Rozdział 12 - Obiecuję...

111 12 5
                                    

- Ross co ty tutaj robisz? - spytałam nic nie rozumiejąc.
- Nie mogłem cię zostawić - odparł.
- Co? Dlaczego?! - nie mogłam tego ogarnąć.
- Bo cię kocham Lena i obiecuję, że nigdy cię już nie zostawię - powiedział poważnie.
- Nie rozumiem - westchnęłam.
- Ja ci pomogę to zrozumieć - powiedział troskliwie. Po chwili ostro wbił się w moje usta. Zaczęliśmy oddawać sobie namiętne pocałunki. Chłopak położył rękę na moim udzie ścisnął. Przerwałam nasze pocałunki by wziąć głęboki oddech. Blondyn zaczął jeździć ręką po całej mojej nodze, a w końcowym efekcie wziął moje nogi i położył na swoich.
- Kocham cię - westchnął w przerwie pomiędzy naszymi pocałunkami. Kiedyś sądziłam, że takie wymienianie śliny jest obleśne i okropne, ale teraz wiem, że to coś niezwykłego.
- Ja ciebie też - westchnęłam.
Po godzinie nasz samolot wylądował. Ross chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę jego domu. Zaprosił mnie do niego jeszcze w samolocie, powiedział, że nie będę żałować. Odebrałam to dwuznaczne i nie wiem co o tym teraz myśleć. Po około 20 minutach byliśmy pod domem chłopaka.

Weszłyśmy do środka i od razu przywitała nas jakaś starsza pani: - Dzień dobry proszę pana! - uśmiechnęła się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weszłyśmy do środka i od razu przywitała nas jakaś starsza pani:
- Dzień dobry proszę pana! - uśmiechnęła się.
- Witaj Anno! - odparł równie zadowolony blondyn - Zrobiłabyś nam dwie herbaty?
- Ależ oczywiście - powiedziała i zniknęła na drzwiami. Ross zaprowadził mnie do swojej sypialni i posadził na łóżku.
- Poczekaj chwilę, wezmę prysznic i zaraz do ciebie wracam - powiedział.
Hm... Podoba mi się, taki nowy Ross jest słodki i uroczy. Tylko dlaczego tak nagle się zmienił o 180 stopni?! Z tego wszystkiego zasnęłam. Byłam zmęczona tym wszystkim. Po chwili usłyszałam krzyk małego dziecka. Co ono robi w domu Rossa? Przetarłam lekko oczy i rozejrzałam się wokół. Pokój blondyna zamienił się w pokład samolotu. Obok siedział chłopak w czapce, lecz to napewno nie był to Ross. Ahh.. czyli to był tylko zwykły sen? No pewnie co ty myślałaś Lena? Że taki ktoś jak on może się jeszcze zmienić? Usłyszałam z głośników, że zaraz będziemy lądować. Przygnębiona zaczęłam pakować słuchawki, telefon i parę czasopism do torebki.

Była godzina 19. Od dwóch godzin siedzę w swoim pokoju, leżę w łóżku i się nudzę. Jimmy nie odbiera telefonów nie mam pojęcia dlaczego... Próbowałam zasnąć, ale nie mogę. Nagle mój telefon zawibrował, szybko odblokowałam go i ujrzałam wiadomość od Livki.

Liv: Siemka mordeczko! Nie uwierzysz... Mam takie info, że spadniesz z krzesła!!

Lena: No to dawaj pisz!

Liv: We wakacje będą się odbywać bezpłatne kursy taneczne! Musimy na nie iść!

Lena: Żartujesz?! Kiedy są zapisy? Koniecznie musimy na nie iść!

Liv: W piątek bedzie casting... Pokażesz co potrafisz i jak się im spodobasz będziesz uczęszczała na te kursy... Ty napewno się dostaniesz :))

Lena: Ohh.. Jak ja to ty też przecież jesteśmy jak bliźniaczki heh ;D Jutro pogadamy ok?

Liv: No okk papa ;*

Ahh.. W końcu coś z czego jestem zadowolona w dzisiejszym dniu. Taniec to całe moje życie. Jak tańczę nie jestem Leną Roberts... Jestem wolną dziewczyną, która spełnia marzenia i nie patrzy na przeszłość. Nie ma obowiązków ani zmartwień, jest jak bezbronne dziecko. Jest to cudowne uczucie. Podekscytowana, pełna wyobraźni jak to wszystko się skończy zasnęłam.
Budzik zadzwonił o 10:00. To już jutro stanę przez jury i zatańcze. Muszę dać z siebie wszystko. Tanecznym krokiem, który przygotowałam na casting ruszyłam do kuchni.

 Tanecznym krokiem, który przygotowałam na casting ruszyłam do kuchni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lena wyjechała wczoraj. Od tego momentu nie wiem co się ze mną dzieje. Wparowałem do pokoju siostry bez pukania. Dziewczyna siedziała  na kolanach Ella i całowali się. Gdy mnie usłyszeli migiem oderwali się od siebie.
- Ej matka cię pukać nie nauczyła?! - wybuchnął brunet.
- Morda kretynie! Osoby nie pochodzące z rodziny Lynchów nie mają głosu - spojrzałem na niego jakbym zaraz miał go zabić.
- Osoby będące debilami też nie mają głosu - syknął.
- No właśnie, także milcz - zdissowsłem go. Chłopak po tej ripoście zamilkł
- Rydel proszę pomóż mi! - jęknąłem.
- O co chodzi? - spytała.
- Pokłóciłem się z Leną -westchnąłem.
- Czemu? O co?! - dopytywała.
- Ugh.. No, bo jakaś laska mnie pocałowała w klubie i wtedy obok mnie była właśnie ona - powiedziałem.
- Ahh tak? Tylko o to? - drążyła. Jejku jak ona mnie dobrze zna...
- No ok, ok w windzie też lizałem się z jedną... I ona też to widziała - odparłem.
- Ross kocham cię wiesz o tym, ale jesteś kretynem! - krzyknęła ostatnie słowo.
- Ha! I komu głupio?! - wyrwał się Ell. Jednak po chwili otrzymał zabójcze spojrzenie mojej siostry i się uciszył.
- Ross to twoja narzeczona, a ty obściskujesz się na każdym boku z inną?! - kontynuowała - Wstydź się... Nie myślałam, że mój braciszek taki jest niezrównoważony.
- Przestań Rydel... - zacząłem.
- Co przestań? Prawda cię boli?! - prychnęła.
- Ona nie była moją narzeczoną ok?! - wybuchnąłem i złapałem się za głowę - Nigdy nie była i z pewnością nie będzie, bo mnie nienawidzi!
- Ross ale jak to? - trochę uspokoiła się.
- Poprosiłem ją o to ze względu na stan babci... Obiecałem jej to w święta - wytłumaczyłem.
- Kochasz ją?! - z tej powagi wstała i złapała mnie za ramiona.
- Rydel to nie jest stosowne pytanie do... - nie dokończyłem, bo ktoś mi przerwał.
- Cholera! Chłopaku weź się ogarnij.. Masz mi tu i teraz powiedzieć szczerze co do niej czujesz. Ell zostawisz nas samych? - spytała słodko swojego chłopaka. Po chwili zastałem tylko ja i ona.
- No słucham... - westchnęła i usiadła wygodnie na łóżku.
- Bo wiesz Lena jest taka inna... Gdy jestem przy niej dziwnie się czuję. Przy żadnej innej dziewczynie tak się nie czułem, a ona pojawia się znikąd i odwraca całe moje życie o 360 stopni. To jest nienormalne.. - opowiedziałem wszystko co leżało mi na sercu.
- Ross ty się w niej zakochałeś! Jak wrócimy do domu wszystko jej powiesz.. albo dzwoń do niej teraz! - rozkazała.
- Rydel przecież jak ona dowie się kim ja jestem i co robię nie będzie chciała mnie znać... - zrobiłem kwaśną minę.
- To skończ z tym! Mówię ci to od 2 lat i nigdy mnie nie słuchasz, to chociaż teraz rzuć to dla Leny. To nie jest nic dobrego.. Właśnie szkodzisz swojej psychice i zdrowiu - odparła.
- Może masz rację jutro pogadam o tym z Funny'im..  Ale tak czy tak nie mam jak do niej zagadać, bo odeszła z pracy - kontynuowałem.
- A wiesz gdzie ona mieszka? - spytała. Pokiwałem przecząco głową - Ahh.. czekaj! Iza wysyłała mi ogłoszenie i w naszym mieście odbywa się casting taneczny, a Lena uwielbia tańczyć. To może dowiesz się po castingu czy dostała się... A jak się dostała to zapisz się w tej szkole jako instruktor tańca będziesz mógł być blisko niej i w ogóle - uśmiechnęła się na koniec. Ja przez chwilę analizowałem co powiedziała, bo trzeba przyznać moja siostra nie umie dobrze tłumaczyć.
- Eeee... Nie! - krzyknąłem -  Mówiłem już, że nie wrócę nigdy do tańca.
- Ross przecież ty świetnie tańczyłeś!
- To było 3 lata temu i już nigdy nie wróci! - wybuchnąłem.
- Przemyśl to chociaż ok? Obiecujesz? - spytała łagodnie.
- Obiecuje.. - westchnąłem.

Zostawisz komentarz?  ;*

Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz