fourteen

2.8K 374 299
                                    

(ważne coś pod rozdziałem)

Odkąd Namjoon przestał przychodzić do Seokjina na korepetycje, życie lekarza ponownie stało się nudną rutyną, do której się przyzwyczaił i nigdy by nie pomyślał, że poczuł by pustkę. 

Jednak takową czuł gdy budził się każdego ranka, wiedząc, że ten dzień będzie wyglądał jak każdy inny, bez wesołego miasteczka, bez wycieczki w góry, bez pocałunku w deszczu...

Chociaż o ostatniej rzeczy nie chciał myśleć, wciąż czuł się z niekomfortowo z tym fantem, ale choćby nie wiadomo co robił, zawsze zaprzątało mu to umysł i już nie raz przyłapywał się na uśmiechaniu się pod nosem na wspomnienie tego. 

Nie próbował się nawet karcić ani przywracać do normalności, bo po co skoro i tak podobało mu się tamto doświadczenie, a oszukiwanie siebie było bez sensu. Szkoda tylko, że Namjoon zerwał z nim kontakt i od dwóch tygodni żyją tak jakby w ogóle zapomnieli o swoim istnieniu.

Niedzielny poranek miał być taki sam jak każdy inny dzień wolny Seokjina. 
Wstał z łóżka, poszedł wziąć szybki prysznic, po drodze potykając się o próg, zrobił sobie na śniadanie płatki z mlekiem, wyjadając same płatki i zostawiając mleko i koniec końców, siedział by cały dzień na kanapie i oglądał dramy.
Ale nawet dla niego się to znudziło i poważnie sobie uświadomił jak bardzo jest samotny i ile dostarczał mu ten za wysoki blondyn. 

Poderwał się z kraciastej kanapy do siadu, biorąc do ręki telefon i pierwsze co mu wpadło do głowy to zwyczajne zadzwonienie do Namjoona i zaproszenie go na rozmowę. Zawiesił kciuk nad jego numerem i w ostatniej chwili ciężko westchnął i ponownie rzucił telefon na stolik do kawy, a sam opadł na kanapę.

Przetarł twarz dłońmi i wpadł na genialny pomysł, przez co znowu usiadł i jeszcze pospieszniej wziął telefon do ręki. Uśmiech mimowolnie wpełznął mu na twarz podczas gdy szukał odpowiedniego numeru, a bicie serca przyspieszyło.
Miał ułożony plan idealny, który musiał tylko musiał zrealizować.

- Halo?

- Jaehee? Potrzebuję twojej pomocy.

***

- Namjoon, otwórz drzwi! Biorę prysznic! - krzyknęła Shinhye z łazienki do swojego brata, który tylko przewrócił oczami i zwlekł się ze swojego wygodnego łóżka, żeby poczłapać do drzwi.

Przekręcił klucz, a następnie otworzył drzwi, mrużąc oczy kiedy przed nim stanął średniego wieku kurier, po którego minie można było wywnioskować, że nienawidzi swojego życia.

- Kim Namjoon? - zapytał, nawet nie fatygując się, żeby spojrzeć na blondyna z nad sterty papierów. - Podpisz ino tu. 

Namjoon tylko uniósł brwi i zgodnie z poleceniem brodatego kuriera, pachnącego kukurydzą, zostawił swój podpis na jednej z kartek, a ten zaraz dosłownie wcisnął mu do rąk bukiet białych piwonii, obwiązanych błękitną wstążką.
Kiedy Namjoon chciał już powiedzieć, że to nieporozumienie, kurier tylko zasalutował i od razu opuścił ich posesję, nawet nie mając zamiaru wysłuchać młodszego.

Zamknął drzwi i zajął się oglądaniem bukietu kwiatów, dopóki to Shinhye nie wybiegła z ręcznikiem na głowie i odziana w szlafrok w gwiazdki. 

- O mój Boże, jakie przecudowne! - pisnęła, od razu wyrywając mu kwiaty z rąk i zaciągając się ich zapachem, a Namjoon postanowił się wycofać do salonu, nadal mając je za zwykłą pomyłkę. - Ej, tu jest karteczka! "Drogi Namjoonie... Wiem, że cała ta sytuacja może być niekomfortowa, ale... - zaczęła czytać, a Namjoon wstrzymał oddech i niczym maratończyk wystartował, żeby tylko odebrać bukiet od starszej siostry, żeby nie dowiedziała się za dużo - ... sądzę, że musimy porozmawiać. ~ Seokjin" Co przeskrobałeś? 

𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz