#5.2

151 25 15
                                    

Mike's point of view

Uczucia są ponoć nieodłączną częścią naszego życia. Szczęście, smutek, tęsknota, miłość, rozgoryczenie i wiele, naprawę wiele, więcej. W tym momencie, kiedy jego nie ma, chciałbym pozbyć się uczuć. Bądź co bądź, przynajmniej smutku, tęsknoty.

Lukas obiecał codziennie dzwonić i pisać, powiedział nawet, że możemy rozmawiać przez Skype, ale tylko wtedy, kiedy jego ojca nie ma w domu. No, będziemy mieć tylko jeden problem, mamy różne strefy czasowe.
Kiedy u mnie jest trzecia po południu, u niego jest szósta rano.
Może nie brzmi to tak źle, ale jednak. Lu będzie mieć czas raczej wieczorami, kiedy to ja prawdopodobnie będę spać.

Ułożyłem głowę na blacie w kuchni mojej mamy, wzdychając. Głupie, niemożliwe myśli zaprzątały mi głowę nawet tutaj, w Offenburgu, w rodzinnym domu. Pośród  wspaniałych ludzi i atmosfery.

- Co się dzieje, Mikey? - zapytała mama, głaszcząc mnie po plecach.
Jej dotyk był kojący, nawet bardzo, ale w tym momencie brakowało mi dotyku tylko jednej osoby, której za cholerę nie będę mógł dotknąć, poczuć, zobaczyć przez sześć następnych miesięcy.

- Myślisz o Lukasie? Wiem, że to trudne, synku. Może go tam odwiedzisz w najbliższym czasie, co? Mogę ci nawet bilet na samolot zarezerwować. - powiedziała, ale ja szybko zaprzeczyłem. Nie chcę, aby mieszała się w coś, w co prawdopodobnie wcale nie warto się mieszać. Sam zarezerwuję sobie ten bilet, sam polecę i sam wrócę.

Wstałem i ruszyłem do pokoju mojego brata, gdzie zostawiłem swojego laptopa. Wziąłem go szybko i z powrotem zszedłem na dół. Mama przyglądała mi się z zaciekawieniem. No tak, bo przecież widok osiemnastolatka ze złotym MacBookiem w rękach jest tak niesamowity, że aż trzeba mu zrobić zdjęcie. 

- No co? Ogarnę sytuację z biletami. - mruknąłem tylko i znów zasiadłem przy barku w kuchni. 

Lukas's point of view 

Na szczęście z samolotu wyszedłem cały i teraz siedzę w taksówce z kolesiem, który co chwila rzuca jakimiś nieśmiesznymi żartami. Co dziwne, mój ojciec go ignoruje. Zazwyczaj zwraca takim ludziom uwagę na to, jak bardzo te żarty są kiepskie, a jak jest w dobrym humorze to nawet pożartuje razem z nimi. No ale cóż, może dzisiaj po prostu ma ochotę na torturowanie mnie w ten sposób. Chociaż raczej powinienem wytrzymać, do domu mojego ojca jest jakieś pół godziny drogi z lotniska. 

Oparłem głowę o szybę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale lubiłem tak robić. Przymknąłem oczy, bawiąc się sznurkiem od mojej bluzy. Wyobrażałem sobie, jakby to było gdybym teraz siedział z Mikiem u niego w domu na jego łóżku, oglądając jakąś komedię i co chwila śmiejąc się. Próbowałem sobie wyobrazić, jak Singer mizia mnie po brzuchu, jak całuje po szyi. Próbowałem wyobrazić sobie to wspaniałe uczucie.    

a/n: czyta to ktoś jeszcze? jeśli tak... podoba się? to jeden z lepszych rozdziałów ...

do następnego!

just a sex, bro; mukas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz