Hi Sweetie I'm Back! 5

2.4K 165 34
                                    

Został już tydzień do świąt a ja w lesie z kupnem prezentów. Tego dnia postanowiłam w końcu kupić prezenty.

-Sally obudź się.-szepnęłam szturchając ją
-Mmmhm jesce pienc minutek Lu.-mruknęła przez sen

W takiej stytuacji postanowiłam zabrać jej kołdrę. Tak wiem mała jest ale zawsze miałyśmy ubaw z takih pobudek.

-Lu chcę pospać.-jęknęła
-Sally pora kupować prezenty za tydzień już święta.

Dziewczynka poderwała się i po chwili stała już ubrana. Zaśmiałam się i poszłyśmy po cichu zrobić śniadanie dla siebie i pozostałych. Znowu mi się chciało płakać kiedy robiłam gofry. Zawsze obok stał Toby i śmialiśmy się i droczyliśmy. A teraz... teraz jego nie ma a mi chce się płakać widząc lub wspominając każdą rzecz, każdą chwilę jaką spędziliśmy razem. Na same kolejne myśli łzy spływały jak chciały. Sally podeszła i pprzytuliła mnie. Po śniadaniu ruszyłyśmy do miasta. Jakoś udało mi się ukryć ogon.

Time skip

Zwiedziłyśmy już większość sklepów jednak nic ciekawego nie było. Ostatnią nadzieją na nasze poszukiwania był sklep Jasona. Było już dość późno jednak u niego zawsze jest otwarty sklep. Wzięłam Sally na barana i weszłyśmy do środka. Przeleciałam wzrokiem pomieszczenie wypełnione po półki zabawkami z przeróżnych materiałów.

-Ahh kogo moje oczy widzą. Pani Lisica i jej malutka siostra.-uśmiechnął się czerwono włosy
-Witaj Jason. Przyszłyśmy w poszukiwaniu pomysłów na prezenty.
-U mnie znajdziesz wszystko moja droga.-wziął ode mnie Sally-Wybieraj sobie co chcesz zostawię je dla ciebie na potem.

Przemierzałam półki w poszukiwaniu zabawek lub czegoś innego. Dla Slendera wzięłam książkę jakiś romans, bo ostatnio ma fazę na romanse. Dla pozostałych jakieś pluszaki z ich podobiznami. Gdy skończyłam wybierać odstawiłam to pod ladę.

-A dla Sally masz jakiś pomysł?-zapytał trzymając śpiącą dziewczynk
-Planuję coś specjalnego. Nie wiem czy szykować dla...dla Toby'ego.-spłynęła mi łezka
-Laleczko posłuchaj to, że jest możliwość, że zginął jest niewielka.
-Jason ale jego nie ma już pół roku. Chce go znowu zobaczyć. Poczuć jego ciepło, usłyszeć jego śmiech i głos, spędzać razem każdą chwilę. Chcę by wrócił.-spojrzałam za okna
-Zdajesz sobie sprawę, że mówiłaś to gdy spadła gwiazda.-zaśmiał się

Na chwilę zapadła cisza przerywana tykaniem zegara.

-Na nas już pora. Slender znowu będzie przewrażliwiony.-westchnęłam biorąc siostrę na plecy
-Może jednak zostaniecie. Mam wolny pokój na piętrze. Po za tym już ciemno jest a ty musisz uważać  bo ktoś zobaczy twój ogon i uszy.
-Nje skorzystam Jason. Za jakis czas przyjdę po towar.-zaśmiałam się
-To weź chociaż latarkę.-podał mi ją
-Dziękuję. Dowidzenia niedlugo.

Wyszłyśmy ze sklepu, momentalnie powiał lekki wiatr. Włączyłam latarkę i ruszyłam w stronę lasu.
Przez całą drogę czułam się obserwowana. Nagle poczułam uderzemie w tył głowy jednak był na tyle słaby, że byłam świadoma tego co się działo wokół mnie. Padłam na kolana szybko przekładając Sally na przód by ją zakryć swoim ciałem. Momentalnie mój ogon zastygł w miejscu a uszy sterczały na baczność starając się usłysześć cokolwiek.
Nagle poczułam szarpnięcie za włosy, krzyknęłam z bólu.

-Zamknij się dziwadle. Dostaniemy za ciebie ładną sumkę plus za złapanie dziecka morderców.-zaśmiał się pierwszy facet który mnie trzymał za włosy
-Zostawcie ją!-krzyknęłam gdy podnieśli śpiącą Sally za szyje
-Stul pysk pomiocie.-uderzył mnie trzeci w twarz przez co padłam na bok
-Czemu to robicie?!-krzyknęłam tracąc głos i podniosłam się resztkami sił chwiejąc się na nogac
-Dla kasy maleńka dla kasy. Teraz to biznes się liczh słodziutka. Ty i twoja koleżaneczka jesteście sporo warte.-zaśmiali się wszyscy
-Z twojego ogonka będzie niezłh towar.-śmiali się dalej

Jeden z nich złapał za ogon ciągnąc go i szarpiąc przez co z moich ust wydawały się kolejne krzyki. Powoli traciłam głos wydając krzyki jak duszone zwierzę.
Po chwili to wszystko ustało. Padłam na kolana i słuchałam krzyków strzałów i błagań. Zakryłam dłońmi uszy by nic nie słyszeć. Po chwili wszystko ucichło. Skuliłam się czekając na śmierć lub ból. Jednak zamiast tego poczułam jak ktoś szarpnął mnie za ramię.

-Wstawaj lisico.-burknął chłopak ochrypłym głosem

W odpowiedzi przytaknęłam głową i ruszyłam w kierunku siostry. Lecz on po chwili już trzymał na rękach. Po czym zwrócił się w moją stronę.

-Nie wiem jak porwałaś Sally ale oni ci nie wybaczą tego. Tymbardziej jej siostra.-burknął
-Ale to ja jestem jej siostrą. Jestem Lucy Williams.
-Mniejsza chodź widać, żeci zimno.-dodał oschle i ruszył w przeciwną sttonę niż willa
-Dokąd idziemy?-szepnęłam dorównując mu kroku
-Gdzieś gdzie nikt nas nie namierzy.-dodał i zamilkł

Ciąg dalszy nastąpi...

******
Dobrywieczór kochani dziś daję rozdzialik pisany na szybko. Jeśli są błędy sorki.

Jak sądzicie co wydarzy się dalej i co z tym Tobiaszkiem nie tak.

Więc no to chyba tyle bo co tu dużo pisać.
No tak niedługo święta postaram się wstawić rozdziały do idealnego momentu świąt.

Dobranoc kochani ^-^

Hi Sweety! // Hi Sweety I'm Back! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz