07

2K 157 52
                                    

Wracałam z Akashim do domu. Czerwonowłosy miał podbite oko oraz parę siniaków i zadrapań.

- Musiałeś tak zareagować? - zapytałam z wyrzutem.

- Powinnaś mi dziękować, nie wiadomo ci by ci zrobił gdybym nie poszedł cię szukać - prychnęłam. Akurat doszliśmy pod dom.

- Taa.. dzięki - weszliśmy do środka, a ja pociągnęłam go za sobą.

Byliśmy w mojej łazience, kazałam mu usiąść na krawędzi wanny, co o dziwo zrobił bez zbędnych komentarzy. Wyjęłam apteczkę z szafki, wzięłam z niej najpotrzebniejsze rzeczy i zaczęłam opatrywać czeronowłosego. Wkurzał mnie swoim ciągłym gadaniem, ci by się stało gdyby nie on, więc zrezygnowałam ze zwykłej wody utlenionej. Teraz powrzeszczysz idioto - pomyślałam i wylałam na skaleczenie jodynę ze spirytusem. Akashi wrzasnął tak jak przypuszczałam. Z zadowoleniem podniosłam na niego oczy. I wtedy mina mi już zrzędła. Zadowolenie wyparowało. Teraz byłam już tylko przerażona. Szybko się podniósł, chwycił moje nadgarstki i przycisnął mnie do ściany.

- Chyba nie wiesz, co właśnie zrobiłaś - powiedział, a ja poczułam na plecach ciarki.

- Nie wiem Akashi - starałam się potwierdzić jak najbardziej spokojnie, ale chyba mi nie wyszło, bo mój głos zadrżał. Chłopak uśmiechnął się sadystycznie, ale widząc przerażenie na mojej twarzy złagodniał. Jednak zaraz potem, gdy chciałam zetrzeć z jego twarzy szczypiącą mieszankę u przypadkowo wtarłam ją jeszcze bardziej, znowu zapłonął gniewem. Z tym, że to był gniew połączony z czymś jeszcze.

- Nawet nie próbuj - widziałam złość w jego oczach.

- Spokojnie, chciałam tylko pomóc. - mruknęłam. Seijūro mnie puścił, wziął swoje rzeczy i bez słowa skierował się w stronę swojej sypialni.

Zrezygnowana posprzątałam, a później przebrałam się w piżamę. Wyszłam z łazienki, położyłam się na łóżku i zgasiłam światło. Leżałam z zamkniętymi oczami próbując zasnąć, ale przeszkodziło mi w tym pukanie do drzwi balkonowych, a za nimi mogła stać tylko jedna osoba - Akashi, więc postanowiłam go zignorować. Przecież nie będzie tam stał cały czas, prawda? Niestety to poskutkowało głośniejszym hałasowaniem. Wkurzona wstałam i ubierając bluzę podeszłam do drzwi, które chwilę później otworzyłam gotowa do powiedzenia czerwonowłosemu jaki z niego idiota oraz zwyzywania go za to, że przeszkadza mi w spaniu (co z tego, że i tak nie mogłam zasnąć). Moje plany poszły się kochać (dlaczego śmieszy mnie to powiedzenie? - dop. aut.), gdy po wejściu na balkon zostałam przygwożdżona do ściany. Westchnęłam zirytowana, dlaczego on musi być taki skomplikowany?

- Akashi powiem to tylko raz - spojrzałam na niego po czym przysunęłam twarz do jego ucha i wrzasnęłam - Puszczaj mnie do cholery! - chłopak odsunął się, puszczając moje nadgarstki i chwycił się za głowę.

- Porąbało cię? - jęknął. Skrzyżowałam ramiona na piersi.

- To ty mnie zaatatakowałeś. - odparłam - zupełnie jakbyś chciał mnie zgwałcić. - dodałam.

- Taa.. bo ktoś by chciał - prychnęłam.
 
- Dobra, zrozumiałam aluzje - machnęłam ręką, dlaczego zabolały mnie jego słowa? - Coś chciałeś? - ziewnęłam, brak snu daje się we znaki.

- Pomyślałem...

- Wow, jaki wyczyn - przerwałam mu, ale gdy spojrzał na mnie groźnie dałam mu znak by kontynuował.

- A więc jak mówiłem, pomyślałem,że powinienem  przeprosić za moje zachowanie, ale zmieniłem zdanie - powiedział zgryźliwie. Normalnie jak baba z okresem, pomyślałam.

- No super, to pa - mruknęłam po czym odwróciłam się i wróciłam do pokoju. Zerknęłam na zegarek 2:00, chyba powinnam iść spać. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Usłyszałam kroki... no tak nie zamknęłam drzwi.

- Kto ci pozwolił tu wejść? - zapytałam zirytowana.

- Ja - o włączył mu się mode: Jestem Imperatorem i wszystko mi wolno.

- Wypad z mojego pokoju Akashi - powiedziałam sennie. Chyba mnie nie zrozumiał, bo poczułam jego rękę na moim policzku.

- Nie lubię się powtarzać - warknęłam próbując ugryźć jego dłoń.

- Ooo gryziesz. - mruknął kpiąco.

Otworzyłam oczy, czerwonowłosy był zdecydowanie za blisko mnie. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, co zdezorientowało Seijūro po czym z całej siły go odepchnęłam. Cóż.. nie wiele to dało, ale warto było. Chłopak zaskoczony upadł, a ja dostałam napadu śmiechu. Akashi spojrzał na mnie, ale nie potrafiłam się opanować. Gdy w końcu mi się to udało chłopak pochylał się nade mną i patrzył na mnie spod przymróżonych powiek. Uśmiechnęłam się promiennie mając nadzieję, że dzięki temu opuści i sobie pójdzie. Niestety nic z tego. Westchnęłam i przewróciłam się tak, że leżałam na plecach. Zerknęłam na niego.

- Dlaczego taki jesteś? - szepnęłam, a potem odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Przebudziłam się nad ranem. W ramionach Seijūro. Było cudownie. Chwila.. CO?! Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.

- Co ty tu robisz? - wycedziłam wściekła.

- Wiesz, majaczyłaś, więc postanowiłem przytulić cię, abyś nie płakała. - gruchał Akashi - w sumie sama się przytuliłaś słońce.

- Spadaj. - chciałam go wywalić z łóżka, ale gdy tylko poruszyłam nogą okazało się, że zaplątana jest po kolana w kołdrę. Runęłam na dywan. Akashi nadal się śmiał. Próbowałam się podnieść, ale znowu upadłam. Seijūro szczerzył kły w uśmiechu.

- Pomogę ci - podszedł do mnie i zaczął rozplątywać mnie z pościeli - ale pod warunkiem, że pozwolisz mi zrobić coś, co wiem, że też chcesz. - spojrzałam na niego, był w samych bokserkach. Poczułam na moich policzkach palące ciepło. Nie mógł zostać w chociażby spodniach?

- Eh..

- Tak? - czerwonowłosy uśmiechnął się promiennie.

- Spadaj. - mruknęłam, ale widząc, że chłopak odsuwa się ode mnie i ma zamiar wyjść szybko dodałam - albo nie. No dobra, tylko weź mnie stąd wyjmij...

*******
Hejka, mam nadzieję, że rozdział się podobał :D W sumie nie miałam w planach go dzisiaj dodać... ale macie xD

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz