Rozdział 32

42 5 2
                                    

Wakacje minęły szybciej niż bym się tego spodziewała. Nadszedł dzień powrotu do szarej rzeczywistości. Powrót do LA był bardzo trudny, gdyż Harry stał się moim naprawdę dobrym przyjacielem, a teraz nie będziemy mogli się spotkać przez odległość. Dodatkowo moje relacje z Neymarem strasznie się zmieniły. Otóż zostaliśmy parą. Chłopak obiecał mi, że przeprowadzi się do Los Angeles i po prostu zmieni klub. Powiedział, że zrobi wszystko by być przy mnie. Kontakt z Rossem znów się urwał. Widzieliśmy się prawie codziennie, jednak oby dwoje traktowaliśmy siebie jak powietrze. Widać nasz związek był jednym wielkim błędem i nie żałuję tego, że z nim zerwałam. Ross sam nie wiedział czego od życia oczekuje, a Neymar jest zupełnie inny.

Była godzina 18:47 gdy otworzyłam drzwi do mojego domu. Usłyszałam dziewczęcy pisk i już po chwili do mojego ciała przykleiła się drobna postać.
- Lenka! Tak bardzo tęskniłam - powiedziała nie odrywając się ode mnie ani na centymetr.
- Ja za tobą też - objęłam ramieniem swoją młodszą siostrę.
W futrynie pojawił się mój brat. Uśmiechnął się i rozłożył szeroko ręce. Podbiegłam do niego i wtuliłam się bardzo mocno. Jedyny facet, który mnie nie zawiódł. Pogłaskał mnie i po chwili poczułam jego ciepłe wargi na mojej głowie.

Jego dziewczyna ma ogromne szczęście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jego dziewczyna ma ogromne szczęście. Chyba w życiu nie spotkałam się tak czułym i delikatnym mężczyzną. Jest wspaniały mimo, iż często się kłócimy kocham go nad życie. Weszłam do kuchni gdzie była mama i tata? A to dziwne.. Chociaż nie tak dziwne jak to, że jest ogolony i ma na sobie elegancką koszulę.
- Hej mamo! - uśmiechnęłam się i przytuliłam. Odwzajemniła moje gesty.
- Witaj córciu - odezwał się tata. Brzmiał zupełnie inaczej. Miał inny głos, jego twarz wyglądała jak nie ta co zwykle. Zmienił się i to bardzo.
- Cześć - westchnęłam bez przekonania. Rozłożył ręce i czekał na mój ruch. Bardzo nie pewnie i powoli podeszłam do niego. Gdy byłam już wystarczająco blisko nie musiałam nic robić. Mężczyzna unieruchomił mnie w mocnym uścisku. Jego zapach również się zmienił. Już nie było czuć wódki, spirytusu i innych takich. Teraz było można wyczuć męski zapach perfum oraz uroczy zapach proszku do prania. Oderwałam się od niego i odsunęłam się na bezpieczną odległość.

O godzinie 20:34 leżałam już w swoim wygodnym łóżeczku. Przeglądałam swojego fejsa, bo co innego miałam do robienia? W oczy rzucił mi się wielki nagłówek: Czy Lena Roberts nadal jest z Rossem Lynchem? Razem na wakacjach w przepięknej Hiszpanii?
Pocałujcie się w dupe z tymi plotkami. Nie mają swojego życia to wpieprzają się w czyjeś. Mój telefon nagle zawibrował. Dostałam SMSa od Neymara.
*Właśnie jestem na lotnisku, jutro o 10 będę w słonecznym Los Angeles :*

" Wariacie! Mówiłam, żebyś nie robił tego tak na szybko ;p

* Żeby zobaczyć twoją piękną buzię wartooo *-* Wchodzę do samolotu napiszę jak wyląduje papa słońce <3

Czytając ostatnią wiadomość od niego na moją twarz wdarł się przyjemny uśmiech. Zablokowałam smartphone'a i włożyłam go pod poduszkę. Zasnęłam.

*Miesiąc później*

Był poniedziałek. Neymar właśnie skończył trening i zaraz miał do mnie przyjechać. Abby była u koleżanki, Jake przed chwilą wrócił od swojej dziewczyny i siedzi z mamą w kuchni. Tata gdzieś pojechał.. Nie wiem gdzie konkretnie, ale nie ma go już prawie tydzień. Mama coś tam wspominała, że musi mieć jakieś badania, żeby stwierdzić czy alkohol nie zniszczył mu żadnych organów.
Nagle usłyszałam lekkie pukanie do drzwi. Już myślałam, że to Neymar jednak po chwili na moich oczach ukazała się mama, a tuż za nią mój brat. Na twarzy mojej rodzicielki można było zauważyć czerwone opuchnięcia wokół oczu i łzy w nich, a także mokre policzki. Jake był poważny jak jeszcze nigdy. Jego osoba wyrażała smutek, słabość i rozpacz.
- Kochanie usiądź - nakazała mi drżącym głosem i złapała mnie za ramiona. Zrobiłam to co mi kazała. Usiadłam na skrawku łóżka.
- Co się stało? - spytałam spoglądając raz na mamę, raz na brata.
- Już ci mówię - zaczęła i spojrzała na bruneta wzdychając ciężko. Pojedyncze łzy zaczęły spływać po jej policzkach jak gdyby ścigały się że sobą - Twój tata... On - załkała - On nie żyje - nie wytrzymała wybuchła, zaczęła krzyczeć upadła na kolana tuż przede mną schowała twarz w dłoniach. Nie mogło do mnie dotrzeć to co ona właśnie mi powiedziała. Szybko zsunęłam się do niej i objęłam ją.
- Co? Mamo powiedz, że to jakiś słaby żart - wydusiłam z siebie. Pokiwała przecząco głową, a mnie momentalnie przeszła fala gorąca i dopiero wtedy do mnie doszło, że ja przecież już nigdy go nie zobaczę... Oczami wyobraźni wróciłam do tego dnia. Dnia, w którym wyjeżdżał i ostatni raz w życiu go widziałam..

Sobotni ranek. Jak to sobota, wszystko mówi za siebie. Spałam. Jednak chyba nie było mi to dane, bo tuż po chwili ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Lena wstawaj - usłyszałam głos mamy. Zupełnie tak jakby mnie budziła do szkoły... Tyle, że ja już nie chodzę do niej.
- Po co? - odparłam.
- Tata wyjeżdża do lekarza i długo go nie będzie, chce się z tobą pożegnać - odpowiedziała.
- Ale ja nie chcę - burknęłam.
- Złaź! - krzyknęła.
Po 5 minutach zeszłam. Ubrana w różową piżamę, w rozwalonym koku i butami w kształcie króliczków. Tata trzymał w jednej ręce torbę (pewnie z ubraniami) a drugą obejmował mamę. Było widać, że szepczą sobie coś na ucho. Potem odłożył torbę na podłogę i podniósł Abby na ręce. Dał jej słodkiego buziaka w policzek i mocno przytulił. Po Abby męskim uściskiem objął Jake. Po tych czułościach spojrzał na mnie. Stałam oparta o ścianę i z drwiącom miną spoglądałam na niego.
- Żegnaj córeczko - odparł lekko wzruszony.
- Cześć - rzuciłam krótko i ruszyłam w stronę kuchni, jednak on mnie zatrzymał.
- Nie przytulisz się? - spytał. Odwróciłam się znów w jego stronę i zauważyłam, że już rozłożył ręce do uścisku.
- Nie - uniosłam głos.

Czemu ja wtedy odmówiłam?! Co ja bym teraz oddała, aby móc poczuć jego silne ramiona.. których od jakiegoś czasu się bałam, bo mogły mnie uderzyć, jednak gdy mnie przytulał zawsze czułam się bezpiecznie.

- Nie będę cię zmuszał - powiedział wtedy - Ale pamiętaj zawsze będę cię kochał księżniczko, nie ważne gdzie będę - dodał z uśmiechem.
- Mam to w dupie - odeszłam, a on wyjechał i już nie wrócił.

To nie była prawda tato. Ja też cię kochałam! I nadal kocham. Tylko byłam za głupia by ci to powiedzieć.

Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz