Lukas's point of view
Założyłem tylko buty i już mogłem wychodzić. Wcześniej zamówiłem sobie taksówkę, więc nie powinienem mieć większych problemów z dotarciem pod dom mojego przyjaciela. Chociaż teraz nie mam pojęcia, czy aby na pewno mogę go tak nazywać.
Pod domem czekał na mnie już żółty pojazd. Wszedłem do środka witając się z kierowcą, a pół godziny później mogłem już podziwiać tą aurę Greater Hollywood. Zdecydowanie kochałem to miejsce, miało coś w sobie. No tak, przecież musiało coś w sobie mieć, skoro mieszkał tu Jaden.
Wysiadłem z auta i zapłaciłem taksówkarzowi daną sumę pieniędzy. To głupie, ponieważ znów się bałem. Na pewno mogę tak do niego przyjść? Nie widzieliśmy się od trzech miesięcy, a ja tak po prostu do niego przychodzę? No cóż, raz się żyje.
Podszedłem bliżej i zapukałem do drzwi. Po kilku minutach otworzyła mi pani Bojsen z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry pani, jest Jaden?
- Kochanie, Jaden jest w skateparku razem z kolegami. Wiesz gdzie to jest, prawda? - zapytała, a ja tylko pokiwałem głową, po czym podziękowałem i ruszyłem w stronę skateparku, w którym zazwyczaj przebywa Jaden i w którym ja też zazwyczaj przebywałem, kiedy tutaj byłem. Mam nadzieję, że on tam jest, bo inaczej będę miał jeszcze ponad pięć innych do sprawdzenia.
Na szczęście kiedy tylko dotarłem na miejsce mogłem zauważyć i Jadena zjeżdżającego po rampie, i całą resztę. Dylan jako jedyny siedział na ławce z boku, więc to do niego pierwszego podszedłem.
- Siema. - usiadłem obok niego, a ten z wrażenia mało co nie spadł na ziemię.
- Lukas, stary co ty tutaj robisz? - zaśmiał się i poklepał mnie po plecach. O nie, zaraz się zacznie. Kazania na temat tego, jak rzadko ich odwiedzam i przesłuchanie. Kurde. Pomocy?
- No wiesz, tak jakby przejechałem z ojcem i będę tutaj przez jakieś najbliższe sześć miesięcy. - wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się lekko.
- To dobrze, chyba. A dlaczego cię zabrał ze sobą? Przecież ostatnio mówił przy mamie Jadena, że więcej tego nie zrobi.
- To miała być forma szlabanu za coś co zrobiłem, a on tego nie toleruje.
Nie miałem pojęcia, czy powiedzieć wszystko od razu, czy większość rzeczy zachować na razie dla siebie, ale raczej druga opcja by nie wypaliła. Rey jest w stanie wyciągnąć ze mnie wszystko. Dosłownie.
- Co tym razem zmalowałeś, Rieger? - roześmiał się, szturchając mnie w bok.
- Zakochałem się.
- Przecież to nie jest złe. Ładna jest chociaż?
- To nie dziewczyna. W tym jest problem.
- Jeju, chłopak, dziewczyna, co za różnica. Miłość to miłość. Ale w takim razie, ładny jest?
- Zajebiście ładny. Jest piękny. Prosto i po prostu. Uzależniający. Z hipnotyzującymi oczami. Naprawdę. Jest perfekcyjny.
a/n: hejo! ostatnio pytałam o kim wolelibyście świąteczną short story, jak widziałam, wszyscy byli za mukasem 😂😏 mam do napisania jeszcze dwa rozdziały, więc możliwe, że jeszcze dzisiaj wieczorem będziecie mogli zacząć czytać tą opowieść!
podoba wam się rozdział? według mnie to jeden z lepszych, bo od niego zaczyna się dużo dziać!
do następnego i wesołych świąt!
kocham was! xx

CZYTASZ
just a sex, bro; mukas
Fanfiction''To tylko seks, bro. Nie martw się.'' Gdyby to było tak łatwo powiedzieć. Najpierw będzie seks, potem zakochanie, a na końcu miłość, zapewne bez wzajemności, zakończona złamanym sercem. Ale czy na pewno? Lekkie fanfiction z wykorzystaniem w główny...