Hi Sweetie I'm Back! 9

2.7K 181 81
                                    

Ostatnio Toby dziwnie się zachowuje. Nie panuje już nad sobą, wyżywa się prawie na wszystkim i każdym. Ostatnio oskarżał mnie, że zdradzam go z każdym chłopakiem w willi. od jakiegoś czasu mnie bije i znęca się nade mną. Z tego powodu musiałam opuścić willę razem z siostrą. Dziś był kolejny zimny dzień. Śnieg leżał w ogrudku gdzie Sally bawiła się lepiąc bałwanki. Natomiast ja przyrządzałam dla nas obiad.
Podeszłam do okna i zastukałam w nie by dziewczynka mnie usłyszała. Po chwili podniosła się ze śniegu i wparowała do domu. Zdjęła mokre rzeczy i pobiegła na górę. Mokrą kurtkę i inne ubranja rozłożyłam przy kominku by wyschły. Po chwili dziewczynka przyszła.

-Mmm jakie zapachy. Ktoś przyjdzie?-zaśmiała się pokazując sporo jedzenia na blacie
-Tak. Chłopcy przyjdą w odwiedziny. Idź się przebierz bo dziś dłuuugi wieczór nas czeka. Potem przyszykujemy stół.-zaśmiałam się

Kończyłam krojenie sałatek i pieczenie mięsa oraz gotowanie zupy. Gdy już wszystko dogotywywało się lub stygło poszłam się ogarnąć. Ubrałam czarną spódnicę oraz szarą koszulkę, do tego klasyczne puchate kapcie z liskiem. Odkąd już nim nie jestem czuję się lepiej. Zeszłam na dół i nakryłam z Sally do stołu. Po jakimś czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Sally poszła otworzyć i pisnęła szczęśliwa. Do jadalni przyszli dwaj proxy, E.Jack, Ben oraz Jeff i Jane. Czarno włosa podeszła i pomogła mi ułożyć sztućce.

-Dobra siadajcie ja ogarnę tu w kuchni.-powiedziałam pokazując na kanapę w salonie i telewizor. Chłopaki pobiegli odrazu odpalając jakiś film.

Po jakimś czasie zasiedliśmy do stołu prowadząc rozmowę związaną z ich życiem lub naszym. Jednak musieliśmy wpaść na temat o Toby'm.  Dowiedziałam się tylko tego, że Toby znika gdzieś podobnie jak Slender oraz to, że nie jest agresywny jak wcześniej. Po kolacji wszyscy poszli oglądać filmy a ja zajęłam się sprzątaniem i myciem naczyń. Co jakiś czas patrzyłam w szybę przede mną. Nagle zobaczyłam jego twarz. Te gogle, maska, ubranie i oczy, które płonęły jak ogień. Zastygłam w miejscu patrząc w jego oczy jak zahipnotyzowana ich kolorem. Jednak gdy mrugnęłam jego już nie było. Dokończyłam mycie i poszłam do salonu gdzie wszyscy śmiali się z pewnego kolesia, który spalił kuchnie.

-Ten ktoś to taki typowy Jeff!-zaśmiała się Jane
-Pożałujesz tego lafiryndo!-krzyknął oburzony goniąc Jane
-Pokój drugi po lewo jakby co!-krzyknęłam ze śmiechem

Śmialiśmy się tak jeszcze długo z ich i tego filmu. Grunt, że Tim podkręcił głośnik i Sally nie słyszała dzikich odgłos9w tamtej dwójki. Po godzinie 22 rozeszliśmy się do pokoi. Przebrałam się i wyszłam na balkon patrząc na ośnieżony las. W oddali zauważyłam jego. Nie rozumiałam czemu się tak zjawiał a potem znikał. Znów mrugnęłam i znikł. Postanowiłam sobie odpuścić i poszłam spać.

Time skip tydzień później

Znów z samego rana pobiegłam do toalety zwymiotować. Myślałam z początku, że się otrułam ale to nie to. Po chwili przybiegła Jane z testami. Pomogła mi się ogarnąć, spięła mi włosy i podała ręcznik. Wytarłam usta i oparłam się o ścianę załamana. Po chwili zrobiłam testy i zamurowało mnie podobnie jak Jane.

-Cholera...z kim spałaś ostatnio?-spytała z powagą
-No wiesz co?! Jedyny chłopak z którym to robiłam to Toby!-wychrypiałam ledwo
-O kurwa...no to bigos niezły. Wiesz, że musisz mu to powiedzieć?
-Nie mówcie mu...on...nie może wiedzieć. Chce ją wychować bez niego. Co jeśli będzie dalej taki szalony i zrobi dziecku krzywdę.
-No w sumie racja. Ehhh no dobrze...zostanę z wami i będę pomagać i tak tam w willi siedze sama jako kobieta a wkoło tyle debilizmu aż  rzygać tęczą można.-w tum momencie obie wybuchłyśmy śmiechem

Time skip 5 lat później

Siedziałam od rana w kuchni robiąc tort z okazji piątych urodzin Lisy. Dziewczynce cały dzień rozplanowały jej Jane oraz Sally. Były na mieście lub się bawiły w pokoju małej. Jane po jakimś czasie przyszła mi pomóc w przygotowywaniu dzisiejszej imprezy. Przez te pięć lat trochę się wydarzyło. Mała poznała swoich licznych wujków. Nie bała się ich co było zadziwiające. Jednak niepokoiło mnie to, że Toby znów stał się agresywny i gdzieś zwiał. W sumie dobrze byle daleko od nas. Nie chciałam go widzieć. Nie chciałabym by zniszczył małej życie.

Wieczorem wszystko było gotowe. Chłopaki wraz z Sally i Jane siedzieli w salonie przy zgaszonym świetle. Udałam się do pokoju Lisy. Dziewczynka ubierała się w białą sukienkę oraz białe baletki. Podeszłam i rozczesałam jej śnieżno białe włosy. Po chwili zeszłyśmy na dół gdzie zostały zapalone światła i wszyscy krzyknęli "Sto lat Lisy".
Dziewczynka ucieszyła się i płakała ze szczęścja wtulając się we mnie. Wzięłam ją na ręce i podeszłam do zebranych. Każdy składal jej życzenia i dawał prezent. Dziewczynka rozpakowała je i ucieszyła się z róźnych misiów i przytulanek. Niestety panowie nie mogli się powstrzymać i dawali małej parę sztyletów noży i pistolety.

-Chłopaki prosiłam was, że bez broni no...-westchnęłam
-Spokojnie pistolet na kulki noże z drewna są a sztylet prawdziwny.-powiedział Jeff
-Ygh konfiskuje sztylet...dostanie jak przyjdzie czas...
-Mamo....-spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczyma jak kot ze Shreka
-Ehhh no dobrze tylko nie skalecz się.

Przez resztę wieczoru bawiliśmy się świetnie. Zaniosłam Lisę do pokoju kładąc ją do łóżka i odrazu ją przebrałam. Udałam się na dół i ogarnęliśmy wszystko. Niestety musieli już iść bo przecież jak każdy morderca się upije to następnego dnia rano jest toatlnym debilem i nie panuje nad sobą. Dla bezpieczeństwa Jane, Sally oraz wpół trzeźwe osoby ogarnęli tych całkowicie spitych idąc do domu. Gdy wszyscy wyszli odetchnęłam z ulgą i poszłam się wykąpać. Po chwili usłyszałam krzyk Lisy.

Szybko ruszyłam do jej pokoju mając pistolet i nóż przy sobie. Otworzyłam szeroko drzwi i zamarłam. Nad moją córką stał chłopak z siekierą. Wymierzyłam do niego z broni i krzyknęłam pewna siebie.

-Tknij ją a zdechniesz.-warknęłam
-Dalej strzelaj kochanie!-zaśmiał się

Wciągnęłam nóż i rzuciłam w niego dając pierwszy strzał w niego, jednak odbiło się i wbiło w sufit.

-T..Toby?! Odsuń się od niej ty niezróważony psycholu!-krzyknęłam podbiegając i zepchnęłam go z łóżka

Chłopak zaśmiał się znowu gdy próbowalam utrzymać jego ręce. Wyrwał je z mojego uścisku i złapał mnie za szyje powalając na plecy. W tle słyszałam płacz mojej córki.

-Zostaw mnie popieprzony psycholu. Nie osierocisz własnego dziecka!-krzyknęłam mu prosto w twarz

Zobaczyłam jak mała zeszła z łóżka i złapała za bluzę chłopaka. Miała łzy w oczach i cicho pochlipywala.

-Z..zostaw moją mamusię. Ona nic nie zrobiła prze pana.

Toby podniósł się i spojrzał na Lisę która trzymała w dłoniach sztylet od Slendera. Chłopak uniósł siekierę, szybko poderwałam się i rzuciłam na niego zakładając rękę tak aby go poddusić w razie czego.

-Czemu mi to robisz? Własną córkę przeciwko mnie?!-krzyknął
-Zmieniłeś się Toby. Nie mogłam ci powiedzieć, że to twoje dziecko. Wtedy byś znowu mnie bił za to, że ciebie zdradziłam. Chciałm ją chronić przed tobą. Zrozum to nie bez powodu się wyprowadziłam.

Chłopak zamilkł i zdjął moją rękę z szyi. Spuścił głowę i zdjął gogle. Po chwili osunął się na kolana coś kapało na drewniane panele. Byłm w szoku widząc go jak płacze. To nie był zbyt częsty widok.

-Przepraszam...

To jedno słowo sprawiło wiele. Lisa upuściła sztylet i podeszła klęcząc przy nim. Złapała za jego rękaw i pocoągnęła lekko. Przyklęknęłam również obok ujmując jego twarz w obie dłonie unosząc w górę.

-Mam nadzieję na twoją zmianę. Chcę znów zobaczyć mojego Toby'ego. Tego samego w którym byłam zakochana i spędzaliśmy każdą chwilę razem.

Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie czule w usta pokazując jak bardzo żałuje tego wszystkiego złego. Czułam jak nasze łzy się ze sobą mieszały. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Chłopak wziął małą na ręce i przytulił do siebie przeczesywując jej włosy.

-Tata...-szepnęła Lisa tuląc się do niego bardziej

...

******
Witajcie kochani. Nie będę się rozpisywać po prostu pewnie wiecie co teraz się stało. Wyjaśnienia w kolejnym rozdziale.

Hi Sweety! // Hi Sweety I'm Back! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz