Namiętnie i nie tylko, czyli sezon czs zacząć

377 23 4
                                    

Narrator
Połowa listopada. Magiczny czas, na który wyczekują niecierpliwie wszyscy kibice skoków narciarskich. Ale nie tylko oni. Sami zawodnicy też nie mogą doczekać się pierwszych konkursów, które rozpoczną rywalizację o kryształową kulę-trofeum, o którym marzy każdy skoczek, ale tylko nieliczni mogą się nim pochwalić. Do tego grona nie zaliczali się jednak, a przynajmniej jeszcze, Domen i Andreas, którzy na imprezę rozpoczynającą sezon zaprosili swoje dziewczyny.
Zuzia
Listopad. Miesiąc, w którym rozpoczyna się prawdziwa "faza" na skoki narciarskie. Ja i Kasia też oczywiście bierzemy w niej udział, jednak już trochę mniej niż przed rokiem. Wtedy nie miałyśmy jeszcze chłopaków skoczków, którzy zapoznali nas z prawdziwymi tajnikami tego sportu. Teraz jednak nie w głowie był nam nasz ukochany sport, a przynajmniej nie Kasi, która od trzech dni poszukiwała "tej jedynej" sukienki na imprezę rozpoczynającą sezon, na którą została zaproszona przez Domena. Lekarze już jakiś czas temu zdjęli mi gips, więc ja ze swoją wymarzoną sukienką na tę okazję nie miałam problemu. Znalazłam ją dwa dni temu i powoli traciłam cierpliwość do przyjaciółki, która w każdym ubraniu potrafiła znaleźć jakąś wadę. Postanowiłam sobie w duchu, że jeżeli w tym sklepie Kasia nie kupi tego, co poszukuje, wyjdę z centrum handlowego szybciej niż Domen i Daniel razem wzięci uciekają przed fankami. Miałam właśnie oznajmić jej tego newsa, gdy moją uwagę przykuł pewien materiał znajdujący się na manekinie. Czerwono-czarna sukienka do kolan z odkrytymi ramionami. Wyobraziłam sobie minę Domena kiedy zobaczy ją w niej zobaczy i uśmiechnęła się. Kiedy tylko głową przyjaciółki wychyliła się z za kotary przymierzalni szybko wcisnęłam jej w ręce wieszak i informując ją jednocześnie, że w tym będzie wyglądać zabójczo, wepchnęłam powrotem do środka. Po chwili ponownie opuściła pomieszczenie, lecz tym razem odziana w zjawiskową kreację, która podkreślała jej wszystkie atuty, w tym piękne nogi.

- Co o niej sądzisz?- spytała nieco niepewnie

- Jest bombowa! Bierzesz ją i to bez dyskusji! A potem idziemy do domu!- krzyknęła z ulgą

- Jakiego domu? Jeszcze buty!-moja mina w tamtym momencie musiała wyglądać przekomicznie, bo przyjaciółka wybuchnęła głośnym śmiechem

Wreszcie po kolejnych dwóch godzinach niezbyt przyjemnego spacerku po galerii, mogłam wyruszyć w kierunku domu. Po mimo zmęczeni, droga minęła nam bardzo szybko i już po 10 minutach rzuciłam się na kanapę wycieńczona.

- Co tak leżysz leniu patentowany? Na górę idziemy pakować twoją walizkę!- zakomenderowała

Po godzinie byłam spakowana. Problem tkwił już tylko w zapięciu. Na szczęście z pomocą ruszył nam mój tato, dziewicą się, że spakowałam tyle rzeczy. Wytłumaczyłam mu, że po prostu Kasia wcisnęła do mnie część kosmetyków, które nie zmieściły się u niej. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a później Kasia poszła do domu. Ja tymczasem postanowiłam napisać do mojego misia, z którym już jutro się zobaczę. Szybko odblokowałam telefon i weszłam w Messengera.

Żabcia💕:Jak tam ci mija dzień kochanie?

Aniołek❤:Całkiem nieźle. Chociaż gdybyś tu była byłoby lepiej😘

Aniołek❤: A co u Ciebie?

Żabcia💕:Jestem padnięta. Kaśka od trzech dni ciąga mnie po sklepach w poszukiwaniu sukienki na bal😢

Aniołek❤:Nigdy nie zrozumiem kobiet. Jak można tyle czasu spędzać w sklepie?!

Żabcia💕: Mi to mówisz? Też tego nie znoszę. Swoją wybrałam już na pierwszym wyjściu na sklepy😕

Aniołek❤: Ale jest olśniewająca, prawda?

Żabcia💕: Olśniewający to możesz być ty. Ona co najwyżej może być ładna😙

Zielona lampka,czyli w drodze do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz