Wakacje

432 19 7
                                    

Dominikana-Puetro Plata 09.07.2017-15.07.2017
Kasia
Nim się spostrzegłam,połowa wakacji była już za mną,ale najlepsze dopiero przede mną.
Najlepsze,czyli wyjazd na Dominikanę do miasta Puetro Plata razem z Zuzią, Andim, Domenem, Markusem oraz Anzem.
Ten ostatni wprosił się i błagał mojego chłopaka o pozwolenie.
Prevc się zgodził.
Loty mieliśmy osobno,ale gdy zobaczyliśmy się na miejscu, bardzo się cieszyliśmy.
Dominikana jest pięknym miejscem, gdzie można na prawdę porządnie odpocząć.

Po zakwaterowaniu wyszliśmy na obeznanie miasta.

(zdjęcie naszego mieszkania)***Po spacerku wszyscy stwierdziliśmy,że jesteśmy głodni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(zdjęcie naszego mieszkania)
***
Po spacerku wszyscy stwierdziliśmy,że jesteśmy głodni.
Tak więc razem z Markusem i Laniskiem zostałam wysłana na zakupy, gdyż Niemiec chciał wybrać sobie chipsy twierdząc,że ja się nie znam (za co dostał ode mnie pstryczka w nos) a Słoweniec pragnął zajrzeć na ryneczek (wiadomo po co).

Z Eisenbichlerem weszliśmy do odpowiednika polskiego "grosika",tyle że tutaj ceny były okropnie zawyżone. W okolicy znajdował się jeszcze tylko wielki supermarket,także byliśmy skazani na zapłacenie ok.35 zł.(w przeliczeniu na nasze) za dużą paczkę Lays'ów, jakieś parówki, cztery bułki i dwie półtoralitrowe butelki wody mineralnej.

Wychodząc z budynku,ujrzeliśmy naszego kolegę chwytanego przez ochronę. Od razu pobiegliśmy na miejsce. Okazało się,że skoczek podobno próbował ukraść trochę najdroższej odmiany jakiegoś zielska,za co teraz musiał ponieść karę.
Miał wyczyścić cały sklep.
Z błagalnym wzrokiem zwrócił się do nas:
-Pomóżcie mi przyjaciele najdrożsi

-Spadaj,cholera jasna!-nie wytrzymałam- sam się w to wpakowałeś

Markus spojrzał na niego,szepcząc tylko "sorry".
Niestety,ci głupi ochroniarze nam TEŻ kazali to robić i oznajmili,iż nie wypuszczą nas,aż uwiniemy się z robotą.
Opanowała mnie taka złość,że zaczęłam kląć w ojczystym języku,nie zwracając uwagi na pozostałych,dziwnie się na mnie gapiących.
Układałam żywność na sklepowych półkach może ze trzy godziny,ciągle mrucząc pod nosem po polsku.
Byłam tak wykończona,że po chwili padłam jak zabita na brudnych płytkach.

Obudziłam się na rękach Markusa. Niósł mnie do hotelu,sam wykończony pracą.

-Jezu,jak mogłam zasnąć-zaczęłam i chciałam wyskoczyć z jego ramion

-Doniosę cię,śpij- zapewnił mnie,a ja pomyślałam,że jutro (a raczej dzisiaj) mu się odwdzięczę

W apartamencie czekali na nas zniecierpliwieni współlokatorzy.

-Gdzie wy byliście?!-krzyknął Domen- Kasia,co ci jest?

-Nic jej nie jest- zapewnił go przyjaciel- zasnęła,my też już lepiej idźmy do łóżek,a całą historię może opowiedzieć ci twój kolega z kadry.
***
Otworzyłam oczy. Sądząc po tym,że mój chłopak jeszcze spał,było wcześnie.
Nie wiedziałam gdzie mam telefon,więc sięgnęłam po I phone'a Prevca. 7:23.
Nie opłaca mi się zasypiać. Poczułam,że skoczek dotyka mojej szyi i szybko się odwróciłam.

Zielona lampka,czyli w drodze do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz