Rozdział 21

64 13 1
                                    

Siedziałam w pierwszej ławce tuż przed biurkiem nauczyciela. Było to niestety ostatnie wolne miejsce. Rozpakowałam książki i czekałam na przyjście pani od angielskiego. Drzwi otworzyły się, a w nich zjawiła się starszawa, smukła kobieta. Nagle do klasy zza kobiety wyłonił się Ross?! Kurwa, no bez jaj czy on musi wszędzie być? Po co on tu? Rozejrzał się po całej klasie, aż natrafił na mnie i udał lekko zdziwionego.
- Ci on tu robi? - szepnęła mi do ucha Livka. Wzdrygnęłam ramionami. Gdybym wiedziała po co tu jest to nie wyglądałabym jak jakaś parówka.
- Dzień dobry klaso! Dzisiaj nie będzie angielskiego - fala euforii - ale macie za to spotkanie z młodym biznesmenem. Ross Lynch, szef korporacji logistycznej w Los Angeles. Przez 45 minut możecie zadawać mu pytania i przez to dowiedzieć się czy życie milionera jest takie łatwe jak sądzicie - wytłumaczyła. Potaknęliśmy na znak, że zrozumieliśmy.
- To ja zostawiam was samych, jakby się coś stało jestem w pokoju obok - odparła nauczycielka i wyszła. No to dajesz Lynch! Chłopak odchrząknął i położył parę dokumentów na biurku. Usiadł na wygodnym fotelu i przez chwilę nic nie mówił.
- Jestem Ross Lynch, mam 20 lat. Prowadzę firmę, ale pewnie już to wiecie - uśmiechnął się - A więc dawajcie pytania. W klasie zpanowała cisza. Nikt nie wiedział o co zapytać.
- Czy ma pan miłość swojego życia? - wyrwała się moja przyjaciółka. Sparaliżowałam ją wzrokiem. Ross spojrzał nie jasno na nią, a potem na mnie.
- Em.. ciężko stwierdzić - westchnął.
- Ta odpowiedź mnie nie fascynuje, proszę rozwinąć odpowiedź - kontynuowała Livka.
- Tak mam, ale bardzo ją skrzywdziłem i wątpię, żeby do mnie wróciła - spojrzał na mnie. Kurwa... Zaraz zejdę tutaj.
Ta lekcja minęła szybciej niż sądziłam. Tak samo było z dwiema pozostałymi. Właśnie stałam przy mojej szafce i ubierałem buty i kurtkę. Było już dawno po dzwonku, więc nikogo nie było na korytarzach. Zamknęłam metalowe drzwiczki i przekręciłam je na kluczyk. Już zamierzałem iść, kiedy usłyszałam krzyk.
- Lena zaczekaj! - był to Stefan. Jest starszy od nas o rok, ponieważ kiblował.
- Hej, co się stało? - spytałam spokojnie.
- Muszę ci powiedzieć, że wyglądasz niesamowicie - powiedział spokojniej już stojąc przy mnie.
- Ahh, i tylko to? - zaśmiałam się. Biegł w moją stronę jakby na serio coś poważnego się stało.
- No nie do końca.. - westchnął. Nagle położył rękę na moim policzku. A druga powędrowała pod moją bluzke. Próbowałam się odsunąć od niego, ale trzymał tak mocno, że nic mi to nie dało.
- Będę cię pieprzył jak nikt inny - szepnął, a mi zebrało się na wymioty. Stanowczym ruchem odepchnęłam go od siebie i nadepnęłam go moim grubym korkiem od botków. Zaczęłam biec w stronę drzwi wyjściowych. Czułam, że cały czas jest za mną. Wybiegłam na zewnątrz, zauważyłam postać w białej koszuli obok czarnego Ferrari, paliła papierosa. Doskolane wiedziałam kto to jest.
- Ross! - krzyknęłam. Chłopak odwrócił się i popatrzył na mnie bez żadnego słowa wbiegłam w jego ramiona.

Spojrzałam za siebie. W drzwiach wejściowych szkoły stał Stefan. Kipiał złością, a w jego oczach była napisana zemsta. Płakałam, bo się przestraszyłam.
- Co jest? Co się stało? - spytał i ujął moją twarz w swoje dłonie.
- On... Stefan.. mnie dotykał - łkałam.
- Zabije go! - chciał iść do szkoły.
- Nie, nie idź. Nie zostawiaj mnie - przytuliłam go jeszcze bardziej. Odwzajemnił to.
Weszliśmy do auta i ruszyliśmy do domu chłopaka. Po 5 minutach byliśmy na miejscu. W kuchni krzątała się pani Storme i Rydel. W salonie był Riker, Rocky i Ryland. Weszłam do salonu i bez słowa przytuliłam Rikera. Nie pokazałam mu swojej zapłakanej twarzy.
- Hej kochanie - pocałował mnie w głowę. Poczułam, że obok nas usiadł Ross.
- Za dwa tygodnie mamy studniówkę, pójdziesz ze mną? - spytałam nie odrywając się od niego.
- Serio chcesz, żebym z tobą szedł? - nie uwierzył. Nie nie chce. Chcę, żeby był to Ross. Nie kocham Rikera tak bardzo jak jego. Przemilczałam to.

**Dwa tygodnie później, oczami Rossa

Siedziałem w salonie na kanapie. Sobotni poranek spędzam jak zwykle przed telewizorem. W sumie to już nie taki poranek, bo jest coś po trzynastej. Riker biegał po całym domu w garniturze, no tak dzisiaj jest studniówka Leny. Na której ja powinienem być, a nie ten parszywy chujek.
- Ross ubieraj się! - krzyknął starszy blondyn przechodząc z kuchni do salonu i z powrotem.
- Jestem ubrany - odparłem bez emocji.
- W garniak, no dalej! - pod denerwował się.
- Ale po co?! - zdziwiłem się.
- Musisz iść z Leną na tą studniówkę, ja mam dzisiaj sprawę w sądzie muszę się na niej stawić, bo jestem adwokatem - wytłumaczył.
- Ojejku, Riker. Ale czy ty nie będziesz zazdrosny?! - zaśmiałem się pusto.
- Jeb się. Przecież doskonale oby dwoje wiemy, że ona cały czas kocha ciebie. To dla niej jak i dla ciebie przyjemność - podsumował i poszedł do kuchni. Skoro jest tego świadomy czemu mi jej po prostu nie odda?! Pobiegłem szybko na górę. Przebrałem się w granatowy garnitur, do tego czerwony krawat i przeciwsłoneczne okulary. Gdy zszedłem na dół Riker właśnie wychodził.
- Stary! Ty jeszcze tutaj?! Przecież już od pół godziny trwa impreza, Lena tam od zmysłów odchodzi. Dalej jedź! - krzyknął starszy blondyn. Wsiadłem do auta i ruszyłem z piskiem opon.

**Lena

Zatańczyliśmy poloneza i usiedliśmy przy stołach. Obok mnie siedziała Livka, która przyszła z Rickiem. Letnia szkółka tańca jej się przydała heh. A po mojej drugiej stronie było puste miejsce. Tak właśnie. Riker nie przyszedł. Zawiodłam się na nim, jest moim chłopakiem, więc czemu nie przylazł? Zjedliśmy obiad i zaczęła się potańcówka. Olivia postanowiła, że posiedzi ze mną. Gadałyśmy o sukienkach dziewczyn. Ja sama miałam pudrową z kilkoma warstwami tiulu.

Szukałam jej cały zeszły tydzień

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szukałam jej cały zeszły tydzień. Wiem, że na ostatnią chwilę to zostawiłam i sama jestem sobie winna, ale jakoś przypomniało mi się o studniówce dopiero jak wróciłam do szkoły.
- Ojej! Lenka sama przyszła?! To nie możliwie, że naszej księżniczki nikt nie zechciał - pisnęła swoim złośliwym głosem Natalie. Szkoła gwiazdeczka, która uważa, że próbuje odebrać jej popularność i władze w budzie.
- O czym ty mówisz? Nie masz przyjaciół i przyszłaś mnie się czepiać? - burknęłam.
- Lena nie jest sama, ma mnie - odezwał się głos za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Rossa.
- Ty z nią? - zdziwiła się - gdzie ty się chowałeś przystojniaku?! - dodała dziwkarskim głosikiem. Ugh..
- Em.. nie przesadzaj, sorrki ale musimy pogadać - chwycił mnie za ramię. Zaciągnął mnie na środek sali i zaczęliśmy tańczyć.
- Ślicznie wyglądasz - szepnął mi do ucha.
- Co ty tu w ogóle robisz?! - odsunęłam się od niego.
- Jak to co? Jestem twoim księciem z bajki - uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek. Brakowało mi go cholernie. Wtulona w blondyna kołysałam się w rytm muzyki.

Czy to możliwe, że odzyskam swojego księcia? Będę szczęśliwa? Będę w stanie mu zaufać i wybaczyć zdradę? Jak na ten moment zapomniałam o wszystkim

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czy to możliwe, że odzyskam swojego księcia? Będę szczęśliwa? Będę w stanie mu zaufać i wybaczyć zdradę?
Jak na ten moment zapomniałam o wszystkim. Liczę sie tylko ja i on. My.

KOMENTARZE MILE WIDZIANE!

Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz