Hi Sweetie I'm Back! 7

2.5K 173 31
                                    

Podbiegłam do nich pozwalając spływać łzom. Podałam już wybudzającą się Sally Jackowi i przytuliłam braci.

-Jak dobrze, jesteście cali?!-przyjżałam się im dokładnie znów tuląc do siebie kij, że byli sporo wyżsi ode mnie
-Już spokojnie Lu.-oddali tulasa

Odsunęłam się po chwili i złapał ich za bluzy ciągnąc do kuchni.

-Widzieliscie go prawda?!-spojrzałam znacząco
-Ale o kogo...-zaczął Masky i przerwałam mu
-Dobrze wiesz...nie było mnie i Sally na noc bo on nam pomógł. Wziął mnie za kogoś innego a nie Lucy.-spłynęło mi więcej łez
-Wiem. Zmienił się diabelnie. Nam też pomógł.-dodał Hoody

Zesztywniałam analizując wszystkie szczegóły. Długo myślałam czując nagle dłonie obejmujące mnie.

-Pamietaj, że masz jeszcze nas. Mimo że jesteśmy popieprzoną rodzinką to będziemy ciebie trakotować nawet jakbyś była słodkim liskiem.-zaśmiał się Tim
-Dzięki.

Reszta dnia minęła spokojnie. Opowiedziałam chłopakom o tym jak trafiłam na tego dziwnego chłopaka.

Chłopcy spojrzeli po sobie jakby wiedzieli kto to był lub nie.

-Wiesz...nam też pomógł.
-Jak to?!-złapałam go za ramiona
-Ehhh długa historia.-i tak opowiedział Tim o tym co się stało

Time skip

Po południu ruszyłam do Jasona po prezenty dla rodzinki by zapakować. Po kilku minutach byłam przed domem Jasona kiedy nagle oberwałam mocno w tył głowy. Padłam przed drzwiami tracąc świadomość co się dzieje wokół mnie. Jedyne co widziałam to postać ubraną na czarno.

Mężczyzna zaśmiał się patrząc na nieprzytomną dziewczynę. Westchnął przerzucając ją przez ramię, ruszył szybkim krokiem do auta wrzucając dziewczynę na tył pojazdu. Związał jej mocno nadgarstki oraz oczy. Usiadł na miejscu kierowcy ruszając w drogę.

Po pewnym czasie mężczyzna zatrzymał się przed budynkiem opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Wyjął dziewczynę z pojazdu przerzucając ją przez ramię ruszył do środka budynku. Przed wejściem minął ochroniarzy kierując się do centralnej części budynku gdzie oczekiwali jego przybycia z dziewczyną.

Mężczyzna położył dziewczynę we wskazanym miejscu przez jednego z ludzi ubranych w biały kitel z maską na ustach i rękawiczkach.

Rozwiązali dziewczynę i przykuli do stołu operacyjnego. Po czym zabrali się za rozebranie jej oraz przystąpienie do operacji.

Jednak był świadek...

Chłopak ubrany na ciemno, z goglami i chustą na twarzy obserwował poczynania lekarzy. Jednak coś w niego wstąpiło...dziwne uczucie przeszło jego ciało oraz umysł. Chłopak zastanawiał się co mu jest. Jednak gdy spojrzał ponownie z ukrycia zamurowało go widząc pół nagie ciało młodej dziewczyny. Wtedy coś go poruszyło. Ocknął się przyglądając uważnie dziewczynie i jej bliznom i ranom. Analizował uważnie sytuację, jednak gdy lekarze poczęli podawać jej narkozę, wiedział jedno. Musiał jej pomóc. Nie wiedział kim była lisia dziewczyna. Wtedy przypomniał sobie, że to ta sama dziewczyna, która była z Sally. Po dłuższej chwili przypatrywania się, lekarze wyciągnęli sprzęt medyczny najróżniejszego rodzaju. Chłopak oprzytomniał przypominając sobie jedyną i jedyną w swoim rodzaju dziewczynę, która ma identyczne rany. Jak piorun z nieba zrozumiał i szepnął cicho jej imię. ,,Lucy" ta jedyna myśl uwięzła w jego głowie. Sięgnął szybkim ruchem po noże rzucając w każdego lekarza tym samym ukazując się.

Zrobiło się wielkie zamieszanie. Zbiegli się ochroniarze wtedy chłopak wybił wszystkich lekarzy będących na sali. Bez problemu zabił kilkunastu ochroniarzy. Jednak oberwał w ramię, to samo gdzie podczas jednej z misji był z nią. Zignorował to i szybko owinął dziewczynę w białe prześcieradło biorąc na ręce. Szybko jak tylko mógł opuścił budynek uciekając w las.

Time skip

Po jakimś czasie chłopak dotarł do domku w którym przenocował Tima i Briana oraz lisią dziewczynę i małą Sally. Położył biało włosą na kanapie odkrywając ją z prześcieradeł. W między czasie rozpalił ogień w kominku. Po chwili gdy chłopak otrząsnął się z emocji przeczesał palcami swoje włosy. Spojrzał na dziewczynę z obojętnością. Jednak...znowu to dziwne uczucie. Chłopak nie wiedział dlaczego czuł motylki w brzuchu, jakiś dziwny rodzaj szczęścia, uczucie jak serce biło mu jak szalone pragnąc wyskoczyć z piersi. przez jego ciało przeszły lekkie drgawki i dreszcze. Chłopak rozebrał się do samyh spodni siadając na kanapie posadził dziewczynę na swoich kolanach opierając o swój tors. Dziewczyna była niższa od niego przez co sięgała mu niżej niż ramiona. Chłopak westchnął cicho okrywając ich kocem. Przymknął na chwilę oczy odchylając głowę w tył. Przeszła go kolejna fala dreszczy gdy dziewczyna przesuwała dłońmi po jego nagim torsie. Co chwilę przystawała na większych bliznach. Chłopaka ogarnęło wielke zdziwienie wobec jej zachowania. Jednak nie czuł już takiej obojętności wobec niej. Zdrową ręką gładził i przeczesywał jej włosy po całej długości zakręcając kosmyk na palcu. Mimowolnie uśmiechnął się i ucałował jej czoło. Po chwili spojrzał na swoją metalową rękę i posmutniał.

-Przecież mogę ją zabić.-pomyślał-Przecież ona jest taka niewinna, krucha i delikatna.-szepnął cicho-Dlaczego moje serce tak bije? Dlaczego tylko przy niej? Czemu to tak boli kiedy byłem oschły dla niej?-powiedział nieco głośniej-Czasem się zastanawiam skąd znasz moje imię lisia dziewczyno?-westhnął
-T..Toby kocham cię.-szepnęła wtulając się w niego bardziej

Chłopak ponownie westchnął masując jej plecy i dalej przeczesywał jej włosy.

-Twój głos...jest tak śliczny jak głos Lucy.-uśmiechnął się

Dziewczyna dalej spała majacząc o swoim ukochanym. Wspominając każdą chwilę jakby miała zaraz odejść raz na zawsze.

Time skip parę dni potem

Dziewczyna dalej spała. Chłopak martwił się o nią. I to bardzo. Nie wiedział co zrobić. Jednak dzień przed świętami obudziła się. Chłopak siedział ubrany w goglach i masce też.
Dziewczyna powoli otwierała oczy ruszając się trochę. Po czym podniosła się siadając na kanapie złapała się za głowę zamykając oczy.

-Wreszcie się obudziłaś śpiąca lisico.-zaśmiał się
-Ou...to ty. Znowu mi ratujesz skórę.-westchnęła rozglądając się
-Tak znowu ja lisico. Jak ci na imię?-zapytał łagodniejszym tonem
-Już ci chyba mówiłam, że Lucy.
-Mhm.-westchnął-Ubieraj się odprowadzę ciebie do rezydencji.
-Tym razem wejdziesz do śroska?-spojrzała pytająco
-Zastanowie się. To nie takie łatwe wejść i znieść spojrzenie innych.
-Jak to się stało? Dlaczego ciebie tam nie widziałam nigdy. Przecież od jakiegoś czasu już tam mieszkam.
-Ale ja ciebie widziałem. Mniejsza. Odziewaj się bo jeszcze się skuszę na twoje ciałko.-zaśmiał się podając jej ubrania

Po jakimś czasie spaceru w lesie dotarli do rezydencji. Chłopaka przeszedł dreszcz i drgnął. Po czym wziął dech i powiedział.

-Spotkamy się jutro lisico.-powiedział jej do ucha gdy stała tyłem  do niego i szybko się ulotnił

Ciąg dalszy nastąpi

******
Hejo kochani. Mam kolejny dla was rozdział. Myślę, że się wam podoba. Kolejny zacznę jutro pisać i wstawię w piątek lub sobotę.

Miłego wieczoru dobranoc.

Hi Sweety! // Hi Sweety I'm Back! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz