sixteen

2.6K 381 124
                                    

- Nie znam większości tych ludzi - zauważył Seokjin, popijając sok pomarańczowy w plastikowym kubeczku, a Hamyung stojący koło niego mlasnął, kręcąc głową.

- A oni nie znają ciebie - klepnął po ramieniu bruneta, który prawie zakrztusił się soczkiem. - Ale patrząc na twoje kontakty, to byłaby stypa a nie impreza, więc wziąłem sprawy w swoje ręce. 

W mieszkaniu było średnio jakieś dwadzieścia osób, co i tak na tą norę stanowiło zdecydowanie za dużo. Z radia leciała muzyka, do której niektórzy kiwali się na boki, bo reszta była zajęta rozmową, albo polewaniem soju przy wyspie kuchennej.

Hamyung i Seokjin stali z boku, po prostu obserwując ludzi, a lekarz nerwowo spoglądał co chwilę na drzwi wejściowe, modląc się, żeby dla Namjoona nic się nie stało, bo wysłał SMS'a, że już jedzie jakieś piętnaście minut temu. 

Dla niego to było zdecydowanie za dużo, martwił się. 

- Hej, a ta Twoja koleżanka z pracy, którą tu ostatnio przyprowadziłeś, to... Ona przyjdzie? - zapytał jego przyjaciel, mieszając alkoholową ciecz w swoim kubeczku.

Seokjin wzruszył ramionami, bo sam tego nie wiedział. Miał jednak nadzieję, że Jaehee się zjawi bo kiedy ostatnim razem z nią rozmawiał, pomagała mu wybrać kwiaty dla Namjoona. To przykre, ale nawet w szpitalu nie mieli czasu zamienić ani jednego słowa, a lekarz bardzo chciałby ją wyściskać i podziękować, że mu pomaga.

- A co, spodobała ci się? - zaśmiał się, mówiąc to oczywiście w żartach, a Hamyung spuścił wzrok na swoje buty, robiąc z ust dzióbek. - No nie gadaj! Serio Ci się podoba?

- Jest ładna... - uśmiechnął się, przypominając sobie widok drobnej szatynki. - Chciałbym ją poznać, a z twoich opowiadań wydaje się, że jest świetną osobą.

- Bo taka jest - odpowiedział pewnie, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. 

Jego uwagę zwróciły dwie sylwetki, przekraczające próg salonu, a Seokjin niemalże natychmiast nawiązał kontakt wzrokowy z Namjoonem, który stał obok Shinhye. 

Gospodarz podszedł do nich, zostawiając rozmarzonego przyjaciela w kącie, a następnie uścisnął ich lekko jako normalne przywitanie, mimo, że nikogo tak jeszcze nie powitał. 

- Wow, masz naprawdę śliczne mieszkanie - zauważyła Shinhye, za co Seokjin podziękował, dyskretnie spoglądając na młodszego, który ilustrował wszystkich ludzi.

Żeby nie budzić podejrzeń, rozeszli się w swoje strony, bardzo przypadkowo co jakiś czas przechodząc obok siebie i trącając się dłońmi, wcale się przy tym nie uśmiechając.

Może po godzinie, może po dwóch, kiedy Seokjin zdążył już nieco wypić, dostrzegł swoją przyjaciółkę, siedzącą na rogu kanapy, nieśmiało popijającą prawdopodobnie jakiś sok.
Mężczyzna od razu przypomniał sobie ile ona dla niego zrobiła, więc odstawiając zieloną butelkę soju na regał z książkami, zmierzał w jej stronę, ignorując zainteresowane spojrzenie blondyna.

Złapawszy ją za nadgarstek, bez żadnych wyjaśnień zaciągnął ją w stronę kuchni, która odizolowana od salonu była tylko wyspą kuchenną, ale i tak było tam więcej prywatności.

- Och, Jaehee - zamruczał, obejmując ją bladymi ramionami, a dziewczyna klepiąc go po plecach, uśmiecha się nikle. - Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką mogłem sobie wymarzyć. Przykro mi, że nie mogę być dla ciebie kimś więcej, ale jak dobrze, że to rozumiesz. Namjoonowi podobały się kwiaty. Jejku, tak się cieszę, że nas wspierasz.

Krótko ścięta kobieta zaśmiała się, odsuwając się nieco od Seokjina, jednak wciąż pozostając w jego objęciach.

- Jesteś znowu pijany? - zapytała widząc szczęśliwego lekarza, który od razu potrząsnął głową, prychając.

𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz