Fanfiction o chłopaku, który jest typowym bad boyem... Więcej dowiesz się jeżeli przeczytasz :*
Ross Lynch- 20 lat, rodzeństwo: starsze: Riker, Rocky, Rydel; młodsze: Ryland
Riker, Rocky i Ryland to jego bracia, a Rydel siostra.
Lena Roberts- 18 la...
Byliśmy już w naszym apartamencie. Chłopak rzucił moją walizkę w kąt, spojrzał przelotnie na mnie i podszedł do drzwi wejściowych i zamknął je. Po czym zabrał klucz ze sobą do łazienki, było słychać, że chłopak się kąpał. Opadłam bezsilnie na łóżko. Co robić? Po chwili blondyn wyszedł w granatowym garniturze. Zbliżył się do mojej walizki i zaczął wyciągać z niej ubrania układając w szafie. - Mówiłaś, że nie masz żadnej sukienki?! - powiedział pokazując miętowy materiał.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Ubierz to! - rzucił nią we mnie. - Po co?! - oburzyłam się. - Bez pytań! - krzyknął - i jakoś uczesz sobie włosy i umaluj się czy coś - dodał. Widząc jego zły humor przestałam protestować. Ubrałam się w ten zwiewny ciuszek i zaczęłam prostować włosy przed wielkim lusterkiem w przedpokoju. Nagle poczułam dotyk na mojej tali. Ross jedną rękę trzymał mnie na biodrach a drugą chwycił delikatnie moje ,,nowe" włosy. - Dlaczego? - szepnął mi do ucha, a na moim ciele pojawił się silny dreszczyk. Poczułam jego męskość. Miętowy zapach gumy do żucia i uwodzicielską woń perfum. - Czasem mała zmiana w życiu jest dobra - odpowiedziałam po cichu. - Mała?! - zdziwił się. Ja jedynie przytaknęłam skinieniem głowy. Gdy byłam gotowa podeszłam do blondyna. - No i? - spytałam. - Idziemy - podsumował. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy.
*2 godziny później*
Byliśmy u babci Rossa. Rzeczywiście nie jest z nią najlepiej. Ross był załamany gdy siedział przy jej łóżku. Bardzo było mi smutno gdy tak na niego patrzałam. Wtedy nie było widać szpanerskiego, chamskiego szefa. Faceta, który ma każdą i zazwyczaj tylko na szybki seks, a potem papa. Wtedy był kochany i troskliwy wnuczek. Wierny i uczciwy mąż. Zupełnie inny. Idziemy gdzieś nie mam pojęcia gdzie, bo Ross mnie ciągnie. Po chwili staliśmy pod nocnym klubem. - Zwariowałeś! - powiedziałam. Chłopak zaprzeczył. Ja wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam iść w przeciwną stronę. Blondyn dogonił mnie i złapał za ramiona. - Zaszalejmy! - krzyknął. - Po tym co mi zrobiłeś?! - oburzyłam się. - Daj spokój - westchnął. Po krótkiej dyskusji odpuściłam. Weszliśmy do klubu i od razu zmierzyliśmy do baru. Pewnie usiadłam na krzesełku. Ross odpiął guzik garnituru, przeczesał włosy ręką i oparł się o blat. - 2 shocki poprosze - powiedział do barmana. Już po chwili przede mną stał kieliszek z neonowym różowym trunkiem. Ross miał prawie taki sam tylko, że koloru zielonego. Wzięłam łyka i od razu poczułam płynące ciepło w gardle. Mimo ostrego smaku bardzo mi zasmakowało. Po 7 takich było cudownie. Ciepło, bez zmartwień.. Żyć nie umierać! Poczułam dotyk na plecach. Był to Ross. Wyciągnął dłoń w moim kierunku dając mi znak, że chce ze mną zatańczyć. Pokręciłam przecząco głową. Chłopak włożył ręce do kieszeni spodni.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.