Hi Sweetie! 8

5.2K 302 131
                                    

Następnego dnia rano

Z.P.W Lucy
Gdy się obudziłam spałam wtulona w Toby'ego. Myślałam że to był sen. Próbowałam wstać ale chłopak mocno mnie trzymał. W końcu osfobodziłam się z jego uchwytu. Stałam i patrzyłam na chłopaka, po chwili zaczął się trząść.(wiadomo jaką ma chorobe Toby) wystraszyłam się nie na żarty podbiegłam do niego i zaczęłam budzić.

-Toby!!! Toby obudź się!!!-krzyczałam cały czas po chwili poczułam dłonie trzymające mnie
-Czemu krzyczysz?
-Specjalnie to zrobiłeś.-uderzyłam go w tors
-Wiesz kochana, że nie czuje bólu.
-Oh nie?!
-Oh tak!!!-powiedział po czym przewrócił na plecy i stał nade mną
-Toby nie!!!
-A właśnie, że tak!

Zaczął mnie łaskotać. Ledwo wytrzymywałam.

-T...Toby.....przehehhestań.
-Hmm nie. Poproś ładnie to przestanę.
-Proszę.....przehehehhestań.-przestał mnie łaskotać
-No dobra. Jeden warunek.
-Jaki?-zapytałam
-Buziaka w usta.
-Nie.
-No to będę ciebie dalej łaskotać.
-Dobra wygrałeś.

Chłopak wstał i mogłam się podnieść. Siedziałam na przeciwko niego. Zbliżyłam się do jego twarzy. Dzieliły nas zaledwie centymetry.

-Nie ja nie dam rady.-powiedziałam
-Moja mała Lucy.-chłopak objął mnie i przysunął do siebie bliżej

Stykaliśmy się teraz nosami. Lekko musnęłam jego usta i odsunęłam się.
-To nie było to.

-Ale...
-Bez ale.... mój pokój moje zasady.
-Ehh niech ci będzie.

Zbliżyłam się do niego ponownie, wpiłam się w jego usta. Chłopak uśmiechnął się i pogłębił pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się.

-No o oto mi chodziło.
-Eee.....-zarumieniłam się i spuściłam głowę
-Ej nie smutaj mi się.
-Sorki Toby.
-Nie przepraszaj. Wynagrodzę ci to talerzem gofrów.
-Ok.-tu mnie ma

Poszłam do pokoju ubrać się. W nim siedziała już Sally.

-Hej Sally. Co tu robisz?
-Przyszłam do ciebie. Ale czemu ciebie nie było?
-Ehh...nie pytaj.

Chwile jeszcze rozmawiałyśmy a w miedzyczasie się ubrałam. Zeszłyśmy na dół zobaczyłam Toby'ego momentalnie dostałam rumieńców.

-Hej Toby co robisz?-zapytała Sally
-Gofry. Lucy?
-T..tak?-spusciłam głowę w dół
-Sally idź jeść muszę chwilę pogadać z Lucy.
-Dobrze.-odeszła
-Nadal jesteś na mnie zła?
-Nie....no może...nie wiem.
-heheheh.
-Co cię tak bawi?
-Jesteś zabawna. Taka dzielna odważna a bała się zwykłego całusa.
-No wiesz co. Jeszcze zobaczysz.
-No chciałbym. Chodź zrobiłem tobie obiecany talerz gofrów.
-Ok.

Przy śniadaniu Slender ogłaszał zadania dla proxych. Ja też do nich dołączyłam. A dziś co mam zadanie z Toby'm. Musimy wieszać i sprawdzać karteczki.

-No to bosko.-powiedziałam
-Co cieszysz się?-powiedział chłopak
-Nie bo już samo zadanie jest nudne.
-Eh nie przesadzaj będziemy sami.-ostatnie słowo przedłużył
-Toby ty coś sugerujesz?
-Nie skąd że. A i zanim ruszymy pakujemy trochę jedzenia dziś cały dzień w lesie siedzimy.
-No to świetnie.
-Po co ten sarkazm kochana. Będziesz miała spokój od Offiego.
-Dzięki za pocieszenie.
-Polecam się.

Po śniadaniu ruszyłam do pokoju i założyłam ubrania na misje. Twarz zasłoniłam szarą chustką. Naciągnęłam kaptur na głowę i zeszłam na dół. Czekał już na mnie Toby.

******
Uuuu Toby nieźle pojechał z szantażykiem hyhy. Do zobaczenia niedługo.

Hi Sweety! // Hi Sweety I'm Back! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz