28

1.1K 101 25
                                        

Westchnęłam przeglądając papiery. Kto by pomyślał, że tego będzie tak dużo? Na początku myślałam, że dam sobie radę, ale teraz już nie byłam pewna.

Odłożyłam kartki na biurko po czym wstałam i powoli podeszłam do drzwi. Przecież jak zrobię sobie przerwę to nic się nie stanie, prawda?

Poszłam do kuchni, wzięłam kilka ciastek po czym ruszyłam w stronę ogrodu. Przechadzając się między kwiatami nuciłam moją ulubioną piosenkę.

W końcu stwierdziłam, że jednak powinnam wrócić. Z cichym westchnięciem weszłam do domu i poszłam z powrotem do gabinetu ojca.

Kiedy weszłam do środka prawie od razu przywitał mnie czyiś krzyk. Nie wiedziałam kto to dopóki nie spojrzałam na tą osobę.

- Potrzebujesz czegoś Mei? - zmarszczyła brwi.

- Chciałam, żeby tata doładował mi kartę kredytową.

- Cóż.. on odpoczywa, więc ja go zastępuje. - powiedziałam.

Wyminęłam dziewczynę i usiadłam przy biurku po czym sięgnęłam po papiery.

- W takim razie ty też możesz to zrobić.

Westchnęłam mentalnie podnosząc wzrok.

- Musiałabym się go zapytać o zgodę.

- No weź.. to nic takiego.

- Nie.

- To chodźmy się go zapytać, na pewno się zgodzi.

Akurat.

- Odpoczywa.

- I co?

- Wróć kiedy indziej.

- Alisa. - widziałam złość malującą się na jej twarzy.

- Mei, nie przeginaj. - prychnęła kpiąco.

- Już się rządzisz.

- Nie martw się, niedługo wrócę do mojego narzeczonego. - celowo dałam nacisk na słowo 'mój'.

Twarz mojej siostry wykrzywiła się w grymasie po czym podeszła do drzwi.

- Zobaczymy. - powiedziała i wyszła.

Jakąś godzinę później w końcu udało mi się skończyć porządkować wszystkie papiery. Teraz tata miał na biurku dwie kupki ważne i mniej ważne.

Moje usta rozciągnęły się w małym uśmiechu, ponieważ mimo wszystko, tego było bardzo dużo i nie wierzyłam, że zrobię to tak szybko.

Przeciągnęłam się na krześle, wstałam po czym wyszłam zamykając drzwi. Ruszyłam w kierunku sypialni ojca, aby go poinformować o skończeniu pracy.

Zapukałam i weszłam do środka. Mężczyzna siedział na łóżku czytając gazetę.

- Cześć tato.

- Dzień dobry Al.

- Jak się czujesz? - podeszłam bliżej.

- Dzięki tobie o wiele lepiej.

- Cieszę się. - posłałam mu uśmiech.

- Od jutra wracam do swoich obowiązków, tęsknisz, prawda?

- Skąd wiedziałeś?

- Widać to po twoim spojrzeniu. Dlaczego nie zabrałaś go ze sobą?

- Ja.. nie wiem, chyba już pójdę. - mruknęłam cicho i wyszłam z pokoju.
Czy to możliwe, że teraz się czułam winna, że nie zabrałam Seijūro ze sobą?

Westchnęłam idąc sprawdzić co z mamą. Gdy zobaczyłam, że lekarz wychodzi z jej sypialni. Szybko do niego podbiegłam.

Kiwnęłam głową na przywitanie.

- Co z nią?

- Coraz lepiej, ale nadal jest osłabiona i potrzebuje dużo odpoczynku.

- Rozumiem, dziękuję. - pożegnałam się po czym weszłam do środka.

- Mamo?

- Al? - podeszłam do łóżka.

- Podobno już jest z tobą lepiej. - machnęła ręką.

- Dobrze wiesz, że to nic poważnego.

- Gdyby tak było, to byś tu nie leżała. - odparłam z uniesioną brwią.

Kobieta westchnęła przymykając oczy.

- Nie wracasz?

- Hm? - zmarszczyłam brwi.

- Do Seijūro. - wyjaśniła.

- Oh.. ja.. no..

- Al, widać po tobie, że go potrzebujesz.

- Mamo.. jak będziesz zdrowa, to wrócę do niego. - mruknęłam.

- W takim razie pora wydzrowieć! - uśmiechnęła się promienie, a ja potrząsnęłam głową.

- Kochasz go? - zapytała po chwili.

- Zakochałam się w nim już jakiś czas temu. - pstryknęła mnie w nos.

- Mała poprawka. Nie zakochałaś się w nim raz na zawsze. Zakochujesz się za każdym razem, kiedy go widzisz.

Oh.. to by wszytko wyjaśniało.

- Przyjdę do ciebie później. - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.

Mój humor momentalnie się pogorszył. Co z tego, że napisałam, żeby za mną nie jechał. Chcę go przy sobie. Poczuć jego zapach, smak jego ust.

Chciałam spojrzeć mu prosto w oczy uśmiechnąć się i powiedzieć: Czy Ty wiesz, że jesteśosobą którą kocham? Tak na zawsze. Chcę, żebyś o tym wiedział.

Zatrzymałam się i przymknęłam oczy. Dlaczego wszyscy wiedzieli o tym co starałam się ukrywać? To tak jakbym była do niego przywiązana jakąś niewidzialną nicią. Każde rozstanie boli.

Westchnęłam cicho, odepchnęłam się od ściany i ruszyłam dalej.

Przechodziłam obok jakiegoś pokoju, kiedy nagle drzwi się otworzyły, a ja zostałam wciągnięta do środka.

- Mei? Co ty wyprawiasz? Jak chciałaś pogadać to wystarczyło powiedzieć..

- Oh, zamknij się w końcu. - mruknęła.
- Po co to wszystko?

- To twój nowy pokój.

- Że co? - miałam ochotę na nią krzyknąć.

Żadna normalna osoba nie wpadła by na taki pomysł.

- Słyszałaś.

- Przecież rodzice się zorientują. - zaśmiała się.

- Nie tylko ty potrafisz myśleć.

Oh, wow. Przecież u niej to niemożliwe, więc jak?

- To co teraz?

- Jak to co? Zostaniesz tutaj, nie martw się dostaniesz jedzenie, ale już nie zobaczysz swojego narzeczonego.

Roześmiałam się, tak po prostu. Z jej głupoty.

- Jak nie wrócę to po mnie przyjedzie, idiotko. - zignorowała moją wypowiedź.

Podeszła do drzwi po czym odwróciła się w moją stronę z fałszywym uśmiechem.

- Będziesz miała dużo czasu na przemyślenia. - powiedziała kpiąco.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć zostawiła mnie samą. Siedziałam przez chwilę na środku pokoju. A potem wstałam, pokręciłam głową z rozbawieniem i podeszłam do łóżka. Położyłam się spoglądając na błękitny sufit. Mię chyba już do końca odbiło.

Nie wierzę, no po prostu nie wierzę.

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz