17.

41 9 9
                                    

Dziś jest dzień, w którym mogę spokojnie opuścić to miejsce. Pakuje już ostatnie rzeczy, gdy do sali wchodzą moi rodzice, którzy przyjechali po mnie tylko dlatego, że Chrisowi popsuł się samochód, a nikt inny z moich znajomych nie ma jeszcze prawa jazdy.

Gdy tylko powiadomiłam Louisa, o tym, że wychodzę ze szpitala to bardzo się ucieszył, ale w jego głosie było słychać.. jakby nutkę strachu? Może to dlatego, że chwilę później powiedziałam iż zaraz po opuszczeniu tego okropnego miejsca mam zamiar przeprowadzić z nim bardzo poważną rozmowę.

Wystraszył się? To znaczy, że coś jest na rzeczy! Ugh!

*3 godziny później*

Siedzę w kawiarni, w której umówiłam się z moim przyjacielem. Zawsze był spoźnialski i tym razem także trzyma się tradycji, co sprawia, że czekam już 10 minut dłużej niż powinnam.
Po chwili dało się słyszeć otwieranie drzwi, nie odwrociłam się, tylko  patrzyłam na spacerujacych ludzi,       za oknem.

- Cześć, przepraszam za spóźnienie.

- Oo, hej.. Spoko, przyzwyczaiłam się.

Po moich słowach zaśmialiśmy się oboje, po chwili do stolika podeszła młoda kobieta średniego wzrostu, miała krótko ścięte blond włosy i brązowe oczy, jej nos przyzdabiały bordowe oprawki okularów, w jednej ręce trzymała kartę, a w drugiej notes i długopis. Wokół bioder miała zawiązany bordowy -  pasujący do jej okularów - fartuszek, co oznaczało, że jest kelnerką.

- Dzień dobry, oto menu proszę nacisnąć ten guziczek jeśli będą państwo chcieli złożyć zamówienie - powiedziała po czym położyła kartę na stolik i odeszła z uśmiechem na ustach.

- Okay, to co bierzemy? - zapytał mój towarzysz
- Ja chcę tylko gorącą czekoladę, jadłam niedawno.
- Okay - uśmiechnął się po czym wcisnął zielony guzik umieszczony na stoliku. Już po chwili zjawiła się ta sama kobieta.

- Rozumiem, że mogę już przyjąć zamówienie

- Tak, poprosimy dwa razy gorącą czekoladę

- Dobrze, zaraz przyniosę

Po 15 minutach otrzymaliśmy kubki z gorącym, ogrzewającym napojem. Długo rozmawiałam z Louisem, już wiem co Go gnębiło.. Ale ja nie umiem z nim być.. Kocham Go, ale jak brata - tylko jak brata. Powiedział też, że Jasmine nie przychodziła do szpitala, ponieważ pokłócili się o jakąś drobnostke, a następnego dnia wyjechała ze swoimi przyjaciółmi na drugi koniec świata, na 'wakacje' i nie odbiera od niego telefonów, ani nie odpisuje na jego wiadomości. Jest mi Go szkoda i mam ochotę porządnie wyzwać tą całą Jasmine. Wydawała się na prawdę miłą dziewczyną, ale właśnie - wydawała się. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że teraz nie powiem Lou żeby poszedł do Jasmine, bo jej już nie ma.. Ja.. Chyba za bardzo przywiązałam się do Chrisa.. I mam nadzieję, że on odwzajemnia moje uczucia, jeśli nie, to razem z Louisem tkwimy w Friendzonie tylko kochamy inne osoby.

Louis jest świetnym chłopakiem i zasługuje na porządną dziewczynę. Jest bardzo dobrze wychowany -  co jest według mnie ogromnym plusem.

Siedzimy w kawiarni już ponad dwie godziny i zdążyliśmy zgłodnieć więc zamówiliśmy pizze. Oboje mamy cichą nadzieję, że to poprawi nam humory. Gdy tylko pizza pojawiła się na stole zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie wesołej Camili.
Ta to ma wyczucie.

- Halo? - powiedziałam przystawiając telefon do ucha.

- Co robisz? Bo głodna jestem i może wyskoczymy na jakąś pizzunie?

- Wiesz co.. Propozycja nie do odrzucenia, ale właśnie jem cieplutką pizzunie - zaśmiałam się wyobrażając sobie jej mine.

- Osz Ty! Nie wybacze Ci tego! Ale.. Jesteś sama czy na randce z jakimś przystojniakiem?

- Eh.. Zaczekaj chwilę!

Wpadłam na genialny pomysł! Mila i Lou od dawna mieli się ku sobie! Byliby idealną parą!

- Em.. Lou czy Mila mogłaby się do nas dołączyć?

- Jasne! Nie ma problemu!
Chłopak od razu stał się weselszy.. Uff

- Siedzimy w kawiarni 'U Olka'.. Zawsze przychodzimy tu na pizze! Jestem z Louisem, nie będzie przeszkadzać.
Zaśmiałam się

- Aa no już wiem! Jasne, że nie.. Im więcej tym lepiej! Zamówcie jeszcze jedną! Zaraz będę!

- Okay! Czekamy niecierpliwie! - powiedziałam i kliknełam czerwoną słuchawkę na ekranie.

Jest godzina 20, a ja wraz z Lou dopiero wracam ze spotkania z Milą. Bardzo dobrze się dogadują co bardzo mnie cieszy. Oboje zasługują na kogoś wyjątkowego i oboje są wyjątkowi. Tak bardzo lubię patrzeć na ich uśmiechnięte twarze.
Po odprowadzeniu Camili pod same drzwi wracamy do domu, zdążyło się już ściemnić, a przydrożne lampy zaczęły się zapalać. Louis objął mnie ramieniem, pocałował w czoło i powiedział słowa, których nigdy nie zapomnę:
- Będzie dobrze, nie martw się księżniczko.. Chris jest Twój, a Camile zdobędę sam..
Poczułam ogromną ulgę i ciepło na sercu.
Ah.. To był ciężki dzień..

❄❄❄❄❄❄
Witajcie misiaczki! Wyrobiłam się z rozdziałem, ale następny pojawi się dopiero w środę, mam nadzieję, że zrozumiecie, chcę spędzić ten czas z rodziną i odłożyć smartfon na bok, co Wy również powinniście zrobić! A jak już o świętach to życzę Wam wesołych i pogodnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych! Dziękuję, że jesteście!

Do następnego!

💎Wiktoria💎

Twoja śmierć zniszczy naszą miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz