Niezaplanowana przyszłość

454 23 4
                                    

Jak się okazało rano, nie wytrzymał,ponieważ obudziłam się wtulona w jego klatę. Zaśmiałam się w duchu. To było do przewidzenia, jednak było mi tak przyjemnie, że postanowiłam go nie budzić i zostać na miejscu. Pomyślałam,że spróbuję jeszcze na chwilę zasnąć,widząc na zegarze wiszącym na ścianie godzinę 6:07. Dziwne,bo gdybym szła dzisiaj do szkoły (a powinnam) to na pewno nie wstałabym o tej porze. Pisałam trochę z Zuzią i myślałam o tym,jak będzie teraz wyglądać moje życie. Pewnie po lekcjach będę chodziła do stajni,więc czas na naukę mi się zmniejszy. Nie zbyt dobrze,bo obiecałam rodzicom,że poprawię oceny. Ech.... Dobra,przestań się zamartwiać. Poczułam,że Domen chwycił mnie delikatnie za rękę. Otworzyłam jedno oko,potem drugie. Wpatrywał się we mnie,a kąciki jego ust wzniesione były ku górze.
-Pięknie wyglądasz-szepnął mi do ucha
Kurde,co mu odbiło.
-Zrobię śniadanie-chciałam się podnieść,ale on mi na to nie pozwolił
-Zostań.
Niech mu będzie, za ten piękny uśmiech.
-Masz na dzisiaj jakieś plany, moja pani?- spytał udając brytyjski akcent i zaczął kreślić na mnie rożne dziwne wzorki.
-Nie szczególnie-udałam zamyśloną minę-Chociaż, nie. Jednak mam. Zamierzam spędzić go z tobą, lotniku-cmoknęłam go szybko i pobiegłam prędko do łazienki
Nie zdążyłam przekręcić klucza, a że Domen jest silniejszy, bez trudu otworzył drzwi. Wpadł do łazienki niczym burza i porwał mnie na ręce. Zaniósł na łóżko i zaczął łaskotać mnie po brzuchu. Moja reakcja była natychmiastowa i bardzo nieprzemyślana. Jak zawsze włączył mi się tryb samoobrony, więc nie patrzyłam gdzie kopię. Rekreacyjnie ćwiczę rozciąganie, więc trochę siły w nogach mam. Na moje nieszczęście jak się okazało. Kopnęłam mojego lubego w miejsce, gdzie żaden mężczyzna nie chciałby dostać. Uświadomiłam sobie, co się stało, dopiero kiedy upadł obok mnie na posłanie jęcząc z bólu.
-O mój Boże! Domen, nic ci się nie stało?
Milczał. No tak. Też bym miała focha.
-Powiedz tylko, że żyjesz-poprosiłam
-Żyję-jęknął z trudem-Ale chyba będziesz musiała mnie tam pocałować żeby przestało boleć-ufff. Czyli nic poważnego się nie stało
-Pocałuję w nosek-odparłam udając troskę i tak też zrobiłam.
Zeszliśmy do kuchni. Zaraz przybiegł Cene.
-Co na śniadanie?-spytał skacząc z czterech ostatnich schodków.
-Aktualnie to nic-podrapałam się po głowie-została pizza z wczoraj
Chłopak westchnął i zajrzał do lodówki.
-A ty co zamierzasz zjeść?
-Mi wystarczy jogurt-uśmiechnęłam się zabójczo
-Bida w kraju-odezwał się Domen-zrobię tosty,zadowoleni?
-Pomogę ci-stwierdziłam
Średni Prevc także dołączył się do przygotowania posiłku. Nie zdziwi mnie,gdy w swoim toście znajdę dziwny produkt. Na szczęście na nic złego nie trafiłam. Po śniadaniu Cene wrócił do siebie. Miał zamiar cały dzień spędzić przed komputerem. Kiedy grzebałam w swojej torbie w poszukiwaniu jeansów,natknęłam się na bryczesy (spodnie do jazdy konnej). No tak,zawsze mam przy sobie sprzęt jeździecki,a od razu z Kranja jadę do Zakopanego na obóz reprezentacji. Pomyślałam,że przydałoby się trochę przed nim poćwiczyć,więc zwróciłam się do chłopaka:
-Jest w pobliżu jakaś stajnia?
-Oczywiście,i to nie "jakaś"-rzekł
-Hm..w takim razie tam pojadę-stwierdziłam
-Mogę z tobą?-błagał
-Okey,jak chcesz-zgodziłam się
Za godzinę byliśmy już na miejscu. Na szczęście nie było prawie nikogo (pewnie dlatego,że większość ludzi była w szkole/pracy). Muszę przyznać,że to miejsce wyglądało cudnie,koni naliczyłam ze 30,w siodlarni panował porządek,a z tyłu znajdowało się rozległe pastwisko. Temperatura wynosiła około -10°C,więc zdecydowałam się na krytą ujeżdżalnię. Jedna z instruktorek przydzieliła mi konia- gniadą klacz Nirwanę (akurat była już osiodłana). Wsiadłam na nią i zaczęłam się rozgrzewać,starając się skupić na treningu,a nie na Domenie,który siedział sobie na jednej z ustawionych przeszkód i grzebał w telefonie. Po chwili zorientowałam się,że co jakiś czas robi mi zdjęcie. Ech..... Po piętnastu minutach poprosiłam klacz,by ruszyła galopem. Na początku trochę brykała,ale udało mi się ją uspokoić. Poskakałyśmy pare kopert i wyższych stacjonat (około metr trzydzieści).
-Ale super to wygląda-stwierdził mój chłopak-mogę wsiąść?
Tak więc kolejne pół godziny spędziłam na uczeniu Prevca podstaw jazdy konnej.
-Ale jak to? Mam jednocześnie przykładać łydkę,kontrolować wodze,pracować dosiadem i ciągle patrzeć przed siebie!?
-Lata praktyki-wytłumaczyłam
Po jeździe wróciliśmy do domu,a Domen ciągle narzekał na ból nóg.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie,a ja przeglądałam Facebooka. Ujrzałam tam posta: Czyżby Domen Prevc miał dziewczynę,Polkę? Z ciekawości kliknęłam nagłówek i uśmiechnęłam się lekko,widząc nasze zdjęcie po jednym z konkursów w Zakopanem. Komentarze były różne,jedni składali gratulacje,inni pisali,że dziewczyna z fotografii to zwykła fanka,a jeszcze inni spamowali emotikonami płaczącymi ze śmiechu. Dziwne,ale raczej wolałam,żeby o naszym związku nie było tak głośno. Co będzie,kiedy znajomi rozpoznają mnie na zdjęciu? Ech...Domiś,nie czas na pieszczoty. Chłopak zbliżył się do mnie i zaczął bawić moimi włosami.
-Zapleciemy warkoczyka-oznajmił głosem małej dziewczynki
Zaśmiałam się.
-Co będzie,jak wyjadę?-spytałam ni z tąd ni z owąd
-Weźmie mnie tęsknota-odparł-codziennie będziesz w mojej głowie
-Ale spotkamy się niedługo,prawda?-spojrzałam na niego
-No przecież nie poznaliśmy się po to,żeby o sobie zapomnieć-związał warkocza i przełożył go do przodu tak,abym mogła zobaczyć.
-Jestem pod wrażeniem-stwierdziłam,gdyż fryzura faktycznie wyglądała nieźle(jak na faceta).
Chłopak wpatrywał się we mnie zamyślony.
-Jak ja kocham ten piękny uśmiech na twojej mordce-zaczął-każdy jeden sprawia,że cieszę się jak małe dziecko rozpakowujące lizaka
Po chwili moja łapka znalazła się w jego dużej dłoni. Ten wariat wlazł do mojego serca i chyba długo w nim pobędzie.

Zielona lampka,czyli w drodze do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz