(rozdział dedykowany unicorns-exist kc werka hihi) (MOGĄ BYĆ BŁĘDY, ALE JA JUŻ NIE MAM SIŁY, TAKŻE Z GÓRY PRZEPRASZAM!!)
Jasnoniebieska koszula była na nim dokładnie dopasowana, ale Jin wciąż nie miał pewności i co chwila zapinał i odpinał ostatni guzik bo nie mógł się zdecydować.
Za czasów liceum wszystko było łatwiejsze bo mógł zarzucić na siebie pierwszy lepszy t-shirt i wyszedł by na kogoś cool, ale on jest dorosłym mężczyzną więc po raz kolejny przebierał w swojej szafie poszukując coś odpowiedniego.
Spojrzał na wyświetlacz telefonu, upewniając się, która godzina. 18;30 zwiastowała, że zostału mu jeszcze 60 minut do wyjścia, a ten był już prawie gotowy.Nie mógł jednak odejść od lustra gdyż co chwila coś mu nie pasowało. To koszula nierówno wsadzona to spodni, to włos denerwująco odstający w inną stronę od reszty, to o guzik za daleko. Mógłby przysiąc na swoje życie, że jeszcze nigdy się tak nie stroił.
Odwołał korepetycje z Namjoonem, chłopak miał przyjść około 18;00 bo czas pracy Seokjina nie pozwoliłby na wcześniejszą wizytę, a teraz to byłoby bez sensu. Stwierdził, że i tak zdążył już wiele nauczyć blondyna, jeden raz w tą czy w tą nie powinien zrobić mu żadnej różnicy.
Chociaż gdy dłużej o tym myślał, wolałby już siedzieć w tych książkach od biologii niż dopasowywać krawaty do swojej koszuli i układać włosy bo to było naprawdę męczące.Opadł na kanapę i włączył TV nie wiedząc co ze sobą robić przez tą godzinę. Nie chciał podejmować się żadnych trudniejszych czynności ani wysiłku bo mogłoby to zniszczyć jego wygląd, na który tak długo pracował. Odchylił głowę do tyłu i postanowił się zdrzemnąć, a program wędkarski puszczany w telewizji zdecydowanie mu w tym pomógł.
Jego sen nie trwał jednak długo bo dosłownie po tym jak odpłynął, poczuł wkurzające szturchanie w ramie. Zmarszczył brwi i odgonił ręką źródło problemu mając wrażenie, że wciąż śni. Jęknął żałośnie kiedy szturchanie się nasiliło, a następnie poczuł uszczypnięcie na policzku.
Otworzył jedno oko, żeby zbadać co zakłóca jego drzemkę a gdy tylko to zrobił, z jego ust uciekł cichy krzyk, a sam podskoczył na swoim miejscu. O ramię kanapy opierał się nikt inny jak roześmiany Namjoon z podręcznikiem do biologii w jednej ręce i torbą w drugiej.
- Hej - uśmiechnął się promiennie pokazując swoje zęby i dołeczki oraz przymykając oczy.
- Co tu robisz? Odwołałem ci dziś korepetycje - oburzył się Seokjin, mówiąc niewyraźnie, ale szybkie bicie serca nie ustawało.
- Nie zamknąłeś drzwi - zaśmiał się i przysiadł na kanapę. Rzucił torbę na kolana starszego, a wtedy rozległ się dźwięk uderzającego o siebie szkła. - I... mam dziś urodziny.
Jin uniósł jedną brew w zdziwieniu i odsunął torbę. Mlasnął i przewrócił oczami kiedy jej zawartością okazało się jakieś tanie wino i kilka butelek soju. Sam nie wiedząc co ma robić, bo nie chciał sprawić chłopaczkowi przykrości w dniu jego urodzin, odblokował telefon, a godzina wskazywała dopiero 19;00, więc miał jeszcze pół godziny. Spojrzał jeszcze raz na Namjoona, który nie przestawał się uśmiechać, a wtedy Seokjin sobie coś uświadomił.
- Czy ty już jesteś pijany?
- Tylko troszeczkę - zachichotał i pokazał na palcach ile mógł wypić. - Ale przyszli do mnie przyjaciele i nie mogłem im odmówić. Ja do ciebie teraz też przychodzę i ty też nie możesz mi odmówić.
Brunet przygryzł wargę jeszcze raz oglądając trunki w czarnej torbie. Przejechał ręką po twarzy i położył pakunek na stół, a sam wstał i pokierował się do komody ustawionej w rogu salonu. Namjoon radośnie zaklaskał w dłonie kiedy zauważył iż mężczyzna wraca do niego z dwoma lampkami do wina oraz korkociągiem i zaraz usiadł naprzeciwko, krzyżując nogi.
- Namjoon, tylko jedna lampka - powiedział poważnie i zajął się otwieraniem wina, a blondyn szturchnął go w ramię. - Naprawdę, nie mam dziś czasu.
Licealista wydał z siebie okrzyk szczęścia i znowu zaczął wiwatować, klaskając, gdy Seokjin uporał się z korkiem i zaczął wlewać czerwoną ciecz do lampek. Przekazał jedną Namjoonowi, a drugą wziął dla siebie. Blondyn ochoczo wystawił swoją lampkę na znak, że chce się stuknąć z Seokjinem. Mężczyzna przewrócił oczami, ale ostatecznie się zgodził, stukając delikatnie o szkło. Upił mały łyk i odłożył naczynie na stolik do kawy.
- Ile właściwie dziś kończysz lat? - zapytał z ciekawości kiedy Namjoon bardziej rozłożył się na kanapie.
- Dziewiętnaście.
Seokjin pokiwał głową, żeby ponownie sięgnąć po lampkę wina. Nim się obejrzał Namjoon skończył już swoją i napełnił ją po raz drugi co nieźle zdziwiło lekarza. Chcąc go nadgonić także dopił resztę swojej porcji i zanim się obejrzeli butelka po winie, pusta leżała na dywanie starszego.
Blondyn niewiele myśląc schylił się do torby i wyjął dwie butelki soju, mimo, że Seokjin go powstrzymywał, to ten nie dawał za wygraną i dopiął swego.- Proszę, tylko jedną butelkę - wydął dolną wargę, ale to zdawało się nie działać na starszego, który nerwowo spoglądał na zegarek. - Mam dziś urodziny, moi przyjaciele musieli już iść a Shinhye nie ma dla mnie czasu, chociaż ty spędź je ze mną.
Miał dokładnie piętnaście minut, a widząc smutny wyraz twarzy swojego byłego pacjenta nie mógł mu odmówić. Chciał mieć to szybko z głowy więc podreptał po kieliszki i gdy wrócił od razu nalał im po równo, ciągle zaprzątając sobie głowę, że nie zdąży.
I tak właśnie się stało bo do przewidzenia było to, że gdy spotka się dwóch mężczyzn to na jednym kieliszku się nie skończy, a tym bardziej gdy jeden z nich ma urodziny. Co prawda Seokjin chciał już przestać, ale to Namjoon przybrał szybkie tępo i gdy brunet ledwo skończył pić, licealista napełniał jego kieliszek od nowa. Gdy wybiła 19;30, lekarz był już niespełna świadomy więc co dopiero godzinę później.
Namjoon także się nie trzymał najlepiej, z niewiadomego powodu zamiast na kanapie, siedział obok niej, a dokładniej na podłodze. Obaj zasnęli gdy procenty w organizmie dały o sobie znać. Blondyn przetarł twarz dłonią i spojrzał na godzinę. Mlasnął gdy uświadomił sobie, że dochodziła właśnie 02;00, a on nie jest u siebie w domu. Już doskonale wiedział, że Shinhye zrobiłaby mu niezłą awanturę i zdzieliła ściereczką.
Na kanapie spał Seokjin, już nie wyglądał tak dobrze jak na początku bo jego czoło było mokre od łez, włosy wystawały w każdą możliwą stronę a koszula bardzo pognieciona. Namjoon zabrał z dłoni starszego pustą butelkę soju i odłożył na podłogę.
Miał już wstać i zabrać się do domu, ale zamyślił się nieco przyglądając rysom twarzy Seokjina. Nigdy nie widział, żeby ktoś wyglądał tak dobrze nawet jak śpi, ale jak widać po tym lekarzu wszystko było możliwe. Przysunął się nieco bliżej kanapy, że miał swoją twarz naprzeciwko tej bruneta. Położył rękę na wolnej przestrzeni sofy, tuż obok torsu Jina i oparł głowę na swoim nadgarstku.
Mrużył oczy obserwując jak jego klatka piersiowa podnosi się i opada, a wtedy niesforny, czarny kosmyk włosów opadł na oczy starszego. Namjoon przegryzł wargę i nieśmiało wyciągnął rękę, a następnie delikatnie go odsunął, przy okazji przeczesując resztę włosów. Wycofując się, nie krępował się zahaczyć o jego gładkie policzki, które gładził wierzchem dłoni wywołując przyjemne pomruki z ust Seokjina. Opuszkami palców ostatni raz przejechał po odsłoniętej szyi, a gdy uznał, że mu wystarczy, dłoń położył na kanapie.
Zaśmiał się gdy przypomniał sobie jak niegdyś się traktowali. Wróciły do niego wszystkie złe słowa, które powiedział czy pomyślał na starszego, jego wybryk z bufetem i o absurdalnej aferze z krwią. To co wtedy powiedział, a raczej wykrzyczał mu lekarz, bardzo w niego uderzyło, ale nie spodziewał się, że usłyszy przeprosiny, a nawet spełni z nim swoje marzenie z dzieciństwa.
- Nadal jesteś nudziarzem - szepnął, uśmiechając się w stronę niekontaktującego. - Ale lubię cię takiego. Dziękuję, że chciałeś spędzić ze mną urodziny, Seokjin, to naprawdę miłe. Dobranoc.
❁
ja sama nie wiem czy to wyszło czy nie, ale i tak wstawiam bo mogę
zazdroszczę tym, którzy byli dzisiaj w szkole
ja drugi tydzień zaczynam siedzieć w domu i umieram, nienawidzę chorować (dobrze, że nie mam już gorączki, co nie lafeczka)
CZYTASZ
𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍
Fanfiction꒰ 𝗂'𝗅𝗅 𝗆𝖾𝖾𝗍 𝗒𝗈𝗎 𝗌𝗈𝗆𝖾𝖽𝖺𝗒 𝖾𝗏𝖾𝗇 𝗂𝖿 𝗆𝗒 𝖻𝗈𝖽𝗒 𝗂𝗌 𝖻𝗋𝗈𝗄𝖾𝗇 𝖽𝗈𝗐𝗇 𝖻𝗒 𝖺 𝖼𝗈𝗅𝖽 𝗐𝗂𝗇𝖽 ꒱ ❝tam jest piekło, ale jeśli mam stracić część siebie to może wcale nie chcę nieba?❞ ˗ˏˋ gdzie seokjin to pracowity lekarz, kt...