seven

3K 422 331
                                    

- Dzień dobry, poproszę jeden bilet normalny i jeden ulgowy - uśmiechnął się najszerzej jak potrafił Seokjin kiedy po kilku minutach stania w kolejce, doszli do pani, która sprzedaje bilety.

Kobieta zmierzyła ich wzrokiem, zsuwając swoje okrągłe okulary na nos. Uśmiech nie schodził z twarzy Jina w odróżnieniu od Namjoona, który zażenowany poprawił swoją błękitną czapkę z daszkiem i wzrokiem skarcił osoby cicho śmiejące się za nim.

- A pan to ile ma lat? - odziana w czerwoną koszulkę z logo wesołego miasteczka kobieta spytała spoglądając na blondyna.

- Dwanaście - szybko wtrącił Jin, a Namjoon westchnął ciężko, zakrywając twarz dłonią.

Siwowłosa popatrzyła na dwójkę mężczyzn jak na skończonych debili, a reszta kolejki nie ukrywała uśmieszków, które mimowolnie pojawiły się na ich twarzach.
Kasjerka pokręciła lekko głową, bo tylko jej i Namjoonowi nie było do śmiechu z zaistniałej sytuacji.

- Albo pan przestanie się wygłupiać, albo zawołam ochronę bo nie będę tolerowała takich głupich żartów.

Seokjin pretensjonalnie wciągnął powietrze i położył dłoń na piersi. Spojrzał na swojego byłego pacjenta, który tylko pokręcił głową więc kruczowłosy zrezygnował ze starań na bilet ulgowy.

- To, że mój syn nie wygląda jak inne dzieci to nie znaczy, że może pani go inaczej traktować - od niechcenia rzucił kwotę za dwa bilety normalne, a pani ze sztucznym uśmiechem dała mu niebieskie opaski wstępu. Złapał blondyna za przedramię i dumnie wypiął pierś do przodu. - Idziemy Namjoonie, zabiorę cię na gofra.

- Masz jakiś fetysz, czy co? - rzucił Namjoon kiedy byli już w centrum wesołego miasteczka i mogli do woli korzystać z wszystkich atrakcji.

- Po prostu chciałem zdobyć dla ciebie tańszy bilet, w tej czapeczce wyglądasz jak mój syn.

- A do tego założyłeś koszulę - uniósł brwi blondyn, wskazując na niebieskie odzienie starszego. - Dorysuj sobie wąsa a będziesz naprawdę jak mój ojciec.

Jin przewrócił oczami na kąśliwą uwagę ze strony młodszego. Rozejrzał się dookoła, a zza tłumów ludzi widział szyld zachęcający do spróbowania przejażdżki na kolejce wysoko górskiej, do której nigdy by nie wsiadł, widział także strzelnicę, kilka karuzeli,, znalazły się także jakieś wodne atrakcje i autka. Uwagę Jina przykuła niewielka budka z watą cukrową, a miał na jej punkcie obsesję. 

- No to co się robi w wesołym miasteczku? - podrapał się po karku ciemnowłosy, a Namjoon ściągnął brwi w zdziwieniu. - No co? Jestem tutaj pierwszy raz.

- Chodź, nudziarzu - pokręcił głową blondyn i złapał delikatnie Jina za nadgarstek, jakby bał się czy może.

Seokjin popatrzył na niego z uniesioną brwią, kiedy ten zaczął wchodzić na tor przeznaczony dla autek. Lekarz nie był przekonany co do tego pomysłu, ale zanim zdążył jakkolwiek zaprotestować, licealista po krótkiej wymianie zdań z panem, który zajmuje się tymi całymi samochodzikami, znalazł się już w pojeździe, oczekująco spoglądając na bruneta.
Z jednej strony kupienie droższych opasek było dobrym pomysłem, bo mieli dostęp do większej ilości atrakcji, ale po dłuższym przemyśleniu, Jin stwierdził, że nie jest gotowy na przetestowanie wszystkiego w przeciwieństwie do blondyna.

Jin przewrócił oczami i usadowił się obok Namjoona, który ruszył natychmiast, przez co Seokjin przechylił się w bok z powodu nagłego i ostrego zakrętu. Popatrzył na chłopaczka jak na wariata i zdziwił się, że jest nie tylko tancerzem, ale także kierowcą rajdowym. Jeździli po całej scenie, odbijając się od krawędzi, a po kilku minutach mężczyzna przywykł do wiatru we włosach i nawet czerpał przyjemność z jazdy.

- Goń tego szatana, stuknął nas! - krzyknął kiedy jeden z samochodzików się od nich odbił.

- To tylko dziecko i w sumie na tym polega ta atrakcja - zaśmiał się Namjoon, a wtedy rozległ się charakterystyczny brzęk, który znaczył, że ich czas się skończył.

Przez kilka godzin korzystali z mniej wymagających atrakcji jak Krzywe Lustra, niewielkie karuzele czy budka gdzie trzeba zbić piłeczką butelki. Namjoon oczywiście zbił je wszystkie a w nagrodę dostał różowego pluszaka-królika, którego oddał Jinowi mówiąc, że róż nie jest dla niego, a lekarz nie protestował, żeby go przywłaszczyć, bo róż był właśnie dla niego.

Kiedy się ściemniało, całe wesołe miasteczko mieniło się od neonowych świateł, które tworzyły ten magiczny klimat. Na zakończenie tego nawet miłego dnia, chłopcy znaleźli się w jednym z miejsc Diabelskiego Młynu, a gdy tylko ruszył, Jin kurczowo zamknął oczy i zacisnął piąstki na nowo nabytym pluszaku.

- Mam lęk wysokości - oznajmił, kiedy byli już kilka metrów nad ziemią.

Namjoon zrezygnował z pomysłu pójścia jeszcze na rollercoaster i lekko poklepał ramię starszego, a następnie odsunął się, bo nie chciał, żeby lekarz czuł się nieswojo. Kilka minut później, Jin jako pierwszy opuścił swoje miejsce i uradowany, że znów jest na ziemi, odetchnął z ulgą, a kiedy wysiadł także Namjoon, lekarz zaproponował, że go odwiezie.

Jechali słuchając pierwszej lepszej muzyki w radiu, a Namjoon kierował Jina do swojego domu jak GPS. Dojechali w końcu do dość sporego domu, otoczonego murem porośniętym różnymi kwiatami i liśćmi, oraz wielką, czarną bramą. Blondyn pierwszy wysiadł z auta, a Jin zaraz po nim zrobił to samo. Przez chwilę stali obok siebie i wpatrywali się w swoje buty.

- No to - zaczął Namjoon, a Jin na niego spojrzał. - Dziękuję za... fajny dzień. Bo był fajny.

- W porządku, ale wisisz mi kawę za ten diabelski młyn.

Joon pokiwał głową, a wtedy potężna brama uchyliła się i wybiegła zza niej niewielka kobieta, z ręcznikiem na głowie, zieloną maseczką na twarzy (i ogórkiem na policzku), ubrana w jakiś dres i fartuch oraz kapcie z kotami. Zaczęła okładać Namjoona ściereczką i mówić niezrozumiałe słowa.

- Mogłeś mi chociaż powiedzieć, że wychodzisz! Martwiłam się! - powiedziała z pretensją i poprawiła ręcznik na głowie, który nieco się jej zsunął.

- Mogłaś zapytać - wzruszył ramionami chłopak, a Jin już wiedział, że nie tylko dla niego był taki niemiły.

Dziewczyna spojrzała na Seokjina, który tylko opierając się o samochód przyglądał się całej sytuacji i momentalnie zdjęła ręcznik z głowy i ogórek z twarzy, uśmiechając się czarująco, ale Namjoon tylko przewrócił oczami.

- Dobry wieczór, jestem Seokjin. Lekarz Namjoona - wystawił do niej dłoń, a gdy ona zrobiła to samo, ucałował ją delikatnie wywołując u niej chichot.

- Jesteś lekarzem? Wow, wszyscy lekarze są tak przystojni? - zatrzepotała rzęsami, ale mokre włosy i maseczka odbierały jej uroku, a Namjoon zaczynał mieć odruchy wymiotne. - Ja jestem Shinhye, starsza siostra tego idioty. Może wejdziesz na herbatę? Zaczęłam przygotowywać kolację i-

- On nie ma czasu - wtrącił się Namjoon i złapał swoją siostrę za ramiona. - Poza tym ty też nie masz bo piszesz dzisiaj referat na studia.

Shinhye chciała się wyrwać z silnych dłoni Namjoona, ale było to niemożliwe ze względu na jej nie najlepszą kondycję siłową więc odpuściła sobie, a chłopak zaczął pchać ją ponownie w stronę wejścia.

- Widzimy się na kawie Seokjin i nie zapominaj, że jutro ściągasz mi gips - rzucił jeszcze próbując wepchać Shinhye na teren podwórka, ale ta ciągle się zapierała, a gdy tylko usłyszała, że młody lekarz wybiera się na kawę z jej bratem, ponownie zaczęła bić go ściereczką.

- To nie fair, czemu to ty zawsze masz lepsze życie towarzyskie! - rozbrzmiał się jeszcze głos dziewczyny, a następnie dźwięk zamykanych drzwi.

Jin zaśmiał się i popodziwiał jeszcze przez chwilę nowoczesną architekturę domu, a gdy zaświeciło się światło w jednym z okien, westchnął ciężko i ponownie wszedł do swojego samochodu. Ułożył różowego pluszaka na miejscu pasażera i przekręciwszy kluczyk w stacyjce, ruszył do domu nie mogąc się doczekać, żeby jutro opowiedzieć wszystko Jaehee.  

  ❁  

kocham shinhye

𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz