Rozdział 25

42 3 0
                                    

Rozejrzałem się nieprzytomnie.
- Ross! - usłyszałem. Odwróciłem głowę z nadzieją, że w końcu zobaczę Lenę. Jednak się rozczarowałem, była to tylko Rydel.
- Co ja tu robię? Gdzie Lena? - złapałem się za głowę.
- Spokojnie. Zemdlałeś, zrobiłeś się siny, więc wynieśliśmy cię na świeże powietrze. Jadłeś coś dzisiaj w ogóle? - uniosła brew.
- Emm.. nie wiem chyba nie - westchnąłem.
- To dalej, zapraszam do kuchni - pomogła mi wstać.
- Co z Leną? - powiedziałem.
- No od tej rozmowy nie mieliśmy z nią kontaktu - wyjaśniła.
- Czyli to nie sen - załamałem się. Siostra zaprowadziła mnie do środka i zrobiła kanapki. Zjadłem je bez jakichkolwiek emocji. Do kuchni wszedł Ryland i Riker.
- Jak się czujesz? - spytał starszy.
- Dobrze, słuchaj mam pomysł. Przynieś mi mój laptop - odparłem. Chłopak zniknął na chwilę i już zaraz miałem przed sobą swoją maszynę. Wszedłem na Facebooka i odnalazłem profil Leny. Wpisałem nazwisko Iwans i wyskoczył mi tylko jeden profil. Courtney Iwans.
- Co robisz? - spytał Ryland i podszedł do mnie.
- Iwans.. Courtney Iwans to o niej mówiła Lena, tylko co ona ma wspólnego z tym wszystkim? Przecież nie pożyczyłem kasy od niej! - powiedziałem.
- Koleś, daj dzisiaj już sobie na luz. Nie przemęczaj się. Załatwimy to jutro - odparł Ryland.
Leżałem na kanapie w salonie. Oglądałem jakiś film, jednak zbytnio się nie mogłem skupić. Po głowie cały czas chodziła mi Lena. Nie mogłem zostawić tego tak po prostu i udawać, że nic się nie stało.
- Hej Rossy. Mogę cię prosić abyś pojechał do sklepu? Remontujemy z tatą garaż i brakuje nam paru rzeczy - powiedziała mama. Nie wie co się wejście dzieje z Leną, ale może to i lepiej.
- Jasne już jade - rzuciłem krótko i wyszedłem. Po 5 minutach byłem już pod sklepem z narzędziami. Pchnąłem ciężkie szklane drzwi i znalazłem się w środku. Zacząłem krążyć pomiędzy regałami i szukałem potrzebnych rzeczy. Skręciłem w dział z linami. Poszukiwałem takiej która spełniała długość i szerokość jaką wyznaczyli rodzice.
- Ross? Jak ja cię dawno nie widziałam! - usłyszałem damski głos. Odwróciłem się i ujrzałem wysoką brunetkę.
- Courtney? Co ty robisz w Los Angeles?! - spytałem zdziwiony. Była moją dziewczyną jakieś trzy lata temu. Zwykła dziwka. Nie mogła pogodzić się z tym, że z nią zerwałem. Pół roku mnie na chodziła, aż w końcu wyprowadziła się do innego stanu. Nie miałem z nią kontaktu od jakiś 2 lat?
- Ahh, wróciłam do dziadków - uśmiechnęła się. Spojrzałem na jej koszyk, w którym znajdowała się lina, ostry nóż, taśma i sekator.
- Mhm.. morderstwo planujesz? - uniosłem brew.
- No jasne.. codziennie przeze mnie giną setki ludzi - zaśmiała się. Ja jednak nadal byłem poważny. Potem jednak zilustrowałem sztuczny uśmiech.

- Ok, fajnie cię było zobaczyć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ok, fajnie cię było zobaczyć. Na razie - syknąłem i odszedłem. Skierowałem się do kasy i już po 10 minutach byłem w domu. Zaniosłem rzeczy rodzicom. Gdy spojrzałem na zegarek była już 22:12. Byłem na tyle zmęczony, że poszedłem spać.

**W tym samym czasie

Wypuścili mnie z tych ciasnych kajdanek, jednak nadal tkwiłam w tym obskurnym pomieszczeniu. Chodziłam od jednego końca sali do drugiego. Stefan i ten drugi stali przy drzwiach i obserwowali każdy mój ruch.
- Co się stresujesz? - spytał Stefan.
- Spadaj - burknęłam. Chłopak podszedł do mnie i położył rękę na moim policzku.
- Co taka zła? - szepnął. Odepchnęłam go od siebie. Drugi mężczyzna zaciągnął chłopaka na bok i coś mu tłumaczył. Spojrzałam na drzwi, których nikt nie pilnował. Skorzystałam z okazji. Otworzyłam drzwi i zaczęłam biec. Oddech miałam bardzo przyspieszony. Ciężko było utrzymać równowagę, jednak nie poddawałam się. Biegłam ile sił w nogach. Nagle poczułam szarpnięcie. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Moje nogi wirowały w powietrzu. Szarpałam się. Wierciłam się we wszystkie strony. Stefan trzymał mnie w tali i nie pozwolił uciekać.

- Puść ją - usłyszałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Puść ją - usłyszałam. Spojrzałam przez siebie i zauważyłam Courtney. Dziewczyna spojrzała na mnie z pogardą. Chłopak wykonał jej polecenie. Stanęłam na własnych nogach, byłam cała przestraszona i zdezorientowana. Brunetka podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę. Prowadziła mnie zpowrotem do tej piwnicy. Stefan i jego partner szli za nami. Courtney wzięła metalową miskę, która stała na stoliczku i uderzyła mnie nią w głowę całą swoją siłą. Straciłam przytomność.

**Ross
Słońce delikatnie wyglądało zza chmur. Leżałem na leżaku przed basenem. Rydel, Riker i Rocky bawili się dmuchanymi piłkami, kołami. Podtapiali się. Było słychać ich jakże szczerze śmiechy. Słońce pieściło moją twarz. Jednak po chwili wkradł się na nią cień. Otworzyłem niechętnie oczy i zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę na całym świecie. Tak, to była Lena. Uniosłem się do pozycji siedzącej, a ona usiadła tuż obok mnie. Chwyciła bardzo delikatnie moją dłoń.
- Gdzie ty jesteś? Potrzebuję cię - westchnąłem.

Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz