do gabinetu pana Akashiego. Mężczyzna siedział przy biurku i wyglądał na przygnębionego.
- Dzień dobry. - odezwałam się, aby zauważył moją obecność.
Podniósł głowę do góry po czym spojrzał na mnie.
- Aliso, mam prośbę. - powiedział.
Zmarszczyłam brwi, o co może chodzić? Kiwnęłam głową na zgodę.
- O co chodzi?
- Mogłabyś dzisiejszy dzień spędzić z Seijūro?
Moje oczy w tym momencie musiały wyglądać jak pięciozłotówki.
- Słucham?
Mężczyzna zaprzeczył ruchem głowy moim podejrzeniom.
- Cóż.. dzisiaj jest rocznica śmierci matki Seijūro. - widziałam w jego oczach smutek.
Uśmiechnęłam się delikatnie, nie wiem dlaczego, ale zapragnęłam poprawić humor panu Akashiemu.
- Dobrze, pójdę go poszukać. - powiedziałam po czym odwróciłam się i podeszłam do drzwi.
Zatrzymał mnie głos dobiegający zza moich pleców.
- Dziękuję.
Nacisnęłam klamkę, wyszłam po cz ruszyłam na poszukiwania czerwonowłosego.
Trochę czułam się jakbym szukała igły w stogu siana, ponieważ dom Seijūro jest naprawdę wielki, a do tego on go zna jak własną kieszeń.
Westchnęłam idąc korytarzem, gdy na drugim końcu zauważyłam jedną z pokojówek. Szybko do niej podbiegłam.
- Cześć.
Dziewczyna podskoczyła słysząc mój głos, a potem odwróciła się w moją stronę przerażona, ale gdy tylko mnie zauważyła na jej ustach zagościł przepraszający uśmiech.
- Ah, Panienka Alisa, potrzebuje Panienka czegoś? - zapytała, a ja lekko się skrzywiłam.
Nigdy nie lubiłam jak ktoś nazywał mnie panienką, to takie staromodne.
- Widziałaś może Seijūro?
- Panicz kierował się w stronę ogrodu. - Dziękuję.
Wyminęłam ją i ruszyłam we wskazanym kierunku. Tak w ogóle, to dlaczego zawsze ja go szukam? Chociaż raz to on mógłby się zmęczyć biegając wszędzie i próbując mnie znaleźć.
Szłam ścieżką zgrabnie manewrując pomiędzy kwiatami i coraz bardziej zagłrbiałam się w ogrodzie. Miałam wrażenie, że ktoś wyjątkowo dbał o tą ścieżkę.
Wszystkie kolory kwiatów się ze sobą idealnie komponowały, przez co powstawał niesamowity nastrój.
Czerwonowłosy siedział na ziemi i patrzył na ołtarzyk. Podeszłam bliżej, nie znałam zbyt dobrze jego mamy, ponieważ poznałam ją gdy byłam mała, ale zawsze się do mnie uśmiechała.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.