Fanfiction o chłopaku, który jest typowym bad boyem... Więcej dowiesz się jeżeli przeczytasz :*
Ross Lynch- 20 lat, rodzeństwo: starsze: Riker, Rocky, Rydel; młodsze: Ryland
Riker, Rocky i Ryland to jego bracia, a Rydel siostra.
Lena Roberts- 18 la...
Rozejrzałem się nieprzytomnie. - Ross! - usłyszałem. Odwróciłem głowę z nadzieją, że w końcu zobaczę Lenę. Jednak się rozczarowałem, była to tylko Rydel. - Co ja tu robię? Gdzie Lena? - złapałem się za głowę. - Spokojnie. Zemdlałeś, zrobiłeś się siny, więc wynieśliśmy cię na świeże powietrze. Jadłeś coś dzisiaj w ogóle? - uniosła brew. - Emm.. nie wiem chyba nie - westchnąłem. - To dalej, zapraszam do kuchni - pomogła mi wstać. - Co z Leną? - powiedziałem. - No od tej rozmowy nie mieliśmy z nią kontaktu - wyjaśniła. - Czyli to nie sen - załamałem się. Siostra zaprowadziła mnie do środka i zrobiła kanapki. Zjadłem je bez jakichkolwiek emocji. Do kuchni wszedł Ryland i Riker. - Jak się czujesz? - spytał starszy. - Dobrze, słuchaj mam pomysł. Przynieś mi mój laptop - odparłem. Chłopak zniknął na chwilę i już zaraz miałem przed sobą swoją maszynę. Wszedłem na Facebooka i odnalazłem profil Leny. Wpisałem nazwisko Iwans i wyskoczył mi tylko jeden profil. Courtney Iwans. - Co robisz? - spytał Ryland i podszedł do mnie. - Iwans.. Courtney Iwans to o niej mówiła Lena, tylko co ona ma wspólnego z tym wszystkim? Przecież nie pożyczyłem kasy od niej! - powiedziałem. - Koleś, daj dzisiaj już sobie na luz. Nie przemęczaj się. Załatwimy to jutro - odparł Ryland. Leżałem na kanapie w salonie. Oglądałem jakiś film, jednak zbytnio się nie mogłem skupić. Po głowie cały czas chodziła mi Lena. Nie mogłem zostawić tego tak po prostu i udawać, że nic się nie stało. - Hej Rossy. Mogę cię prosić abyś pojechał do sklepu? Remontujemy z tatą garaż i brakuje nam paru rzeczy - powiedziała mama. Nie wie co się wejście dzieje z Leną, ale może to i lepiej. - Jasne już jade - rzuciłem krótko i wyszedłem. Po 5 minutach byłem już pod sklepem z narzędziami. Pchnąłem ciężkie szklane drzwi i znalazłem się w środku. Zacząłem krążyć pomiędzy regałami i szukałem potrzebnych rzeczy. Skręciłem w dział z linami. Poszukiwałem takiej która spełniała długość i szerokość jaką wyznaczyli rodzice. - Ross? Jak ja cię dawno nie widziałam! - usłyszałem damski głos. Odwróciłem się i ujrzałem wysoką brunetkę. - Courtney? Co ty robisz w Los Angeles?! - spytałem zdziwiony. Była moją dziewczyną jakieś trzy lata temu. Zwykła dziwka. Nie mogła pogodzić się z tym, że z nią zerwałem. Pół roku mnie na chodziła, aż w końcu wyprowadziła się do innego stanu. Nie miałem z nią kontaktu od jakiś 2 lat? - Ahh, wróciłam do dziadków - uśmiechnęła się. Spojrzałem na jej koszyk, w którym znajdowała się lina, ostry nóż, taśma i sekator. - Mhm.. morderstwo planujesz? - uniosłem brew. - No jasne.. codziennie przeze mnie giną setki ludzi - zaśmiała się. Ja jednak nadal byłem poważny. Potem jednak zilustrowałem sztuczny uśmiech.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Ok, fajnie cię było zobaczyć. Na razie - syknąłem i odszedłem. Skierowałem się do kasy i już po 10 minutach byłem w domu. Zaniosłem rzeczy rodzicom. Gdy spojrzałem na zegarek była już 22:12. Byłem na tyle zmęczony, że poszedłem spać.
**W tym samym czasie
Wypuścili mnie z tych ciasnych kajdanek, jednak nadal tkwiłam w tym obskurnym pomieszczeniu. Chodziłam od jednego końca sali do drugiego. Stefan i ten drugi stali przy drzwiach i obserwowali każdy mój ruch. - Co się stresujesz? - spytał Stefan. - Spadaj - burknęłam. Chłopak podszedł do mnie i położył rękę na moim policzku. - Co taka zła? - szepnął. Odepchnęłam go od siebie. Drugi mężczyzna zaciągnął chłopaka na bok i coś mu tłumaczył. Spojrzałam na drzwi, których nikt nie pilnował. Skorzystałam z okazji. Otworzyłam drzwi i zaczęłam biec. Oddech miałam bardzo przyspieszony. Ciężko było utrzymać równowagę, jednak nie poddawałam się. Biegłam ile sił w nogach. Nagle poczułam szarpnięcie. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Moje nogi wirowały w powietrzu. Szarpałam się. Wierciłam się we wszystkie strony. Stefan trzymał mnie w tali i nie pozwolił uciekać.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Puść ją - usłyszałam. Spojrzałam przez siebie i zauważyłam Courtney. Dziewczyna spojrzała na mnie z pogardą. Chłopak wykonał jej polecenie. Stanęłam na własnych nogach, byłam cała przestraszona i zdezorientowana. Brunetka podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę. Prowadziła mnie zpowrotem do tej piwnicy. Stefan i jego partner szli za nami. Courtney wzięła metalową miskę, która stała na stoliczku i uderzyła mnie nią w głowę całą swoją siłą. Straciłam przytomność.
**Ross Słońce delikatnie wyglądało zza chmur. Leżałem na leżaku przed basenem. Rydel, Riker i Rocky bawili się dmuchanymi piłkami, kołami. Podtapiali się. Było słychać ich jakże szczerze śmiechy. Słońce pieściło moją twarz. Jednak po chwili wkradł się na nią cień. Otworzyłem niechętnie oczy i zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę na całym świecie. Tak, to była Lena. Uniosłem się do pozycji siedzącej, a ona usiadła tuż obok mnie. Chwyciła bardzo delikatnie moją dłoń. - Gdzie ty jesteś? Potrzebuję cię - westchnąłem.