BOWT-Brak Orientacji W Terenie

365 19 11
                                    

Kasia

-Kaśka, skradli wszystkie twoje kosmetyki!!!- usłyszałam krzyk, po czym otworzyłam oczy i podniosłam się natychmiastowo z autokarowego siedzenia

Nade mną stali rozbawieni Słoweńcy, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że robią sobie żarty.

-Idioci - kopnęłam w nogę Jerneja, będącego autorem mojej pobudki

-Inaczej się nie dało- zaprezentował swoje wielkie, idealnie wybielone zęby- ciesz się, że cię w ogóle zbudziliśmy

Warknęłam cicho, lecz kąciki moich ust wzniosły się mimowolnie ku górze. Nie potrafiłam się długo złościć na te dzieci.

Wybiegliśmy z pojazdu i wszyscy rzucili się na swoje bagaże- gentlemeni!

Na szczęście jestem mała i sprytna, więc bezproblemowo wcisnęła się między Cene a Semenica i chwyciłam walizkę należącą do mnie. Po chwili ruszyliśmy w stronę hotelu.

-Komu tak burczy w brzuchu?!- zaśmiał się Pero, kiedy rozbrzmiał przeciąły dźwięk

-Trochę jak odgłos godowy wieloryba...- zamyśliłam się, a skoczkowie dziwnie na mnie popatrzyli

-Przerażasz mnie- stwierdził dotąd milczący Jurij

-A co, jesteś wielorybem??- odgryzł się za mnie Domen, a wszyscy oprócz nieco zmieszanego Tepeša parsknęli śmiechem

Od razu poszliśmy na stołówkę, a ja nałożyłam sobie wielką porcję gofrów z czekoladą i bitą śmietaną. Goran poprosił skoczków o wymianę zdań.
Usiadłam przy stole czekając, aż dokończą rozmowę z trenerem i do mnie dołączą.

-Za godzinę mamy trening-rzucił w moją stronę Domen- chcesz pójść z nami?

-No pewnie!- wbiłam zęby w ciepłego jeszcze gofra, a moje wargi ozdobiła biała śmietana, co spowodowało śmiech moich towarzyszy

-Wytrzyj się dziecko- podał mi chusteczkę najstarszy Prevc, a ja zmierzyłam go ironicznym wzrokiem, jednak czym prędzej pozbyłam się białych wąsów

Za godzinę stałam już przebrana, czekając przed jednym z domków i przyglądając się biegającym skoczkom. W pewnym momencie znudziła mi się ta czynność, więc wyjęłam telefon i przejrzałam Facebooka. Wrzuciłam kilka zdjęć na snapchata, po czym usiadłam na schodku i skupiłam uwagę na chmurach. Nie zauważyłam nawet, że obok mnie pojawił się mój chłopak.

-Zaraz idziemy na skocznię- poinformował mnie lekko zdyszany

-Okey, w takim razie lecę na trybuny- oderwałam się od moich myśli i wstałam

-Ey, a buziak?!- oburzył się i zrobił smutną minkę, niczym małe dziecko

Rozejrzałam się i spostrzegłam Słoweńców wyglądających zza domku. W expresowym tempie zniknęli za budynkiem, ale zaraz znowu się wychylili. Wyjęłam dłonie z kieszeni i zbliżyłam swoją twarz do Domena. Przelotnie cmoknęłam go w policzek, a on najwidoczniej się zdziwił. Ja jednak poczłapałam w stronę widowni.

Chłopcy skakali przyzwoicie, z czego byłam zadowolona. W pewnym momencie zostałam zmuszona do przerwania wlepiania się w latających kolegów, gdyż ktoś zaszedł mnie od tyłu i rzucił się na szyję.
Obejrzałam się.

-Vojtech!!!- wykrzyczałam- jak dobrze cię widzieć!

-Ciebie też młoda- wyszczerzył się- wszystko w porządku??

-Pewnie! A jak poszło, no wiesz...- upewniłam się, czy nikogo nie ma w pobliżu- z Danielem?

-A świetnie! Naprawdę, gdyby nie ty, nie odważyłbym się do niego nawet zagadać, dzięki- zarumienił się lekko

Zielona lampka,czyli w drodze do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz