eighteen

2.6K 373 197
                                    

Czasami nocki w pracy miały swoje uroki, bo Seokjin mógł wyjść z pracy zanim zaszło słońce, a to oznaczało więcej czasu dla siebie. Albo więcej  czasu dla siebie i dla Namjoona, którego obiecał odebrać ze szkoły gdy tylko zakończy na dziś robotę. 

Stukał podeszwą czarnego lakierka o białe kafelki w pokoiku lekarskim i co prawda, rzucał okiem na jakieś papiery pacjentów, ale bardziej skupiając się na tykającym zegarku. Podniósł wzrok całkowicie kiedy Jaehee zaczęła się krzątać, nerwowo zabierając wszystkie rzeczy, po pomieszczeniu co chwila rozbrzmiewał dźwięk otrzymanego SMS'a, a ona uśmiechała się nieśmiało gdy tylko przeczytała jego treść.

Seokjin zainteresował się zachowaniem swojej przyjaciółki i tymi rumianymi policzkami, więc odłożył wszystkie teczki na swoje miejsce w szufladzie i z rękami założonymi na piersi, podszedł do niej tak, żeby zajść jej drogę.

- Aż tak Ci spieszno do swojego mieszkania? - zapytał, bo to był naprawdę pierwszy raz kiedy widział, że Jaehee tak prędko chce się uwinąć.

Mieszkała sama w mieszkanku w centrum miasta, a jej jedyny lokator to mały, puszysty kotek, który wyjątkowo nienawidził Seokjina. 

- Um, mam plany na wieczór... - wyjaśniła i założywszy pojedyncze kosmyki włosów za ucho, sięgnęła po musztardowy płaszcz z wieszaka.

Kim ściągnął brwi, bo ta odpowiedź nie była dla niego wystarczająca, więc nadal chodził za nią krok w krok.

- Jakie plany? 

- Można to nazwać randką? - wzruszyła ramionami, a wyraz twarzy Seokjina momentalnie zamienił się w wielce zdziwiony. 

Seokjin niekontrolowanie się uśmiechnął, bo naprawdę cieszył się, że jego przyjaciółka postanowiła zabrać się za swoje życie towarzyskie ponieważ zasługiwała na szczęście i miłość bardziej niż ktokolwiek inny.

- O mój Boże, tak się cieszę twoim szczęściem - prawie pisnął i zamknął drobne ciałko w ciasnym uścisku, który kobieta odwzajemniła. - No? To kto jest tym szczęściarzem? Powinienem go najpierw poznać i wyjaśnić mu, że jeżeli ciebie zrani to ja zranię jego kości? Albo chociaż spróbuję? 

Jaehee wciągnęła powietrze przez usta i nieco odsunęła się od bruneta.

- Och, ty już go znasz.

Seokjin uniósł brwi w zdziwieniu i oparł się kością ogonową o parapet.

-  Znam go? - zamyślił się i zaczął przypominać sobie osoby, które faktycznie znał i mogłyby mieć cokolwiek wspólnego z Jaehee. - Ha, może to Hamyung, co? - rzucił w formie żartu, ale widząc, że kobieta uśmiecha się lekko i spuszcza wzrok na swoje buty, stąpając z nogi na nogę, momentalnie poderwał się ze swojego miejsca i podszedł bliżej niej. - Żartujesz sobie? Umówiłaś się z Hamyungiem? Jakim cudem?

- Po prostu na tej imprezie u ciebie wymieniliśmy się numerami, zaczęliśmy pisać i tak jakoś wyszło... Polubiłam go, nawet... 

Lekarz pokręcił z niedowierzaniem głową, bo nigdy, ale to przenigdy, nie wpadłby na pomysł, że Jaehee mogłaby spotykać się z jego najlepszym przyjacielem. Nie był zazdrosny, bo nie miał powodu, ale po prostu uważał to za dziwne, jednak życzył im szczęścia, a im dłużej o tym myślał tym bardziej zaczynał wierzyć, że będzie z tego coś więcej.

- Eh... Teraz jak cię zrani to on prędzej złamie mi kręgosłup niż ja jemu rękę. - westchnął zbyt przesadnie Seokjin, a Jaehee zachichotała, szturchając go w ramię. - Co się śmiejesz? Z jego bicepsem nie ma żartów.

***

Zaparkował pod murem szkoły, do której chodził Namjoon i obserwował nastolatków, którzy przechodzili przez potężną, czarną bramę i dociekliwie wypatrywał swojego chłopaka, który powinien skończyć lekcje dwie minuty temu, a jego nadal nie było.  

Przyciszył nawet radio, bo i tak muzyka go akurat nie interesowała w tamtym momencie.
Siedział w samochodzie dobre piętnaście minut zanim blond czupryna nie wyszła zza murów szkoły, więc Seokjin od razu zaczął machać, żeby młodszy go zauważył, ale zaraz przestał gdy ujrzał, że Namjoon nie jest sam. 

Wychodził z jakimś szatynem, z którym wesoło się śmiał, a lekarz wychylił się trochę w przód, prawie przylegając twarzą do przedniej szyby, żeby mieć lepszy widok. Krew wrzała mu w żyłach kiedy jeszcze trochę rozmawiali, ale dostał białej gorączki podczas gdy przytulili się na pożegnanie. 

Kim skrzyżował ramiona na piersi i czekał na swojego chłopaka, który biegł truchtem w stronę samochodu. Gdy otworzył drzwi i usadowił się na miejscu pasażera, Seokjin nawet na niego nie spojrzał, a tym bardziej nie odpowiedział na przywitanie.

Namjoon przysunął się lekko w stronę starszego, żeby złożyć mu soczystego buziaka na policzku, ale nawet oblany rumieńcem nie poddał się i nadal patrzył wszędzie, tylko nie na studenta. 

- Kim był ten chłopak, którego tak czule przytulałeś? 

Namjoon wzruszył ramionami i zapiął pasy, a Seokjin prychnął bo wcale nie miał zamiaru jeszcze ruszać.

- Hoseok, przyjaciel z klasy. 

Seokjin wystękał krótkie, ale przesiąknięte zazdrością "och", stukając opuszkami palców o kierownicę.

- A czy ten twój przyjaciel dostał kiedyś dyplom za najlepszego lekarza miesiąca? Bo nie wydaje mi się.

Blondyn zaśmiał się, bo w sumie nie widział jeszcze zazdrosnego Seokjina, a to zapowiadało się bardzo widowiskowo i uroczo na swój sposób.

Poprawił się na swoim miejscu i uśmiechnął lekko, chwytając delikatnie dłoń starszego, nawet gdy ten chciał ją wyrwać.

- Nie, nie ma dyplomu za najlepszego lekarza miesiąca, ale ma kochającego chłopaka, do którego właśnie poszedł. Mówię poważnie, możemy gdzieś kiedyś z nimi wyjść bo są całkiem spoko.

Seokjin popatrzył na swojego partnera z szeroko otwartymi oczami i nieprzyjemnie piekącymi policzkami ze wstydu, bo w myślach snuł już najgorsze scenariusze, a tymczasem okazało się, że to taka błahostka. Przecież nie może mu zakazać mieć przyjaciół, sam przecież przytula Jaehee i nie widzi w tym nic złego.

- Wow, jesteśmy już na tym etapie, że dzielimy się nawet przyjaciółmi? - zaśmiał się Seokjin i postanowił w końcu odpalić samochód, a następnie wyjechać z parkingu. 

Namjoon zaśmiał się, ale zaraz spoważniał, zupełnie jakby przypomniał sobie o włączonym żelazku czy nie zakluczonym domu.

- Skoro mowa o etapach, to... Ech, moi rodzice niedługo przyjeżdżają z USA i w sumie pomyślałem, że miło by było jakbyś ich poznał. Poza tym i tak chcą się czegoś dowiedzieć o tym moim niefortunnym pobycie w szpitalu więc mam wrażenie, że to dobra okazja. Do tego opieka jaką nade mną sprawowałeś w szpitalu da ci trochę punktów - zaśmiał się na końcu, szturchając starszego w ramię, ale zaraz się opamiętał i przypomniał, że przecież Seokjin prowadzi auto.

- Ojej, nie wiem czy jestem gotowy, ale jeżeli sądzisz, że to dobry moment to... czemu nie. Oczaruję ich swoim urokiem i polubią mnie od pierwszego spotkania. Zupełnie jak ty.

- Mhm, mam nadzieję, że jednak nie będą myśleli o tobie tego samego co ja na początku, bo wtedy zabroniliby mi się z tobą spotykać - mruknął, trochę na żarty, a trochę na poważnie, ponieważ pierwszego wrażenia już nie zmienią. - Ale cieszę się, że potoczyło się to tak, że mogę cię teraz nazywać moim chłopakiem. Albo księżniczką.

- Wydaje mi się, że polubię bycie nazywanym księżniczką. Ale tylko jeżeli ty tak będziesz mnie nazywał.

*

hehe, ciekawe do jakiego chłopaka poszedł hoseok hmmm

ps. przypominam też o moim drugim ff, o taekookach):

𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz