Kasia
Kiedy tylko, razem z Zuzią wylądowałyśmy w Krakowie, od razu rzuciły się na nas nasze rodziny. Kiedy tylko udało mi się uniknąć uduszenia, mama zaciągnęła mnie do samochodu i zaczęła o wszystko wypytywać. Dopiero teraz zrozumiałam,jak bardzo za nią tęskniła i jak bardzo zmieniło się moje życie przez ostatni tydzień. Pół nocy opowiadałam o przeżyciach w Obersdorfie omijając to,co było dla mnie najważniejsze,czyli wszystkie spotkania z Domenem.
Następnego dnia,od razu po przebudzeniu sprawdziłam Facebooka.
Uśmiechnęłam się,gdy ujrzałam zdjęcie dodane przez najmłodszego Prevca. Fotografia przedstawiała naszą dwójkę w parku. Podpis pod postem brzmiał: Wracaj wariatko. Nie obchodziły go media,które mogły to wykorzystać. To było wspaniałe. Po południu zdecydowałam się pojechać do stajni. Dawno już widziałam swojego wierzchowca. Założyłam bryczesy i skórzaną kurtkę,a na nogi włożyłam sztyblety. Na zewnątrz panował chłód i wiał przyjemny, orzeźwiający wiatr. Kiedy doszłam do celu,usłyszałam wesołe rżenie. Podeszłam do boksu Arystokraty. Kary wałach spojrzał na mnie i oparł pysk na moim ramieniu. Wspaniałe uczucie. Najlepsze na świecie. Podczas czyszczenia i siodłania konia,opowiedziałam mu wszystko,co wydarzyło się w Norwegii i Niemczech. Wydawało się mi,że słuchał,ponieważ był głęboko zamyślony. Pomimo tego,że w stajni było pusto,co chwilę sprawdzałam,czy nikt się nie zbliża,by nie wyjść na idiotkę gadającą z koniem. Postanowiłam pojechać w długi teren. Byłam szczęśliwa i niezależna galopując po polach na karym. Ciągle jednak myślałam o chłopaku,który porządnie zamącił mi w głowie. Chciałam do niego napisać,ale wiedziałam,że teraz jest zajęty i pomyślałam,że zrobię to wieczorem. Po godzinie jazdy zatrzymałam się przy rzeczce i odblokowałam telefon,którym chciała zrobić zdjęcie z grzbietu. Ku mojemu zdziwieniu,miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość. To Domen.
Skoczny businessman:Co porabiasz?
Niezdecydowana wysłał/a zdjęcie
Skoczny businessman wysłał/a zdjęcie
Mym oczom ukazała się jego roześmiana twarz. Prawie spadłam z siodła widząc niemądrą minę chłopaka,który widocznie biegał teraz po szwajcarskich uliczkach.
Niezdecydowana: Przystojniak
Skoczny buisnessman: Na twoim zdjęciu też dostrzegam przystojniaka,czuję zazdrość :-(
No ale cóż,wrócimy do tej rozmowy,idę na skocznię
Niezdecydowana: Ok,tylko się nie zabij ;-)
Skoczny buisnessman: Też cię kocham <3
Pojeździłam jeszcze przez jakiś czas i wróciłam. W domu czekała moja młodsza siostra-Ania. Miała dziwny wyraz twarzy.
-Czemu mi nie powiedziałaś?!
-Ale o co chodzi?
Ania wyjęła komórkę i zaczęła wymachiwać nią przed moją twarzą. Super,wydało się. Zobaczyła tego pięknego posta.
-Poznałaś Domena?!
-No tak,ale...
-Ale co? Czemu nic nie mówiłaś?
Teraz trzeba było powiedzieć prawdę. Lepsze to niż brnięcie w kolejnym kłamstwie. Wyznałam wszystko siostrze. No,może prawie wszystko. Zszokowana nie mogła uwierzyć w to,co usłyszała.
-Kurde,dziewczyno,zakochał się w tobie tak znany gość!
-Oj przestań,od razu zakochał,po prostu jesteśmy kolegami i tyle.
-A spotkacie się jeszcze?
-Nie wiem,może ...
-Jak to może?! Musicie!
-Weź Anka,niczego nie rozumiesz-pokręciłam głową
-Jak to?
Nie znosiłam tego,że siostra wtrąca się w moje sprawę. Dlatego właśnie nie chciałam jej tego powiedzieć. Przecież nie patrzyłam na to,że Domen jest sławny. Ja naprawdę coś do niego czuję,ale oczywiście Ania inaczej na to patrzyła. Udało mi się jakoś zakończyć tą rozmowę. Na szczęście rodzice się o tym nie dowiedzą. A teraz....no tak-już pojutrze do szkoły. Niechętnie pakowałam plecak myśląc o tym,że teraz będę w 100% skupiona na nauce i nie znajdę czasu na kontakt z Domenem. Nagle przypomniałam sobie o prezencie,który wręczył mi na lotnisku przy pożegnaniu. Szybko go odnalazłam w torebce i rozpakowałam. W środku znajdowała się bladoróżowa ramka (która swoją drogą idealnie pasowała do mojego pokoju). Zdjęcie,które znajdowało się w niej doprowadziło mnie do łez. Trzeba przyznać,że ujęcie było doskonałe, przedstawiało mnie,siedzącą na barkach Domisia. W tle widać było oświetloną skocznię. Pamiętam,jak Markus zrobił nam to zdjęcie. Stwierdził wtedy,że wyglądamy,jak dwójka zakochanych w sobie przedszkolaków. To prawda,nasze miny były tak głupie,iż można było powiedzieć,że Lanisek nas poczęstował swoim ziołem. Gapiłam się na podarunek jeszcze przez pół godziny,po czym zasnęłam.
CZYTASZ
Zielona lampka,czyli w drodze do miłości
FanfictionOne- proste nastolatki z Krakowa Oni- najpopularniejsi skoczkowie na świecie Co ich połączy? Szaleństwo,optymizm, dziecinność i coś jeszcze... *napisane 2016 - 2017*