Zabójcze buty

370 24 8
                                    

Kasia
Nim się obejrzałam,mój pobyt u Prevców dobiegł końca. Szkoda,bo było mi tu naprawdę dobrze. A przede wszystkim mogłam spędzić ten czas moim chłopakiem. Dziś rano zbiegłam na dół i ubrałam kurtkę i buty. Jako pierwszy podszedł do mnie Pero.
-Trzymaj się- rzucił i stuknął mnie gipsem w ramię. Potem przyszedł czas na pożegnanie reszty rodziny i za jakąś godzinę jechaliśmy z Domenem autobusem na lotnisko. Oczywiście, jak na mężczyznę przystało, złapał moją walizkę i pilnował przez całą drogę. Prawie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Oboje wiedzieliśmy,że zaraz nastanie ta chwila,kiedy będziemy musieli się rozstać,a spotkamy się dopiero na wakacjach,czyli za cztery miesiące. Odłożyłam walizkę na taśmę i spojrzałam w oczy mojego ukochanego. Smutek, z którym patrzył na mnie był wręcz namacalny. Zaraz wpadłam w jego ramiona.
-Nie chcę jechać-jęknęłam z niechęcią, a swoimi łzami moczyłam trochę jego koszulę
- Nim się obejrzysz,znów będę przy tobie-wiedziałam, że ciężko było mu powiedzieć coś takiego
Zdawałam sobie sprawę, że to nie prawda, a on tylko próbuje podtrzymać mnie na duchu.
-Dobrze wiesz, że to nie prawda. Będę za tobą tak okropnie tęsknić.
-Ja za tobą też, ale przestań już płakać, bo całe lotnisko będzie pływać-próbował poprawić mi humor
-Wcale nie płaczę!-przetarłam rękawem zaszklone oczy-po prostu będzie mi brakować naszych przekomarzanek i spacerów...  Ale chyba najmocniej będę tęsknić za tym-złapałam go za przód koszulki, zniżyłam jego twarz do mojego poziomu i wpiłam się z całej siły w jego usta
Zanurzyłam palce w jego miękkich włosach, i stanęłam na palcach, ponieważ jestem zdecydowanie zbyt niska, by pocałować go bez tego. Nie musiałam długo męczyć moich stóp, gdyż już po chwili podniósł mnie za biodra, a ja owinęłam nogi w okół jego pasa. Skończyło nam się powietrze, więc zakończyliśmy nasz ostatni pocałunek.
-Zaraz mam samolot-wyszeptałam opierając swoje czoło o jego
- W takim razie, leć już-odstawił mnie na ziemię i cmoknął w policzek-Napisz, albo lepiej zadzwoń jak dolecisz. Kocham cię
-Ja ciebie też. Obiecuję, że zadzwonie. Papa-odbiegłam w kierunku terminalu
Wsiadłam do maszyny. Kiedy tylko włożyłam torbę na półkę, zabrzęczał mój telefon. Sprawdziłam szybko co mi przyszło:
Skoczny Businessman: Już za tobą tęsknię❤
Niezdecydowana: 😔 zadzwonię jak będę w domu
Skoczny Businessman: Czekam...
Podróż strasznie mi się dłużyła. Gdybym chociaż miała zasięg to zadzwoniłabym do mamy.  Patrzyłam przez małe okienko. Niezbyt mogłam nacieszyć się widokami,gdyż całe zaparowało. Westchnęłam tylko i sięgnęłam do kieszeni po błyszczyk. Wylosował mi się melonowy. Mm....
Nałożyłam go sobie na usta i rozkoszowałam słodkim smakiem kosmetyku. Podróż minęła bez żadnych przygód,więc za jakiś czas stałam na krakowskim lotnisku,wypatrując mojego taty. Gdy go odnalazłam,wyściskałam go i oboje wsiedliśmy do auta.
-I jak było-spytał-dobrze się bawiłaś?
-Tak,było bardzo miło-odparłam-ale jestem okropnie zmęczona
W domu przywitałam mamę i siostrę,zjadłam obiad i wyczerpana padłam na łóżko. Planowałam,że po powrocie pojadę do stajni,ale chyba nie dam rady. Leniwie zaczęłam odrabiać lekcje i tak minęły mi kolejne dwie godziny. Nagle, gdy skończyłam robić biologię, przypomniałam sobie coś. Zapomniałam o najważniejszej rzeczy, którą miałam zrobić dzisiaj- nie zadzwoniłam do Domena. Momentalnie zerwałam się z krzesła. Podbiegłam do szafki, na której leżała ładująca się komórka. 12 nieodebranych połączeń od Domiś💖💓💞 i 7 nieprzeczytanych wiadomości również od Domiś💖💓💞. Szybko przejrzałam treść wiadomości.
Domiś💖💓💞: Jak podróż skarbie?
Domiś💖💓💞: Nieodpisałaś, bo może jeszcze leciałaś, ale teraz na pewno jesteś na ziemi
Domiś💖💓💞: Martwię się
Domiś💖💓💞: Dlaczego nie odbierasz?
Domiś💖💓💞: Coś się stało?
Domiś💖💓💞: Cholera Kaśka!
Domiś💖💓💞: Jeśli w ciągu pół godziny od tej wiadomości nie doczekam się telefonu albo sms'a dzwonie do twoich rodziców.
Postawił kropkę. To znaczy, że jest źle. Zerknęłam na godzię wysłania. 23 minuty temu. Zdążę. Szybko kliknęłam numer ze zdjęciem mojego Domisia. Po dosłownie sekundzie odezwał się głos:
-Kasia, nic ci nie jest? Powiedz, że wszystko dobrze.
-Wszystko jest ok. Przepraszam że nie zadzwoniłam i nie odpisywałam. Miałam wyciszony telefon. Przepraszam-starałam się, aby wyczuł skruchę w moim głosie i chyba mi się udało, bo w następnej wypowiedzi był już spokojny.
-Dobrze, że to tylko dla tego. Już się bałem, że ktoś cię porwał.
-Tak,porwał mnie zboczeniec leśny,a teraz żąda okupu
Zaśmiał się jak nienormalny.
-Zboczeniec leśny?! Kurde,ale ty masz wyobraźnię.
Rozmawialiśmy jeszcze prawie godzinę, ale w końcu rodzice kazali mi iść spać.
-Branoc Domen. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham Kasia. Miłych snów.
Zuzia
Ale ten czas pędzi. Już jutro Andi wraca do Niemiec. Postanowiłam wykorzystać ten czas najlepiej jak się da. Stwierdziłam, że nie mogę spędzać całego czasu w książkach, mimo że nie nadrobiłam jeszcze wszystkich zaległości i postanowiłam wyciągnąć mojego chłopaka na łyżwy. On, rzecz jasna, nie miał pojęcia o moich planach. Myślał, że tak jak zawsze idziemy do kawiarni, więc bardzo się zdziwił, gdy minęliśmy drzwi prowadzące do "Słodkiego kącika".
-Kotku, nasza kawiarnia jest tam-pokazał palcem miejsce za nami
-Ale kto powiedział, że idziemy do kawiarni? Zabieram cię dzisiaj na lodowisko.
-Nie ma takiej opcji. Obiecałem sobie po ostatnim wypadzie z Markusem, że nigdy więcej nie nałożę tego cholerstwa-skrzyżował ręce na piersi
-Będzie fajnie. Prosze-zrobiłam proszące oczka
-Ale robię to tylko dla ciebie-powiedział zrezygnowany
-Dziękuję-pisnęłam i rzuciłam się mu na szyję
-No chodź już po te "buty śmierci".
Wypożyczyliśmy łyżwy i weszliśmy na lodową taflę. Andi trzymał się bandy, a ja zrobiłam szybko jedno kółko po czym podjechałam do Niemca złapałam za rękę i powoli zaczęłam ciągnąć w prawo. Po dwudziestu minutach stwierdziłam, że chyba pora, aby spróbował własnych sił. Puściłam jego dłoń, ale trzymałam się w bezpiecznej odległości, aby w razie czego uratować go przed wywrotką.
- Dorwę cię za to-rzucił mi wściekłe spojrzenie
Ostrożnie, krok po kroku, poruszał się w stronę barierki. Nie mogłam patrzeć, jak kaleczy mój ulubiony sport (do trenowania), więc nabrałam prędkości i łapiąc za koniec jego kończyny górnej, pociagnęłam za sobą. Piszczał niczym mała dziewczynka, ale mnie to nie obchodziło. W tej chwili liczyły się tylko łyżwy. Zwolniłam i podjechałam pod bandę. Po chwili poczułam, jak coś we mnie uderza. Siła z jaką oberwałam była tak duża, że lód osulął mi się spod łyżew, a ja leciałam w dół, ciągnąć za sobą mojego chłopaka, który był autorem tego wypadku. Wylądowałam plecami na lodzie przygnieciona przez Andi'ego, ale to się nie liczyło. Teraz ważne były jedynie te oczy i usta, których od jutra nie będę mogła zbyt często oglądać. Bez namysłu uniosłam głowę i złączyłam nasze usta. Będzie mi tego brakować. Wplotłam palce w jego włosy. Nie zwracałam uwagi na ludzi bijących brawo. Mnie interesował tylko on i nasz pocałunek. Musieliśmy go jednak zakończyć i cali czerwoni podnieśliśmy się z lodowiska. Niemiec pociągnął mnie w kierunku wyjścia, a ja, zbyt otumaniona po pocałunku, biernie podążałam za nim. Oddaliśmy sprzęt, a po chwili byliśmy już u mnie w pokoju.
- Będzie mi ciebie brakować Aniele.
-Mi ciebie też skarbie-pocałował mnie w czoło-A teraz, chodź spać, bo nie wiem jak ty, ale ja padam z nóg.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~następnego dnia~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Na pewno wszystko spakowałeś?- pytałam po raz setny dzisiejszego dnia
- Zostawiłem ci tylko pare koszulek, żebyś nie czuła się samotna. Pamiętaj, że cię kocham.
- Ja ciebie bardziej-podeszłam do niego
Stanęła na palcach, tak aby wyglądało to na chęć wyszeptania mu tajemnicy do ucha, po czym w ostatnim momencie przekręciłam jego głowę tak, aby nasze usta się zetknęły. Z każdą chwilą w pocałunek przelewałam coraz więcej tęsknoty, więc był chyba najnamiętniejszy z naszych wszystkich całusów.
- Muszę już iść-wydyszał-Zadzwonię jak dolecę-i w ten sposób zostałam sama
Usłyszałam dźwięk powiadomienia z Facebooka. To co zobaczyłam sprawiło, że mimowolnie się uśmiechnęłam. Post, a właściwie zdjęcie, pokazywała mnie i Andi'ego w trakcie pocałunku na lodowisku, a podpis głosił: Czyżby nasz Romeo znalazł nową Julię?
____________________________________________________________________________________________________________________________

Jak wam się podoba? Mamy nadzieję, że jest znośny. Jedna z nas (czyt. Zuzia) była bardzo podekscytowana, zwłaszcza po sobotnim konkursie (No i wrócił Grzesiu dop. Zuzi) A jak tam wasze wrażenia?

Zielona lampka,czyli w drodze do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz