Rozdział 31

38 7 1
                                    

Już miał wychodzić kiedy złapałam go za przedramię. Chłopak odwrócił się i spojrzał prosto w moje oczy tak jakby właśnie na to czekał.
- Poczekaj, pójdziemy razem na spacer i pogadamy. Tylko daj mi chwilkę ubiorę się - powiedziałam. Weszłam do łazienki zostawiając chłopaków samych w pokoju. Nie wiem dlaczego, ale nie chcę, żeby Neymar myślał o mnie jak o jakiejś zwykłej puszczalskiej panience. Zaczyna mi zależeć na jego zdaniu. Wiem, że to tak strasznie szybko się wszystko dzieję, ale to dlatego, że on ma coś w sobie. Coś co bardzo ciężko opisać. Zupełnie tak jak Ross. Ahh.. płeć męska jest moim czułym miejscem. Nienawidzę się za to, że mam taką słabość. Ubrałam swoje ciuszki, które idealnie dopasowałam do pogody.

Za oknem słoneczko nieźle przypiekało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Za oknem słoneczko nieźle przypiekało. Nie lubiłam zbyt upalnej pogody. Wolałam takie przedwiośnie. Nie za zimno nie za ciepło. Idealnie. Ale dzisiaj nie było po mojej myśli, gdyż termometr wskazywał 34 stopnie w cieniu. Zrobiłam szybki makijaż i rozczesałam włosy. Gdy wyszłam zdziwił mnie fakt, że chłopacy praktycznie w ogóle nie zmienili pozycji, w której ich zostawiłam.
- Jestem już gotowa. Chodź - złapałam Neymara za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi - Na razie - krzyknęłam do Harrego i Rossa wychodząc.

Poszliśmy na plażę. Morskie fale delikatnie obmywały nasze stopy, gdy przemierzaliśmy brzeg.
- Przepraszam cię za rano... Oni są moimi przyjaciółmi. Pomagają mi, bo w ostatnim czasie mam mnóstwo problemów. Wiem, że trochę dwuznacznie wyglądało, ale to nie tak jak myślisz - powiedziałam w końcu po tak długiej ciszy.
- Chłopacy mi to wytłumaczyli... Wiem, że to twoi przyjaciele. Wiem, że ci pomagają, bo masz jakieś problemy z współlokatorką prawda? - odpowiedział, pokiwałam głową, a on bez żadnego słowa objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego przyjemne ciało. Od razu poczułam silny zapach perfum i gumy do żucia.
- Nie wiem dlaczego, bo znamy się dopiero dwa dni, ale czuję jakąś dziwną więź pomiędzy nimi. Nie chcę cię stracić. Zależy mi na tobie - powiedział szczerze.
- Ney... To jest z pewnością nienormalne, ale ja czuję to samo tylko, że się strasznie tego boję - odparłam i spojrzałam mu w oczy.
- Czego? - zdziwił się.
- Ja nie chcę kolejnej wakacyjnej miłości, a później Adiós. Już raz taką miłość przeżyłam i wiesz mi dobrze się ona nie skończyła. W sumie to przez nią tu jestem... - spojrzałam w dal, na horyzont, w wodzie odbijało się słońce było południe, więc słońce padało równiutko w wodę.
- Jak to? Opowiedz mi o tym, chętnie posłucham. Możesz mi zaufać - złapał mnie po tych słowach za rękę, a ja wróciłam do niego wzrokiem.

Postanowiliśmy usiąść. Przysypywałam sobie nogi piaskiem , gdyż bardzo się stresowałam.  Nikomu wcześniej o tym nie opowiadaałam (oprócz mamie). Nawet Liv nie wie wszystkiego.
- To zaczęło się przed wakacjami w tamtym roku. Szukałam pracy.. No i znalazłam. Poszłam na rozmowę o pracę do dużej korporacji logistycznej. Miałam być tam asystentką. Poszłam i tam był on. Przystojny, uwodzicielski, pociągający i niestety bardzo chamski. Został moim szefem. Nasze relacje były bardzo oziębłe. Już pierwszego dnia się pokłóciliśmy. Dwa tygodnie później wyszło tak, że pojechałam z nim i jego rodziną na Hawaje - przerwałam i spojrzałam na niego. Już chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu - Nie pytaj dlaczego.. Chyba to przez moją głupotę i brak pewności siebie. Bałam się mu postawić. Zbliżyliśmy się do siebie i to bardzo. Ale nie.. nie przespaliśmy się - dopowiedziałam widząc jego dwuznaczne spojrzenie - Zaczęliśmy się dogadywać. Myślałam, że mnie pokochał, ale później widziałam jak całował się z innymi laskami - po moich oczach spłynęły łzy - Wyjechałam do LA. Wróciłam do domu. Później zaczęłam chodzić do szkoły tanecznej i on tam był. Był znowu kochany i miły. Z czasem nasz kontakt polepszył się i było jak na wakacjach. Pewnego dnia, gdy wróciłam do domu zemdlałam. Mój brat zawiózł mnie do szpitala tam okazało się, że mam raka. Dzwoniłam i pisałam do niego. Chciałam mieć go przy sobie i wypłakać się mu w ramie, jednak on nie dawał znaku życia. Wtedy gdy ja leżałam na łóżku i mogłam w każdej chwili umrzeć on mnie Z D R A D Z I Ł. Zdrada bolała bardziej niż ten pieprzony rak! - nie wytrzymałam schowałam głowę w kolanach i dałam upust emocjom. Łzy ciekły ciurkiem i doszedł lekki szloch - Ja głupia wybaczyłam mu, gdy tylko wyzdrowiałam. Zaczęliśmy z czasem tworzyć normalny kochający się związek. Był czuły, miły, delikatny i subtelny. Aż któregoś dnia mnie porwano. Gdy w futrynie starej piwnicy, w której byłam przetrzymywana ujrzałam jego posturę kamień spadł mi serca, ale nie na długo. Powiedział w prost, że on nigdy nie zamierzał i nie zamierza być ojcem i mężem. W przeciwieństwie do mnie. Zerwałam z nim i oto tu jestem. Zamknęłam się w sobie. Byłam zupełnie inną osobą niż wtedy gdy go nie znałam. Po naszym zerwaniu zaczęłam chodzić ubrana na czarno, zaczęłam słuchać metalu i takie tam, się mama zmusiła mnie do zintegrowana się i wysłała mnie tutaj z ubraniami takimi jak widzisz - uśmiechnęłam się i pokazałam na swój ubiór.
- Są śliczne - uśmiechnął się.

- I tak wygląda moja historia życiowa - dodałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- I tak wygląda moja historia życiowa - dodałam.
- No muszę przyznać, że dramat z tego był by dobry - zażartował. Zaczęliśmy się śmiać - Nigdy bym cię tak nie skrzywdził. Nie zasługujesz na ani jedną łzę z twoich pięknych oczu - dodał i pocałował mnie w czoło.

Z Neymarem poszłam na obiad i później na lody. Przeszliśmy się po parku, który był w pobliżu i nadszedł moment rozłąki. Staliśmy pod wejściem do mojego hotelu.
- Spotkamy się jutro? - spytałam.
- Jasne tylko po popołudniu.. albo najlepiej wieczorem. Jutro mam trening od rana i wracam dopiero o 14 zanim się ogarne to akurat będzie około 19. Pasuje? - odparł. Potaknęłam głową. Chłopak nachylił się nade mną i musnął mnie w policzek. Ruszyłam w stronę swojego pokoju.

Otworzyłam drzwi. W pomieszczeniu unosił się silny zapach męskich perfum.
- Gdzie się podziewałaś moja droga damo?! - usłyszałam głos za sobą. Wzdrygnęłam się lekko. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
- Nie strasz mnie - złapałam się za serce - Ross poszedł?
- Tak od razu jak wyszłaś z Neymarem, wybiegł stąd mega wkurwiony... Nie wiem dlaczego - opowiedział. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz