Rozdział 11- Boisz się mnie?

139 11 5
                                    

Byliśmy już w naszym apartamencie. Chłopak rzucił moją walizkę w kąt, spojrzał przelotnie na mnie i podszedł do drzwi wejściowych i zamknął je. Po czym zabrał klucz ze sobą do łazienki, było słychać, że chłopak się kąpał. Opadłam bezsilnie na łóżko. Co robić? Po chwili blondyn wyszedł w granatowym garniturze. Zbliżył się do mojej walizki i zaczął wyciągać z niej ubrania układając w szafie.
- Mówiłaś, że nie masz żadnej sukienki?! - powiedział pokazując miętowy materiał.

- Ubierz to! - rzucił nią we mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ubierz to! - rzucił nią we mnie.
- Po co?! - oburzyłam się.
- Bez pytań! - krzyknął - i jakoś uczesz sobie włosy i umaluj się czy coś - dodał. Widząc jego zły humor przestałam protestować. Ubrałam się w ten zwiewny ciuszek i zaczęłam prostować włosy przed wielkim lusterkiem w przedpokoju. Nagle poczułam dotyk na mojej tali. Ross jedną rękę trzymał mnie na biodrach a drugą chwycił delikatnie moje ,,nowe" włosy.
- Dlaczego? - szepnął mi do ucha, a na moim ciele pojawił się silny dreszczyk. Poczułam jego męskość. Miętowy zapach gumy do żucia i uwodzicielską woń perfum.
- Czasem mała zmiana w życiu jest dobra - odpowiedziałam po cichu.
- Mała?! - zdziwił się. Ja jedynie przytaknęłam skinieniem głowy. Gdy byłam gotowa podeszłam do blondyna.
- No i? - spytałam.
- Idziemy - podsumował. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy.

*2 godziny później*

Byliśmy u babci Rossa. Rzeczywiście nie jest z nią najlepiej. Ross był załamany gdy siedział przy jej łóżku. Bardzo było mi smutno gdy tak na niego patrzałam. Wtedy nie było widać szpanerskiego, chamskiego szefa. Faceta, który ma każdą i zazwyczaj tylko na szybki seks, a potem papa. Wtedy był kochany i troskliwy wnuczek. Wierny i uczciwy mąż. Zupełnie inny. Idziemy gdzieś nie mam pojęcia gdzie, bo Ross mnie ciągnie. Po chwili staliśmy pod nocnym klubem.
- Zwariowałeś! - powiedziałam. Chłopak zaprzeczył. Ja wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam iść w przeciwną stronę. Blondyn dogonił mnie i złapał za ramiona.
- Zaszalejmy! - krzyknął.
- Po tym co mi zrobiłeś?! - oburzyłam się.
- Daj spokój - westchnął. Po krótkiej dyskusji odpuściłam. Weszliśmy do klubu i od razu zmierzyliśmy do baru. Pewnie usiadłam na krzesełku. Ross odpiął guzik garnituru, przeczesał włosy ręką i oparł się o blat.
- 2 shocki poprosze - powiedział do barmana. Już po chwili przede mną stał kieliszek z neonowym różowym trunkiem. Ross miał prawie taki sam tylko, że koloru zielonego. Wzięłam łyka i od razu poczułam płynące ciepło w gardle. Mimo ostrego smaku bardzo mi zasmakowało. Po 7 takich było cudownie. Ciepło, bez zmartwień.. Żyć nie umierać! Poczułam dotyk na plecach. Był to Ross. Wyciągnął dłoń w moim kierunku dając mi znak, że chce ze mną zatańczyć. Pokręciłam przecząco głową. Chłopak włożył ręce do kieszeni spodni.

 Chłopak włożył ręce do kieszeni spodni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz