Dwie różne pary,a jednak...

571 30 3
                                    

Zuzia
Nie wiem,jak to się stało,ale po przebudzeniu leżałam na moim chłopaku. Z tego co pamiętam,to wczoraj położyłam się na drugim końcu łóżka,no ale cóż. Przeuroczo wyglądał podczas snu,był taki bezbronny i niewinny, niczym żywcem wyciągnięty z raju. Mój Anioł. Gdy tak się na niego gapiłam,usłyszałam,że ktoś szarpie za klamkę. W ostatniej chwili udało mi się spaść na podłogę, aby  moja pozycja nie wyglądała dwuznacznie, bo nie wiadomo kto ma zamiar do mnie wejść. Do pomieszczenia weszła moja MAMA. Super,po prostu super. Całe szczęście, że nie leżałam już na moim misiu, bo byłby niezły ochrzan.  Kiedy zobaczyła blondyna znajdującego się na łóżku, a mnie na podłodze, chrząknęła tylko i wyszła. Okeyy..to było dziwne. Pewnie pomyślała jakieś niestworzone rzeczy, ale i tak na pewno lepsze, niż gdyby zastała mnie na nim. Oczywiście, mama jak to mama, wychodząc z pokoju trzasnęła drzwiami. Bo nie mogła  wyjść normalnie. Zaraz też  od tego trzasku obudził się mój misio i rozejrzał-pewnie za mną.
-Zuza?-rzekł zachrypniętym jeszcze lekko głosem
-Tu jestem!-podniosłam rękę i znalazłam się z powrotem obok niego
-Co robiłaś na ziemi?-spytał ze śmiechem
-Nieważne-zarumieniłam się- Wyspałeś się chociaż?
-Jak nigdy, a wiesz dlaczego?-spytał
-Nie wiem. Dlaczego?

Pociągnął mnie tak, że znów znalazłam się na nim. Teraz to już na pewno byłam burakiem.

~Cholera, dlaczego on tak na mnie działa?-spytałam sama siebie

On jednak objął mnie mocno w talii i do siebie zbliżył. Poczułam jego oddech i zamknęłam oczy,a on pocałował mnie w czoło.

-Dlatego, że spałaś ze mną i co chwilę mnie przytulałaś. Kocham cię Żabciu. Nie oddam cię nikomu.

Nie miałam pojęcia, że można być tak czerwonym, jak ja byłam w tej chwili.

-Ja też cię kocham-szepnęłam-I nie martw się, jestem zbyt brzydka, żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę. Naprawdę nie wiem jak to możliwe, że taki piękny i mądry mężczyzna, jak ty, chciał ze mną być. Zwłaszcza, że jestem od ciebie młodsza o jakieś trzy lata. Prędzej to ciebie odbije mi jakaś piękniejsza fanka-pod koniec wypowiedzi mój głos zaczynał się łamać

-Nawet tak nie myśl- przerwał mi Niemiec- Jesteś najpiękniejszą istotą na ziemi i nigdy masz w to nie wątpić. Jestem tylko twój. Na zawsze.- I pocałował mnie. Tak jak nigdy. Z delikatnego całusa, pocałunek przerodził się w walkę naszych języków. Ta miłość Andreasa do mnie była wręcz namacalna. Żadne z nas nie chciało przestać, ale powietrze, jak to ono miało inne plany. W najmniej odpowiednim momencie, jak zawsze musiało się skończyć. Andi oparł swoje czoło o moje.

-Jestem twoja, na zawsze. Pamiętaj o tym Aniele-wydyszałam

-Ty też moja luba

Podczas śniadania, moi rodzice wypytywali Andreasa o różne rzeczy. Mama zapytała go najpierw jak się poznaliśmy. Oczywiście powiedział, że w Obersdorfie, po konkursie. Zdziwiłam się. Mama zawsze była bezpośrednia a tu takie łagodne pytanie. Nie spodziewałam się tego po niej. Ale jeszcze bardziej nie spodziewałam się po tacie tego pytania:

-Powiedz mi Andreas, za co kochasz moją córeczkę?

Przez chwile panowała cisza, a Andi wglądał na bardzo zamyślonego. Po chwili się odezwał:

-Wie pan, znam pana córkę dopiero trzy tygodnie, ale od pierwszej chwili, gdy ją ujrzałem oczarowała mnie swoimi oczami. Gdy się odezwała, wiedziałem, że wpadłem i nie pozostanie mi obojętna. W chwili, gdy powiedziałaś-zwrócił się do mnie-że na tą imprezą z Domenem i Kasią tylko jako przyjaciele moje serce pękło na miliony kawałeczków, ale wolałem  być z tobą jako przyjaciel, niż stracić z tobą kontakt. Wtedy, na lotnisku, kiedy powiedziałem ci o moich uczuciach, a ty powiedziałaś, że czujesz do mnie to samo tylko bałaś się odrzucenia z mojej strony,dziękowałem niebiosom, że zdecydowałem się ci to powiedzieć. Pamiętam, jak całą drogę do Szwajcarii Markus mnie uspokajał, taki byłem szczęśliwy, że zgodziłaś się zostać moją dziewczyną. Kochanie, co się stało?

Nawet nie zauważyłam, kiedy z tego wzruszenia popłynęły mi łzy. Mój ukochany pewnie źle je odebrał i przytulił mnie(nie żeby mi to przeszkadzało). chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do holu.

-Ubierz się kochanie-powiedziałam- Ja zaraz przyjdę

Szybko chwyciłam koc i zbiegłam na dół. Ubrałam się i dołączyłam do Andi'ego. Oczywiście, jak to facet wyrwał mi koc i sam zaczął go nieść. Doszliśmy do parku i rozłożyliśmy koc. Od razu stwierdziłam, że to był zły pomysł, bo zrobiło mi się zimno. Andreas szybko to zauważył, zdjął kurtkę i narzucił mi ją na ramiona.

-Ale tobie będzie zimno-zaprotestowałam ściągając kurtkę i oddając mu ją

-Kotku, uwierz, jak skacze jest dużo zimniej-mrugnął do mnie i przytulił się do mnie-Poza tym ty mnie rozgrzewasz.

Znowu stałam się burakiem. Jak to możliwe, że jeden chłopak tak bardzo na mnie działa?

Kasia
Po wyjściu Zuzi i Andiego razem z Domenem trochę (czytaj:bardzo) się zabawiliśmy. Tańczyliśmy  do pierwszej nad ranem,czyli prawie do zamknięcia klubu. Byliśmy tak zmęczeni,że przenocowaliśmy pod gołym niebem na ławce. Obudziłam się i poczułam straszny chłód, mimo tego, że Domen mnie przytulał. Zimno było jak cholera,chyba z dziesięć stopni na minusie! Zaraz też poczułam skutki tej nocy. Z nosa mi się lało,a w gardle okropnie mnie kłuło. Spojrzałam za ekran telefonu: 6:07 i oprócz tego kilka nieodebranych połączeń od rodziców. Mam nadzieję,że nikt nas tutaj nie widział... Domen obudził się chwilę po mnie i popatrzył na mnie,jakby chciał spytać: Co ja tu do cholery robię!? ale szybko się opamiętał i tylko ciężko westchnął.
-Dobra,idę-mój głos brzmiał strasznie. Pomyślałam,że gdy mama zobaczy mnie w tym stanie, od razu zawiezie mnie do szpitala.
-Odprowadzę cię-złapał za mój nadgarstek i podniósł się z oblodzonej ławki sam chrypiąc jak stara babcia
Szliśmy w milczeniu przez spustoszałe ulice pokaszlując co jakiś czas. Zatrzymaliśmy się pod moim domem.
-Chodź do mnie-zachęciłam nieśmiało-poznasz moją rodzinę.
Chłopak bez wahania przyjął zaproszenie. Kiedy weszliśmy,wszystkie oczy zwróciły się na nas.
-Wróciłam! I przyprowadziłam gościa-oznajmiłam,starając się jak najmniej chrypieć
Po kilku minutach siedzieliśmy już przy stole,rozmawiając z rodzicami i popijając malinową herbatkę. Oczywiście mama nie była by sobą, gdyby nie zapytała, czy jesteśmy parą. Od razu oblałam się rumieńcem i odpowiedziałam, że nie. Moja siostra na szczęście pojechała do kina-gdyby widziała mnie z Domenem,nie dała by mi żyć. Udało nam się wybłagać mamę i tatę,aby puścili mnie na oba konkursy-do Wisły i Zakopanego-poszło łatwiej niż myślałam.Chyba wyczuli, że zaczynam coś czuć do skoczka. Na szczęście gardło przestało mnie boleć i znów mówiłam normalnym głosem. Za jakiś czas poszliśmy we dwoje na górę,do mojego pokoju. Chłopak z uśmiechem przyglądał się moim zdjęciom,na których byłam ja i Arystokrata.
-Serio kochasz jeździectwo-rzekł po dość długiej ciszy
-To prawda-odparłam
Popatrzyłam na niego,a właśnie wtedy on spojrzał na mnie. Nasze oczy spotkały się na tej samej wysokości,co zmusiło nas oboje do uśmiechu.
-Tęskniłam za tobą-odezwałam się wreszcie
-Ja za tobą bardziej-sprzeczał się że mną
-Założę się,że nie-rzuciłam w niego poduszką,Ups,trafiłam w głowę...
-Osz ty!-krzyknął i do mnie podbiegł
Próbowałam się bronić,ale chłopak poczochrał mi włosy,przez co kompletnie straciłam widoczność. Nagle poczułam ciepło jego ust na swoich. Automatycznie moje wnętrze wypełniło miłe ciepło radości,jaką odczuwałam. Znów przy mnie był. Znów mogłam się nim cieszyć. Mój kochany chłopak. Wplotłam palce w jego włosy, a on oparł swoje ręce na moich biodrach. Nasz jakże namiętny całus przerwał telefon Domena. No,nie,co za debil śmiał zakłócić nasz pierwszy,prawdziwy pocałunek?! Gdy skończył rozmawiać i popatrzył na mnie ze smutkiem,wiedziałam,że musi już iść.
No cóż,nic nie trwa wiecznie... Wiedziałam jednak, o której mają pociąg, więc zamierzałam pojawić się na peronie i go pożegnać. Ruszyłam pędem w stronę domu Zuzi. W końcu, ona też, na pewno będzie chciała pożegnać swojego ukochanego.

Narrator

Kasia  i Zuzia stały na peronie machając odjeżdżającym sportowcom. Co z tego, że zobaczą się już za trzy dni? One już zdążyły się stęsknić i zaczynały planować ich kolejne spotkanie.

Zielona lampka,czyli w drodze do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz